Oprócz Wilkinsona jedyne światełko obsady filmu, którym tak się zachwycacie...Sama już nie wiem czy się śmiać z tej obsady czy płakać. Nastawiona na komercję, jak wszystko. Rozumiem, filmy robi się dla ogółu społeczeństwa a nie pod dyktando czarnej_maggie...ale jednak mogłoby być nieco lepiej. Świerze twarze, doświadczenie... A już w ogóle nie rozumiem kto tam wybrał Killiana...
To przynajmniej jest bezpieczny wybór. Całkiem nieźle śpiewała na 25 rocznicy. Oczywiście wszystko zależy od tego kto czego po obsadzie oczekuje. Ja nie chcę filmu z rozmachem. Ja chcę dobrego musicalu z obsadą teatralną, która zna się na swojej pracy. Większość jednak woli popularnych aktorów do których przyzwyczaił swoje oko.
Według mnie jej wykonanie jest beznadziejne. Mogą być sobie sławni aktorzy byleby sprostali zadaniu. A Samantha nie pasuje mi ani wizualnie, ani wokalnie. Chociaż nie mogę jej odmówić tego, ze potrafi śpiewać. Jedynie tylko, że mi się nie podoba i w tym krótkim zwiastunie jak dla mnie wygląda na doklejoną z zupełnie innej bajki... No po prostu nie pasuje ;]
Mimo mojego uwielbienia dla niej, tutaj się zgodzę... Przyznam jednak, że ta obsada jakoś mi się nie podoba. Po tym co usłyszałam na zwiastunie, panna Anna zawaliła na całej linii. Ok, można ją lubić ale do LM nie pasuje. I ta jej "ostra" uroda. Nie tak wyobrażałam sobie Fantine...
Ja byłam zachwycona, że ona ma zagrać, ale po zwiastunie jestem rozczarowana jej śpiewem... Chociaż można by to tłumaczyć tym, że postawili bardziej na emocje i grę w piosenkach niż na "operowe" wykonania... No ale helloł, to w końcu musical.. -,-
I nie - nie jestem rozczarowana dlatego, że rzekomo nie przebiła Susan Boyle (bo jej wykonanie nigdy mnie się nie podobało)... Po prostu liczyłam na coś lepszego, tym bardziej, że na Oscarach dwa razy śpiewała i pokazała co nieco swoich możliwości, więc liczyłam, że tutaj pokaże więcej. No ale dobra, to tylko urywek, mam nadzieję, że miło się zaskoczę. :D
Mi też o wiele bardziej podobało się wykonanie oscarowe Anny. Potrafiła oddać emocje(ironia wg. mnie jest trudna do pokazania w takim stopniu), jej głos miał przyjemną barwę. Tutaj to jakieś ochrypłe wycie. Może to wina reżysera? Z resztą ja się nie znam na muzyce... Susan Boyle zaśpiewała przyzwoicie ale dla mnie najlepszą Fantyną była, jest i będzie Lea Salonga, swoją drogą najlepsza Eponia ever...W mojej opinii, oczywiście.
Ruthie Henshall to jest moja ukochana Fantyna, a Eponina, to Lea Salonga. Jak chodzi o obsadę tutaj, to o Jackmana sie nie boję. Poradzi sobie. Co do Seyfield, hmmm też mi nie pasuje, ale nie mam pomysłu kto by mógł za miast Niej zagrać. Coś mi w obrazie nie gra. Eponiną jest ta z koncertu na 25-cio lecie, o ile dobrze kojarzę, jest ok. Na szczęście Mariusza nie gra Jonas:)
aneczkajot zgodzę się w 100 % :) Ruthie jest najlepszą Fantine jej wykonanie I Dream a Dream za każdym mnie powala i mam ciarki na całym ciele ale pomimo tego iż śpiewała przecudownie to aktorsko była słabiutka po samym trailerze widać że Anka aktorsko pobije i Ruthie i Leę ale jeśli chodzi o śpiew to będzie miernie. Wybór Samanthy oceniam chyba najlepiej z tej całej obsady śliczna dziewczyna potrafiąca dobrze śpiewać, a zgadzam się w 100 % z tym że kamień z serca spadł że Jonas nie będzie grał Mariusa. Ja jestem z pokolenia które coś tam kojarzy nazwisko NIck Jonas ale nigdy nie miałem z nim do czynienia nie słuchałem nie widziałem go nigdzie i gdy pierwszy raz oglądałem wersję na 25 rocznicę nie poznałem go ale już po chwili ten koleś uzyskał u mnie przydomek "pi*duś". Marius to jeden jedyny wspaniały Ball który był fenomenalny w swojej roli.
