Jest miła, sympatyczna, ale także przeciętna. To nie są wyżyny aktorstwa.
Cóż, nic dodać nic ująć: Sandra to kwintesencja przeciętności. Takiego cyrku zresztą jeszcze nie było - w jednym roku zdobyć statuetkę za najgorszą i najlepszą role: gdzie Akademicy mieli oczy???
Eh... i musze się z Wami zgodzić, choć Sandre Bardzo lubie. Oscar miał być dla Meryl! Ewentualnie dla Precious. Rola Sandry w Blind Side niczym się nie wyróżniała, za co ten Oscar...
(a co do Maliny też się nie zgadzam, Wszystko o Stevenie to po prostu zakręcony film, więc i taka rola - i fajnie się oglądało).
Coś jak kiedyś Halle Barry. Ja też się nie zgadzam z obiema nagrodami, no ale ile razy można nagradzać Meryl Streep? I tak wszyscy wiemy, że jest jedną z najlepszych aktorek w historii kina.
To, jeśli już, można jej nie nominować. Gdy jest nominowana bierze udział w konkurencji i ma takie samo prawo wygrać. W ogóle kryteria, aby nagrodzić aktorkę średnią, bo już prawdopodobnie nigdy nie zagra nie tyle tak dobrze, co nawet w dramacie z szansą na Oscara jest chyba jeszcze głupsze. Te nominacje były już okropne. Tka, jakby brakowało filmów i zostały one zrobione an bazie kilkunastu wybranych do nagradzania tytułów. Nie chodzi mi tu o tylko tą kategorię. Aktorki drugiego planu to podobna sytuacja. Jest to medialne zagranie - wybór Bullock.
Bardzo przeciętna aktorka zdobyła w tym roku Oscara. Jeśli jednak popatrzeć na historię tej nagrody to tacy przypadkowi laureaci na szczęście szybko odchodzą w zapomnienie.
Sama Sandra Bullock najlepiej to skwitowała: "naprawdę na to zasłużyłam, czy po prostu byliście już mną zmęczeni?". Chyba coś czuła, że jej się ta nagroda nie należy.
nawet ktoś przeciętny może dostać role życia i zagrać genialnie - a to jest nagroda za rolę, konkretną rolę a nie za całokształt o czym wielu nie pamięta, czy ktoś sądził że Oskara dostanie taka Julia Roberts - przed jego otrzymaniem nikt nie traktował jej poważnie a okazała się świetna - mimo wszystko
Punkt 1: TA rola za cholerę nie obroniła by się jako występ, który ma przynieść aktorce Oscara, gdyby nie wpłynęło na to kilka innych czynników - na pierwszym miejscu to, że Sandry Bullock trudno nie lubić. Więc... nie powiedziałbym, że TEN Oscar jest Oscarem za konkretną rolę. Gdyby tak miało być, Carey Mulligan i Gabby Sidibe mogłyby wystąpić z petycją.
Punkt 2: Julia Roberts przed otrzymaniem Oscara za "Erin Brochovich" zgarnęła dwie nominacje do Oscarów: za "Stalowe Magnolie" i "Pretty Woman". Nie oszukujmy się, że nikt nie traktował jej poważnie.
absolutnie zgadzam sie. To nie jest rola oskarowa, az dziw bierze, ze dostala nominacje. Jakas chyba pomylka
w liczeniu glosow, marny film, na niedzielne popoludnie , dla tempej amerykanskiej rodzinki, ktora popijajac
Bud light, i tuczac sie popcornem oglada mierne kino.
boze, ludzie, jest ponad 5 filmow za ktore Meryl Streep nie powinna dostac nominacje, a dostala! Sandry rola rzeczywiscie nie miala wiele do wykazania, i latwo mogla sie stac zwykla przewidywalna i nudna Leigh Anne Tuohy. Natomiast Bullock zdecydowala sie przedstawic ja bardzo naturalnie, sympatycznie i lekko wyniosle... jeden krytyk jej nominacje i jej zasluzenie na Oscara bardzo dobrze wytlumaczyl..bylem jak najbardziej za jej wygrana, natomiast rownierz nie obrazil bym sie wygrana Streep, Sidibe, Mirren lub Mulligan - kazda rola w tym roku cos w sobie miala i zaslugiwala na Oscara..
