Jeśli film jest wielki to wystarczy przeciętna gra. Ludzie jarają się podświadomie grą aktorów choć jest ona tak naprawdę spowodowana wielkością ów filmu. Nawet jakby ktoś zagrał przeciętnie (bo jakaś norma jednak być musi, przecież nie mówię, że każdy z łapanki by się nadał hehe), jak piszę wyżej to wszyscy i tak by go kochali bo to świetny FILM był. I właśnie dlatego mówiliby, że zagrał wspaniale. Trzeba wiedzieć co z czego wynika, znać chronologię przyczynowo skutkową. Gdybym był aktorem to największym komplementem byłoby dla mnie usłyszeć, że ktoś mówi o filmie w którym zagrałem, że jest świetny. O mnie nawet nie musieliby wspomnieć. Może i inna liga jak dla ciebie. Ale jeślibym miał wybrać drogę kariery będąc na miejscu jednego z tych aktorów to wybrałbym karierę Scheidera. Wszystkie filmy Roberta razem wzięte nie mają takiej mocy jak jeden film Roy'a, Szczęki mianowicie. Choć Zdążyć Przed Północą kocham straszliwie. O lidze można mówić w przypadku filmów a nie aktorów.

Co za bzdura. W latach 70 był jednym z najbardziej charyzmatycznych aktorów. Czy z De Niro czy z nim ten film byłby tak samo arcydziełem. De Niro wtedy Oscara nie zdobył, kto wie może Scheider by tego dokonał. I co jak co ale ten film aktorsko jest Walkena.

Możliwe że rezygnując z tej roli przyjął swoją najlepszą w "Całym tym zgiełku"!