Co do spiewu , z tego co widzialam to w wielu wywiadach aktorzy mowili ze wszystko mialo byc tak naturalnie ze az do przesady...
Ja ogólnie byłam rozczarowana obsadą od początku do końca a gdy dowalono do niej Killiana D, stwierdziłam że chyba zbojkotuję całe przedsięwzięcie(szczeniackie, wiem...). A szkoda, bo musical kocham a i książka jest jedną z najlepszych które przeczytałam. Jedynie Bonham Carter nadaje się do swojej roli, reszta jakoś mi nie pasuje. Także myślę że w musicalu najważniejsza jest przecież MUZYKA i musi być zgodna z oryginałem. Istnieje kanon którego należy się trzymać. Tak, jestem konserwatywna...
Mi zupełnie. W mojej wyobraźni Thenardierowa zawsze była gruba, wysoką babą z rudymi włosami, skoncentrowana tylko na swoich córeczkach, postacią raczej nudną.
Z tym się oczywiście zgodzę, ale Helena ma na swoim koncie role postaci mrocznych i nieco zbzikowanych, co nadałoby smaczku Thenardierowej... Taka zła kobieta...
Poza tym czytałam gdzieś, że nie chciano Lei Michele ze względu na to, że jest gwiazdą serialu młodzieżowego. Nie wiem ile w tym prawdy, ale jeśli tak, to trochę dziwne, bo połowa obsady to gwiazdy filmów komercyjnych, a poza tym Lea przyciągnęłaby wielu ludzi do kina - pewnie w większości młodzież, ale osobiście nie widzę nic złego w tym, że młodzi oglądają coś poza komediami itp.
Nie wiem ile masz lat ale ja 19 i do młodzieży chyba się zaliczam, zwłaszcza z moją umysłowością 16 letniego dziecka. Lei Michele nie trawię bo jakoś za bardzo kojarzy mi się z Rachel i nie wiem czy gra siebie, czy po prostu jest tak "dobrą" aktorką. Niestety, uzasadnienie które przytaczasz naprawdę wydaje się głupie, bo ten film aż razi komercją, ale przeznaczoną dla starszego widza. Nie wiem czy osoby które oglądały Glee a nie znają musicalowego kanonu są "dobrymi" widzami. Nie chce być tutaj źle zrozumiana...
Tak, tak to jest film komercyjny, co tylko potwierdza mój argument, no ale mniejsza.
Poza tym sama sobie przeczysz - mówisz, że to film komercyjny, ale uważasz, że osoby nie znające kanonu nie są dobrymi widzami... No cóż filmy komercyjne cechują się tym, że są nastawione na zysk. Myślisz, że ile zarobiliby wyłącznie z osób zaznajomionych z kanonem? ;) Poza tym co złego jest w tym, że ktoś dopiero, że tak to ujmę, zacznie przygodę z musicalami, idąc na ten właśnie film? Pewnie można by doradzić początkującemu coś innego, ale czemu miałoby się "zabronić" obejrzenia Nędzników? Nie bądźmy snobami, a prawdziwi koneserzy i tak dreptają do teatru... ;)
Nie mam nic przeciwko zaczęciu przygody z musicalem od Nędzników. Bardziej chodziło mi o to, że jeśli ktoś ogląda Glee bez znajomości tego gatunku to nie rozumie serialu w pełni i nie jest w stanie naprawdę się nim cieszyć. Szczerze mówiąc nie widzę w swoim rozumowaniu sprzeczności. Nie twierdzę że ludzie nie zaznajomieni z kanonem odbierają film źle. Chodzi mi bardziej o twórcę który nie dba by wszystko było jak trzeba.