co do pana co napisal, ze to najwieksza porazka akademi! chyba jeszcze sporo Oscarow nie widzales - wygrana Witherspoon nad fenomenalna Felicity Huffman do dzis mnie dreczy i sciska! nominacja Meryl Streep za kompletnie beznadziejny film "Music of the Heart", jej naslabsza rola a zostala nominowana zamiast wspanialej roli Sigourney Weaver w "A Map of the World"
Całego filmu nie widziałem, ale widziałem klipy z udziałem Bullock prezentowane na gali i... zagrała tak jak zwykle czyli strasznie przeciętnie! Czyli gdzie jest ta jej niezwykła naturalność i wielka kreacja?
co do Bullock: przeciętność nad przeciętności, a myslałam, że już nic nie pobije OSKARA dla Gwyn Paltrow i dla Halle Berry.
wiadomo, dali jej bo to jedyna taka szansa, ale czy w Oskarach chodzi o to, zeby rozdac je jak najwiekszej ilosci roznych ludzi, czy najlepszym aktorom?
na oskara zasluzyla najbardziej Meryl, zaraz potem Helene.
co do Oskarow. W tym roku Akademia podwoila liczbe nominowanych filmow, jakby w desperacji. Coz, świat patrzy teraz bardziej na europejskie kino niż na amerykańskie, a akademia kurczowo pragnie się trzymać tego, że to właśnie wciąż w Hollywood robi się najlepsze filmy...
Powiedz mi w jakisposob mozesz oceniac gre glownej aktorki i powiedziec ze jest 'przecietna' jezeli nie ogladales filmu. Dziecinna wypowiedz.
Ja osobiście mam bardzo mieszane uczucia co do Oscara Sandry. Generalnie wydaje się, że Meryl czy Helen były faworytkami, ale być może dlatego, że my jednak patrzymy z perspektywy dotychczasowego dorobku aktorskiego. Generalnie role Helen czy Meryl były trudne do zagrania. Jestem wielką fanką Meryl, ale czy rola "Julie" nie trzymała się po prostu na akcencie i (jakże by inaczej) wzbudzenia w widzu sympatii? Osobiście momentami śmiałam się do rozpuku z niektórych jej zagrań akcentem (gdzie dominował tekst "I don't know what to dooooo" :D ).
Rola Sandry nie była łatwa do utrzymania. Może nam się wydawać, że nic ciekawego nie pokazała, ale może dlatego, że sam film był podany widzowi w dość łatwy, przystępny i momentami dowcipny sposób. Chwilami miałam wrażenie, że oglądam film z cyklu "Na faktach" w czwartkowy wieczór na TVN. Ale Sandra się obroniła i zagrała dobrze.
Podsumowując: myślę, że tu dzieje się teraz to co działo się wokół Meryl po "Mamma Mia!". Po prostu nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich ról Sandry.
Pozdrawiam.
wiesz, mysle ze nie o to chodzi.. Bullock zagrala w tym filmie jak w kazdym innym ,w ktorym wystepowala, ot
po prostu zwyczajnie. jak napisal juz wczesniej "New York times", gdyby nie fakt ze zrobili ja na wersje blond,
(bo tego wymagala rola) nikt by nie zauwazyl nawet roznicy, czy jest w takim czy innym filmie. Nie pisze, ze
zagrala zle, bo jednak dziala juz na rynklu filmowym od lat, zna sie na aktorstwie, choc jak ktos by powiedzial
jej aktorstwo to takie sobie pogrywanie. Meryl natomiast jest firma sama w sobie, jest jak nasza Kryska Janda,a jej rola w "Julie and Julia", to kwintesencja gotowania na ekranie w Stanach lat 60 tych , i nawet nie do konca
akcent, ale coloksztalt postaci oddany przez Streep, ha.... popatrz sobie na you tube na orginalne nagrania
Julie Child, sposob w jaki opowiada, prezentuje swoje przepisy i swoj styl bycia przed kamera telewizyja,to
wszystko oddala Meryl Streep w filmie, ona po prostu jest Julia Child, jakby z krwi i kosci ta sama prowadzaca
programy boskich lat 60tych, dalatego tak zachwyca.Nie wiem czy akurat akcentem, bo to akurat dla niej
drobiazg, ale swoim oddaniem dla roli, aktorstwem, jakze fenomenalnym i bezwzglednie autentycznym.
