Chyba Wilkinsonem ;) Sam doskonale się sprawdza również w pierwszoplanowych rolach, moim zdaniem określenie "mistrz drugiego planu" jest dla niego nieco krzywdzące.
Niekoniecznie, dla mnie "mistrz drugiego planu" w tym wypadku jest jak najbardziej komplementem. By zagrac genialnie w tle, by byc zauwazonym, ale nie bardziej niz "gwiazda", to nie jest taka latwa sztuka. Wlasnie to pokazuje, ze aktor ma duzy talent. Wielu takich nie kojarze.