Chodziło mi o Leę Michele,tu cytat z wikipedii: "Od 8 sierpnia do 10 sierpnia 2008 r., grała Eponine w ramach koncertu "Les Misérables" w Hollywood Bowl".
Wiem, że Salonga nie gra już Eponiny. Śledze sceniczne wersje Les Miesrables od 20 lat :)
Mam problem z Hattaway w teaserze już i boję się, że będę miała problem w kinie. Bo wieloletnie przyzwyczajenie do konkretnych głosów robi swoje:)
Och, przepraszam, to przez upał!:D Ja tam odczuwam wielką niechęć do Lei Michele... Jej Rachel jak już wspomniałam skutecznie mnie irytuje.
Chylę czoło przed Twoją wiedzą- ja dopiero Les Mis odkryłam w grudniu, ale zwalę to na swój młody wiek. Głupi szczyl ze mnie i nie wiem co dobre. A to jest bardzo dobre!
Prawdę mówiąc aktorstwo Hattway nigdy mnie nie przekonywało(ale ja nie mam gustu) i kiedy zobaczyłam jak śpiewa...no cóż, mocno się rozczarowałam. :( Ale jak mówię, to mogły być tylko prywatne uprzedzenia. Na domiar złego mało kto mi w tej obsadzie pasuje...Cieszę się jednak, że ktoś podziela moje zdanie.
Spoko, ja stara nie jestem:) Mama zaprowadziła mnie do Teatru Muzycznego w Gdyni, gdy miałam 8 lat. Najpierw na West Side Story, tydzień później na LesMIs. Zakochałam się, a potem zdobywałam, najpierw przez znajomych mamy, potem przez internet wersje sceniczne, najczęściej w wersji audio, ale to mi wystarczyło. Ta muzyka jest piękna. I wiesz co jest najgorsze? Oryginalny Koncept Album, z Francji- wydany przed premierą, tez mi się nie podoba za bardzo. Wcześniej nie było takiego aranżu, dopiero w Londynie to zmodyfikowali. Niby wszystko jest ok, ale coś nie pasuje.
Ja wiem, ze to już psychofaństwo formy i skrajny konserwatyzm, ale nic nie poradzę:)
Słyszałam jak Jackman śpiewa, on ma dobry głos i jakoś o niego sie nie boję. Jak zda egzamin z "Modlitwy", to będzie dobrze. Crowe! Jego w ogóle nie słyszałam nigdy. Co do Mariusza, to po tym, co wyprawiał Jonas na 25-cio leciu, każdy inny bedzie lepszy wokalnie. No chyba, ze ten, który gra teraz bedzie gorszy od niego.
Czekam cierpliwie na premierę i swoją reakcję.
Nie miałam na myśli Twojego wieku, przepraszam jeśli to tak zabrzmiało. Moi rodzice to niestety totalne bezguścia a ja wychowywałam się sama. Dlatego mój ulubiony gatunek- musicale właśnie, odkryłam za późno(w mojej ocenie, gdyż umiliłoby mi to życie) w wieku 14 lat... Szukałam ostatnio piosenek z Les Mis w wersji francuskiej, w końcu to ich język ojczysty i jakoś nie potrafiłam się doszukać. Jeśli nawet pisało że nagranie pochodzi z Paryża czy innych miast tego kraju, wykonawcy śpiewali po angielsku. A ja tak chcę usłyszeć jak brzmi to w "oryginale"! "Wcześniej nie było takiego aranżu, dopiero w Londynie to zmodyfikowali."- niestety nie mam porównania. Mogłabyś rozwinąć tą myśl? I co dokładnie Ci nie pasuje? I w czym? Wybacz, ale mój umysł nie jest lotny a internet utrudnia komunikację...Nie pasuje Ci coś w Londynie, Albumie z Francji czy nowej kinowej wersji? Wiem, drażę temat...