Poza tym odnoszac sie do tego co napisalas " myślę, że tu dzieje się teraz to co działo się wokół Meryl po
"Mamma Mia". Tutaj nic sie nie dzieje, kobieta po prostu jest na wielkiej fali, od czasow Diabla i Prady, choc
wczesniej pokazala, ze lubi ironizowac i zartowac ze swojej kariery wystepujac chocby w kretynskim i mocno
ironicznym" Ze smiercia jej do twarzy" z 1992 roku, po czym jej kariera obrocila sie o 360 stopni w kierunku
kina dojrzalego, az do wspomnianego wyzej "Diabel....", w ktorym jak sama opowiadala,zagrala bardziej na
porsbe corki niz, dla samego scenariusza.
to jest skandal, zeby ona miala na polce taka nagrode jak Charlie Chaplin, Katherine Hepburne, Marlon Brandon, DeNiro, Pessci etc etc...
nie wspominajac nawet, ze aktorzy tacy chogciazby jak McGregor nie maja nominacji.
Ludzie dajcie spokój!
Mówicie że Meryl zagarała mega audentycznie, porownajcie sobie wypowiedzi "prawdziwej" Leigh Ann i Sandry- Sandra też się stała tą kobietą i nie, nie tylko przez kolor włosów.
Charlie Chaplin, Katherin Hepburne, Brando nikt nie umniejsza ich talentu.
I szczerze wolę już żeby Sandra była uważana za przeciętność <pfff> niż żeby mówili potem o niej tak jak teraz np. o DeNiro, który zeszmaciłsie na całej linii, dziękuje.
Robert gra teraz takie role jakie w jego wieku się dostaje. Według mnie to lepsze niż to co robi Pacino który nie chce się pogodzić z upływem lat. A Sandra grała i gra przeciętnie.
Wiecie co? Sami jesteście przeciętni!!!
Sandra była i będzie najlepszą aktorką. Potrafi się wczuć w każdy gatunek filmu, co zresztą widać! A ten oscar w pełni jej się należał, zasłużyła na niego po tylu świetnych filmach :*
W każdy gatunek potrafi się wczuć??? Jest najlepszą aktorką??? jak ja kocham takie bzdurne opinie nie podparte żadnymi argumentami! I jakie to są te świetne filmy? ,,Miss agent"? Nie rozśmieszaj mnie!
Wiesz jak chcesz o ,,Alienie 3" podyskutować to zapraszam na forum tamtego filmu człowieku, który ma Norrisa w avatarze. ;) Tutaj powiem tylko, że Sandra do poziomu któregokolwiek ,,Aliena" nie dorasta - za wysokie progi na jej nogi. :)
Miss Agent to bardzo dobry film. I nie mówię to tylko ja, ale film dostał bardzo dobrą opinię. Poza tym również popieram zdanie że Sandra jest bardzo dobrą aktorką i nic tego nie zmieni;)
ok chcesz dyskusji? Jak wg ciebie film jest bardzo dobry? Może rzeczywiście przesadziłam z tym ,,bardzo dobry'' ale jeden z lepszych!
Tak Miss Agent to bardzo dobry film w swojej kategorii i z tym nie ma co polemizować.A ludzie,którzy uważają,że tak dobrze znają się na kinie a mówią,że taka czy inna produkcja tego typu jest kiepska tylko dlatego,że jest komedią są dla mnie śmieszni.Nie tylko dramaty czy filmy obyczajowe są dobre, także komedie czy horrory!Czasem bywa tak,że to właśnie komedia jest filmem roku.
Nie ,,Miss agent" moi drodzy to film przeciętny. Jeśli chcesz możesz z tym twierdzeniem - jak z każdym innym zresztą - polemizować ale tak przedstawiają się fakty. Gdzie temu filmowi do klasyki komedii? Sandra to dla Ciebie komik tej samej klasy co Chaplin czy de Funès? Już Goldie Hawn jest dużo lepszą aktorką komediową - a film ,,Ze śmiercią jej do twarzy", gdzie występuje wraz z ,,okradzioną" z Oscara Meryl Streep, deklasuje ,,Miss agent" pod każdym względem. Humor, aktorzy, prezentowana historia, efekty specjalne - wszystko w tamtym filmie jest zdecydowanie lepsze. Więc sorry: komedia, komedii nie równa i nawet w tym gatunku nazwisko waszej Sandrusi nie zapisze się złotymi zgłoskami. ;) Zresztą twierdziliście, że może zagrać wszystko - nie tylko role komediowe więc czemu powołujecie się właśnie na nie i czemu wasza idolka w każdym filmie gra identycznie?
