Filmowa twórczość Romana Polańskiego ma to do siebie, ze z niezwykłą siłą oddziałuje na emocje widza i jednocześnie niezwykle ostro polaryzuje ich opinie... Ten emocjonalny odbiór twórczości Polańskiego cechuje także zawodowych krytyków, polskich i obcych. W ich recenzjach uderza najpierw impet skumulowanych emocji, potem dopiero odnajduje się bardziej rzeczowe uwagi, dotyczące omawianego filmu...
więcej:
Grażyna Stachówna, Roman Polański i jego filmy, Warszawa-Łódź 1994
Prawie każdy film Polańskiego jest filmem o lęku, bez względu na przyjętą przez autora konwencję gatunkową. "Wstręt", "Matnia", "Lokator", "Dziecko Rosemary", "Frantic", są obsesyjną realizacją tego samego problemu ludzkiej egzystencji - samotności, zagubienia i zagrożenia, jakie niosą ze sobą obcy, wrogi świat i drugi człowiek...
więcej:
Witold Jakubowski, Twórczość Romana Polańskiego i Ingmara Bergmana - związki i rozbieżności, w: Witold Jakubowski, Lęk w filmie (refleksje pedagoga), Kraków 1997
Ciekawe cytaty. Skąd je bierzesz? Chetnie bym przeczytał, ale nie wiem skąd wziąć.
Kupiłem natomiast autobiografię Romana, tanio 9,99 na allegro :-)
ROMAN POLAŃSKI "ROMAN"
dokładnie tak wygląda: http://www.allegro.pl/item303195127_roman_polanski_roman_lodz_.html
cholerka przepłaciłem ;D
Poszukaj w bibliotekach. Ja tę pierwszą książkę akurat kilka dni temu wypożyczyłem. Piszę pracę o związku biografii Polańskiego i Allena z ich twórczością. Korzystam z:
Roman Polański "Roman",
Grażyna Stachówna "Roman Polański i jego filmy",
Woody Allen "Woody według Allena"
oraz Graham McCann "Woody Allen".
Może ktoś zna jakieś ciekawostki, tudzież pomocne informacje?
Bogusław Zmudziński, Reinterpretacja Polańskiego (recenzja książki Marioli Jankun-Dopartowej, Labirynt Polańskiego, Kraków 2000), w: "Kino", 9/2001, s. 53-54
W "Nieustraszonych zabójcach wampirów"odnowił gatunek wampirycznego horroru, proponując jego ironiczną, komediową wersję. W "Dziecku Rosemary" wywołał modę na satanistyczne filmy grozy... Gatunek filmu detektywistycznego ponownie ożywił we wspaniałej, "czarnej" opowieści, jaką jest "Chinatown"...
więcej:
Jery Uszyński, Kopalnia pomysłów Romana Polańskiego, w: "Film na świecie", nr 369/1989, s. 73-77
Christopher Sandford, Polański, Warszawa 2008
"Sandford ma na koncie biografie kilkunastu słynnych artystów: Micka Jaggera, Erica Claptona, Davida Bowie, Keitha Richardsa, Paula McCartneya, Kurta Cobaina, Bruce'a Springsteena, Stinga czy Steve'a McQueena. Sporo tych i innych równie wspaniałych nazwisk przewija się przez 470 stron tomu. Wzbogacają go zdjęcia, częściowo publikowane po raz pierwszy.
Sam reżyser uznał pisarza za "wścibskiego faceta" i wywiadu mu nie udzielił. Nie autoryzował też biografii, co wyszło jej na dobre. Rad nierad posiłkował się Sandford cytatami z wypowiedzi Polańskiego z najróżniejszych źródeł.
Przyczyniło się to do fascynujących odkryć. Okazało się, że w ustach reżysera to samo wydarzenie za każdym razem wyglądało nieco lub całkowicie inaczej. Próba dochodzenia do obiektywnej prawdy o życiu słynnego twórcy okazała się niewykonalna już na starcie. Niezrażony Sandford postanowił bliżej przyjrzeć się innym rewelacjom reżysera. Np. znanej opowieści o tym, jak wytworne towarzystwo z kieliszkami szampana w rękach zastygło na balkonie, widząc w oknach mieszkania naprzeciw Polańskiego rzucającego się z nożem na współautora scenariusza. Obaj panowie wypróbowywali w ten sposób kulminacyjne sceny w planowanym filmie. Wścibski biograf odkrył, że w rzeczywistości do takiej obserwacji nie mogło dojść, gdyż balkon był usytuowany pod zbyt dużym kątem od okien lokum filmowców.
Dzięki reporterskiej skrupulatności Sandforda wyszły na jaw i inne konfabulacje jego bohatera, koloryzującego nie tylko dla potrzeb filmu. Pozostaje pytanie: tylko co z tego? Sam Polański zwykł o sobie mawiać: "Moje życie jest widowiskiem – ja gram". Wnikliwość biografa nie ma jednak na celu zdyskredytowania reżysera. Jego książka zmierza do obiektywizmu, jakkolwiek przy opisie cięgów, jakich los od najmłodszych lat zdawał się nie szczędzić polskiemu twórcy, cechuje ją ton pewnej przychylności."
http://www.rp.pl/artykul/9131,240550.html