Ja tam jestem konserwatystką, także nic się nie przejmuj. Wg mnie jest kanon którego należy się trzymać. Wszytko ma być jak ja chcę! Dlatego bardzo się cieszę z twojego podejścia do sprawy.
Och, o "Modlitwie" nie pomyślałam. Jakoś wydaje mi się że akurat on da radę. No i Helenka...
Ja tam będę Jonasa bronić ku swojemu wielkiemu zdziwieniu. Nigdy wcześniej go nie lubiłam ale tutaj w moim mniemaniu spisał się ok. Wokalnie dostaje 3-(bardzo naciągane 3-) ale totalnie mnie rozwalił swoim zachowaniem. Czyż nie taki był Mariusz? Młody, niezdecydowany, chwilami może nawet delikatny...I jeszcze wizualnie mi pasował. Nie był jakimś wybitnym odtwórcą roli ale to nie była aż taka katastrofa.
Musisz podzielić się ze mną wrażeniami po premierze. Nie proszę Cię o to. Po prostu musisz i już!(niezłego sobie problemu narobiłaś.:D)
Hehe:) Oczywiście, że napisze po premierze:)
Jonas emocjonalnie spoko, ladnie odegral, ale wokalnie katastrofa i niestety tym mi zepsuł wszystko. Tutaj jest cały koncept album: http://www.youtube.com/user/mildetryth/videos miłego słuchania:) Jeśli masz dobry słuch muzyczny, to dostrzeżesz różnice w aranżacji utworów i dowiesz sie o co mi chodzi:) To jest podobne do siebie, ale czasem jest inaczej. Pamietaj 20 lat słuchania robi swoje;p
Niestety nie spełniam kryterium dobrego słuchu, jednak album przesłucham. Bardzo dziękuję i czekam na recenzje, bo prawdopodobnie film zbojkotuję.
Ja bym radziła Ci obejrzeć, bo nie bedziemy miały o czym gadać. Co z tego, że napiszę recenzję, skoro nie bedziesz mogła z nią polemizować albo się zgodzić?:)
Po prostu to przemilczę. Coś czuję że za dużo nerwów by mnie to kosztowało... Podchodzę do wszystkiego niezwykle emocjonalnie. :D
Laurrier, Samantha jest idealna na tę rolę, grała i w Londynie i na koncercie z okzajii 25-lecia w O2. i jest SUPER!! Wystarczy wpisac w YouTube "Samntah Barks On my own" i się przekonasz :)
widziałam, słyszałam i się załamałam ;) jeszcze nadzieja, że na samym filmie się przekonam do niej ;]
Mi tak samo, cały czas jak na nią patrzyłam kojarzyła mi się z jakąś panienką z filmu Disneya w stylu Hanna Montana :O
Przecież nie będą robić filmu charytatywnie. Film zawsze jest dla szerszej publiczności, a ten już wiadomo, że nie zadowoli fanów LM. Chociaż masz rację, ona jest świetna, idealna Eponine. Ja osobiście uważam jeszcze, że Helena będzie świetna i na pewno da radę. Daj szansę tej obsadzie;) Chociaż też nie rozumie wyboru Killiana. Chociaż nie słyszałam go za wiele razy, to on raczej nie przyciągnie tłumów.
Ja mam na niego uczulenie...Nie będę zdradzała dlaczego. Oczywiście, filmu nie kręci się charytatywnie, ale ja wyrażam tylko swoje krytyczne opinie. I dlatego na film chyba się nie wybiorę. Kocham LM takie jakie sobie stworzyłam i nie chcę by ktoś mi to burzył. I to ktoś kogo nie obchodzi moja samotna duszyczka, bo i tak zarobi na tym miliony. Helenkę to ja kocham i dobrze jest obsadzona! Już o tym wyżej wspomniałam. Wg mnie idealną Eponią była Lea Salonga, ale jak wiadomo troszkę się zestarzała... (jak ja się powtarzam...Cóż, pisać nie umiem...)
