Kapitan Wentworth z "Perswazji" w jego wykonaniu bardzo mnie zawiódł, ale gdybym wcześniej widziała z nim inne filmy, mogłam się tego spodziewać - w "Cambridge Spies" i "Książę serc" grał jak kołek
może jestem niewymagająca, ale ja się zakochałam w jego kapitanie Wentworth'cie :) może to przez te oczy... :)
Jak dla mnie, był super. Chyba o to właśnie chodziło, aby pokazać jego rozterki i uczucia, a że facet jest (wg mnie) niesamowicie przystojny, to jest punkt dla niego.
A ja zakochałam się w Wentworth'cie. Doskonale zagrał dumę odrzuconego kochanka, samym spojrzeniem wiele dawał do zrozumienia.
Russel Crowe w Gladiatorze też grał jak kołek, a jednak..... czasem rola wymaga "kołka" ;)
'A ja zakochałam się w Wentworth'cie. Doskonale zagrał dumę odrzuconego kochanka, samym spojrzeniem wiele dawał do zrozumienia. '
też się w nim zakochałam, a spojrzenie było takie magiczne, ze zdawało mi się, jakbym to ja była Anne i to na mnie patrzył :) eh, można tylko pomarzyć.
Tak, dla mnie też był niesamowity. Kurczę, za takim Frederickiem byłabym w stanie biec jeszcze dalej niż Anne :P Też się w nim zakochałam, był genialnym Wentworthem! Zgadzam się, że jego spojrzenie było po prostu magiczne. Nikt nie zagrałby lepiej tej postaci. Oprócz dumy świetnie zagrał też tłumione uczucia i niepewność, ogólnie był wspaniały i nie mogę przestać myśleć o jego postaci, tak jak po przeczytaniu książki :)
Mnie nie zawiódł w żadnym stopniu.
W ogóle uważam Wentwortha za jednego z ciekawszych postaci Austen.
hmmm... ja też się zakochałam w Wentworcie, jego rola strasznie mi się podobala, ale czy nazwalabym go jedną z ciekawszysch postaci? chyba nie, przecież niewiele o nim wiedzieliśmy, tylko tyle że był dumnym odrzuconym dobrym czlowiekiem, bardzo tajemniczym i tyle. nic o nim nie wiadomo on byl tylko dodatkiem do Anny, niestety... oczuwam pewien niedosyt, że nie bylo nic z jego perspektywy, że Jane nie dala nam lepiej poznać Fryderyka, przecież o jego uczuciach bylo tylko raz, w tym liście do Anny i w samym zakończeniu, notabene calkiem innym od filmowego... Już więcej jako postaci dowiedzieliśmy się o Williamie Elliocie.
Nie zawiódł mnie jako Wentworth. Grał tak sobie, ale miał to coś w spojrzeniu...
Ciekawa jestem, jak poradziłby sobie jako Darcy w ekranizacji "Dumy i uprzedzenia". Ale w ekranizacji w stylu miniserialu BBC, a nie wersji zamerykanizowanej.
Mnie w żadnym wypadku nie zawiódł. Wprost przeciwnie. Niesamowity facet, idealnie odnalazł się w roli kapitana Wentwortha. Na ogół nie lubię blondynów, nie są w moim typie, ale Rupert jest wyjątkiem. Idealnie odzwierciedlił wzrokiem i gestami postać kapitana. A uśmiech ma bajeczny.