Pomimo wielu znaczących ról z drugiego planu (np. "Na nabrzeżach" czy "Dr Żywago") ja zapamiętam Go na zawsze jako Juana Mirandę z "Garści dynamitu" Sergio Leone. Brawurową kreację, którą tam stworzył można porównać jedynie do roli Eli Wallacha z "The good, the bad and the ugly". Jednym słowem wirtuozeria. A scenę, w której Juan Miranda ma wizję z szyldem banku nad głową Jamesa Coburna mogę oglądać w nieskończoność.