Ja w sumie nie słyszałam go za wiele razy, ale moja znajoma widziała go na żywo i strasznie jej się nie podobało. Mnie jakoś strasznie się ta produkcja od początku spodobała i chyba nie umiem być bezkrytyczna;) Kto jest jeszcze w Twoim LM? Jestem bardzo ciekawa, bo to naprawdę musi być obsada marzeń;) Chociaż ja chyba nie mam dobrego gustu w tej kwestii, bo nawet obsada z Romy strasznie mnie się podobała (prawie cała, wiem, że to straszne;)) Nie zauważyłam wypowiedzi wcześniej, Helena na pewno będzie genialna, zresztą nawet nie trudno jej tam sobie wyobrazić;)
Lea może faktycznie byłaby idealna wokalnie i aktorsko, muszę sobie jeszcze trochę jej pooglądać, jako Fantine jest świetna, ma cudowny głos, dużo lepszy od Hathaway, chociaż mówię to z bólem serca;) Dopadła mnie dzisiaj wena na oglądanie koncertu z rocznicy i Samantha w "On my own" była przecudna, chociaż w "Little Fall of Rain" już mam wrażenie, że nie dała z siebie wszystkiego. Może to przez nieodpowiedniego partnera. Dalej zresztą nie rozumiem, co ten Nick Jones tam robił. Chyba muszę jeszcze raz obejrzeć.
Ja powiem tak- Jonasa nienawidziłam do tej pory, ale Mariusem jest totalnie słodkim. Widać że to taki niezdecydowany chłopczyk... Od tamtej pory stałam się jego obrończynią, chociaż zdaje sobie sprawę, że chłoptaś talentu nie ma. Nie zdradzę kto byłby w mojej obsadzie, bo mogłybyśmy wkroczyć na wojenną ścieżkę. Ach, ta moja zazdrość.:D
Gdzie Twoja znajoma go widziała?! Nie przepadam za gościem ale taki news jest sporo warty!:D
Och, ja to jestem krytyczna za bardzo. Miałam taki cudowny plan...Jak już się dorobię tych milionów to sama nakręcę LM. Obiecuję!:D Taki do prywatnego użytku...
Nie przejmuj się, ja też nie mam dobrego gustu.
Ja do Jonas Brothers nigdy nic nie miałam, oglądałam nawet Camp Rock, po prostu wokalnie trochę słabo wypada, ale masz rację jest słodki, taki uroczy;) Widziała go na jakimś przedstawieniu w Londynie, ale nie wiem dokładnie gdzie;)
Pytałam tylko z ciekawości, wiem, że to pierwszy stopień do piekła, ale nie mogłam się powstrzymać;) Aż się trochę boję tej obsady, chociaż mam nieodparte przeczucie, że jest świetna;) Muszę konieczne zobaczyć Twoją wersję, już nie mogę się doczekać, tylko nie każ mi długo czekać, bo tego nie wytrzymam. Na pewno to będzie najlepsze LM w historii. Zdradź błagam tylko, kto grałby Javerta. Ja słyszałam kilku aktorów śpiewających jego kwestie, ale żaden nawet na żywo nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak nasz Łukasz Dziedzic z Romy. Zresztą ubóstwiam go (właściwie jego głos), więc pewnie nie zachowuje obiektywizmu. No i mam prośbę, weź mnie do produkcji, mogę wszystko robić podczas przygotowań, ale chcę je zobaczyć;)
Ja naprawdę mam straszny gust, powiedzmy, że bardzo łatwo popadam w zachwyt, no i mam skłonności do, nie będę tego ubierać w ładne słowa, lekkiego kiczu, ale chyba nie potrafię się zmienić;)
Camp Rocku jakoś nie lubię... A najbardziej nie lubię Joe Jonasa! On jest jakiś taki...
Ja tam jestem Miss Ciekawości, także nie obrażam się o to.:) Jeśli już mowa o ubóstwianiu- najlepszy człowiek grający w musicalach to Hadley Fraser(obiektywnie xD)! Niestety, moje serce należy do kogoś innego. :D Pewnie że Cię zatrudnię! Nawet kupię Ci takie specjalne krzesełko z napisem "zastępca dyrektora".
Mnie jest jakoś on obojętny, chociaż chyba jest najsłabszy w Jonas Brothers. Dla mnie nikt jakoś Dziedzicowi nie dorównuje, w każdym wcieleniu wydaje mi się jeszcze wspanialszy, ma takę głębie w głosie. Hadley ma świetny głos, chociaż jakoś się nim nie zachwycałam bardzo (jeszcze nie), ale ma taką skalę, że jestem pełna podziwu;) Dziękuję za krzesełko, już nie mogę się doczekać;)
Wiem, że ma głoś świetny!:D Dopiero przy nim doceniłam Javerta bo wcześniej jego partie wydawały mi się jakieś...takie bez wyrazu.
Och, widzę że ktoś ostatnio oglądał "Przeminęło z wiatrem". Pierwszy raz?
Ja szczerze mówiąc w LM zakochałam się dopiero dwa lata po tym, jak zobaczyłam ich w Romie i dalej mam sentyment do tamtej obsady. Chociaż w Javercie zakochałam się po usłyszeniu Dziedzica. Chociaż jak teraz słuchałam (nie wiem, który raz) Hadleya to mam coraz większe obawy, co do filmu.
Dzisiaj oglądałam. Można powiedzieć, że pierwszy raz, kiedyś oglądałam z mamą, ale niewiele pamiętam;) To jej ukochany film, a mnie się podobają zupełnie inne rzeczy, więc jakoś mnie wcześniej nie ciągnęło. A dzisiaj całkowicie się zakochałam. Brak mi słów na geniusz tego filmu. Wszystko jest takie idealne, to jedne z lepiej spędzonych w moim życiu 214 min. Byłam wcześniej taka głupia;) To chyba najlepszy film jaki oglądałam, dalej jestem pod wrażeniem;)
Miałam takie wrażenie po "Amadeuszu".:) Co do "Przeminęło..." to ukochany film mojej babci i też oglądałam go niedawno. Chyba w lutym, bo miałyśmy urodziny(wypadają jednego dnia) i to była taka część wspólnego świętowania. Uwielbiam filmy które kończą się w taki sposób! A i postacie wyraziste a nie takie ckliwe...Chociaż film miejscami kiczowaty też bardzo go kocham.
I widzisz- im więcej oglądasz Nędzników w dobrej obsadzie, tym trudniej zaakceptować to dzieło. A że ja od grudnia mam w domu nieustający koncert obsady 25 lecia...Rozumiesz?:D
Zakończenie z całego filmu tak średnio przypadło mi do gustu, wiem, że to straszne, ale ja kocham szczęśliwe zakończenia;) Ale film to prawdziwe arcydzieło, nie jestem romantyczką ani wielbicielką historii o miłości, ale o tym filmie nie mogę przestać myśleć. Postaci są świetne, zakochałam się w Rheccie (chyba jeszcze nie umiem tego odmieniać) od pierwszego wejrzenia. Zresztą Scarlett też jest wspaniała, nie jakaś sztuczna, dobra, papierowa laleczka. Ja mam silne skłonności do kiczu, więc ja nawet chyba go już nie zauważam;)
"Amadeusz" też jest świetny, oglądałam go w szkole w zeszłym roku. Naprawdę robi wrażenie;)
Ja koncert mam na DVD jakieś dwa miesiące, ale jakoś na początku nie robił na mnie wielkiego wrażenia, chociaż teraz nałogowo go słucham. Może coś w tym jest, chociaż nie wiem, bo ja już od dawna jestem uzależniona od obsady z Romy (nie całej oczywiście), chociaż faktycznie im dłużej słucham koncertu, to bardziej się boję. Szczególnie odtwórców głównych ról, wiem, że mają oni jakieś zaplecze muzyczne, ale nie wiem, cz to wystarczy.
Zdradzę Ci moją tajemnicę- jestem zakochana w pewnym aktorze obsady 25lecia...Nie zgaduj!:D
Buthler(na pewno nie tak się to pisze, ale wiesz o co mi chodzi) jest cudny! Nie kochałam go nigdy ale robi pozytywne wrażenie, zwłaszcza gdy opiekuje się swoją córeczką, gdy ta boi się w nocy... Scarlett nie lubiłabym gdyby istniała naprawdę- jestem bardzo krytyczna w stosuknu do ludzi, trochę jak stare dewotki. Bóg, honor, Ojczyzna...Nie podobało mi się jak przedmiotowo traktowała ludzi ale cenię ją za niezwykłą siłę charakteru . A scena kiedy stoi na polu marchwi i próbuje jeść ją na surowo...(bo to była marchew, prawda?) "Moja rodzina już nigdy nie zazna głodu"...Piękne! Muszę przeczytać książkę mojej imienniczki...
A "Amadeusza" kocham z prostego powodu. Sarieri to ja!:D
P.S.Jakie zakończenie PzW sobie wyobrażasz?
Nie będę zgadywać, ale cały czas się zastanawiam;) Zainspirowałaś mnie do oglądania koncertu i coraz bardziej doceniam Nicka Jonasa;)
On jest wspaniałym ojcem, tak troskliwie się opiekował córeczką, Scarlett chyba w połowie nie była tak dobrą matką jak Rhett ojcem;) Mnie u niego się jeszcze podoba to, że stoi tak jakby z boku i ma taki lekki sarkazm, nie traktował Scarlett jak wszyscy, tylko od razu ją przejrzał.
Ze mną chyba jest coś nie tak, ale ja lubię bohaterów z trochę poprzestawianym kodeksem moralnym. Poza tym zawsze jakoś podobały mi się femme fatale. Tylko fikcyjne bohaterki oczywiście;) Ta siła jej charakteru była niesamowita. Podobało mi się też jej przywiązanie do Tary, chociaż ja nie do końca to rozumiem, to przypominała mi trochę nawet to niektórych Polaków. Ta scena była fenomenalna. Chyba to była rzodkiew, bo wcześniej ktoś powiedział, że już tylko im rzodkiew została albo mnie się tak zdaje;)
Chciałabym żeby Scarlett i Rhett byli razem. Oni tak sie kochają i do siebie pasują;) Zresztą wydaje mi się, że Scarlett już wcześniej go kochała. W tej scenie, kiedy budzi się rano, po tym jak ona ją zaniósł do sypialni, wydawała się całkiem zadowolona;) Ona mogłaby się ukorzyć przed nim, a on wysłuchać jej, rzucić jakąś ciętą uwagę i w końcu jej wybaczyć;) Wiem, że to tandetne, ale tak kocham takie zakończenia;)
Też mam zamiar się zabrać za książkę;) Jak to Twoja imienniczka, to masz piękne imię, moja siostra tak się nazywa;)
Widzisz jaka inspirująca jestem.:D Aż miło!
Scarlett była egoistką ale zawsze wzruszało mnie to jak bardzo kochała swoją przyjaciółkę, chociaż było to dla niej trudne. Scena z Tarą jest piękna! Jakbym siebie widziała... Też jestem taką lokalną patriotką. "Bielsko..." Głupio by to brzmiało na dużym ekranie!:D Zastanawiam się czy oglądać ten kijowy serial o ich dalszych losach, ale uważam że tylko bym sobie tym magię filmu popsuła...
Zawsze myślałam że moje imię jest...no, nie fajne. Jesteś pierwszą osobą która je doceniła.:)
Osobiście uwielbiam postacie krystaliczne. Na przykład takiego Enjolrasa- chyba się utożsamiam. :D Bez urazy, Enjo...:D