jakby grała identycznie w każdym filmie nie dostała by Oscara, poza tym możesz sobie ją oczerniać ale faktów nie zmienisz, oscara ma i nikt jej go nie odbierze, na szczęście. Pozatym Miss Agent może nie jest dla ciebie jednym z lepszych w swojej kategorii dla mnie jest, inny scenariusz niż wszystkie, Sandra świetnie w nim zagrała, dla mnie bomba,
Widzisz fakt jest taki, że Oscary przyznawane sa - zazwyczaj - dla twórców i produkcji cieszących sie uznaniem amerykańskiej, popcornowej widowni i często nie mają wiele wspólnego z rzeczywistą wartościąfilmu czy aktora. Taka prawda. Zresztą - jak juz pisałem w innym temacie - istnieje juz propozycja by odbierać Oscary takim twórcą, którzy dostali statuetkę za to, że są w danej chwili ,,trendy" i ,,cool":
http://scrapetv.com/News/News%20Pages/Entertainment/pages-4/Academy-officials-co nsider-revoking-Helen-Hunts-Oscar-Scrape-TV-The-World-on-your-side.html
Jeśli Helen - dużo lepsza aktorka niz Bullock - odbiorą to Sandrze tym bardziej. A masz wogóle jakieś argumenty za tym, że rola twojej ulubienicy w ,,Blind side" była wybitna poza tym, że Ci się podobała? Czym różniła się od innych kreacji tej aktorki? A ,,Miss agent" jak rozumie to wybitna, głęboka, mądra i prześmieszna komedia? Czy też znowu jest tak, że Ci się podobała i dlatego też jest taka dobra? ;)
Sory,ale wracając do Twojej wcześniejszej wypowiedzi to tak po pierwsze "Ze śmiercią jej do twarzy" jest to czarna komedia wiec trochę inny humor niż "Miss agent" i ni8e ma co porównywać tych dwóch filmów.
A jeżeli chodzi o odbieranie statuetek to jest to śmieszne bo nigdy do tego nie dojdzie!A rola Sandry W "The Blind Side" jest bardzo dobra tylko wiele ludzi takich jak ty przyczepiło się tego,że dostała Złotą Malinę albo coś jeszcze innego i wykluczają ją tym samym z grona dobrych aktorów tylko dlatego,że głównie jest aktorką komediową!Zresztą nie od dzisiaj o Sandrze mówiło się,że jest najbardziej niedocenioną aktorka!
Ale za co ona ma być doceniona? Za granie tej samej roli, w ten sam sposób przez naście lat kariery? Za technikę aktorską zwaną: dwie miny na film: smutna i wesoła Sandra? I oceniam ją nie przez pryzmat Maliny tylko przez pryzmat filmów z jej udziałem, które udało mi się obejrzeć. I sorry, ta dziewczyna musi mieć po prostu wielkiego farta- sama zresztą zdaje się kiedyś o tym mówiła w jednym z wywiadów - bo nie prezentuje sobą NICZEGO nadzwyczajnego. Po prostu w latach 90 było zapotrzebowanie na kogoś takiego jak ona: sympatyczna panienka z sąsiedztwa i na tym wizerunku S.B zbudowała swoją karierę. Nie czyni to z niej wybitnej czy nawet dobrej aktorki. A opinie, że jest geniuszem komedii mnie śmieszą bardziej niż te jej filmy. ;) A co do zabierania Oscara: nie wiem czy jej go zabiorą - mam taką nadzieje - , a Ty skąd wiesz, że tak się nie stanie? Wróżka Ci powiedziała?
A ,,Miss agent" jak rozumie to wybitna, głęboka, mądra i prześmieszna komedia?
Czy ty człowieku kiedykolwiek oglądałeś jakąś komedie? Mówię o czystej zwykłej komedii, nie o czarnej czy jakiejś typu ,,American Pie'' po prostu komedia? Chyba nie z tego co widzę, więc jeśli nie widziałeś czegoś to nie oceniaj, i nie pisz referatów na tematy o których nie masz bladego pojęcia. To tyle.
Wiesz co śmieszy mnie twoja postawa bo uważasz się za wielkiego znawcę kina a tak naprawdę jesteś tylko jak większość tu odbiorcą i dla twojej wiadomości tak oglądałem wiele komedii ale nie z twojego repertuaru bo widzę,że chyba lubisz serię "American Pie".A tak poza tym to jeżeli cię boli to ,że większość uznaje za dobrą komedię "Miss agent" to musisz z tym żyć.A tak poza tym komedia nie konicznie musi być głęboka bo po pierwsze ma bawić w końcu to komedia ! !
widzę że nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi, nie będę marnowała czasu na kolejne ,,proste'' tym razem wypowiedzi. Otóż znawcą nie jestem ani jakimś krytykiem i jak każdy człowiek mogę się mylić. Ale nikt nie wciśnie mi że Miss Agent to słaba komedia bo w swojej kategorii jest bardzo dobry- przynajmniej tak twierdzi większość na portalach internetowych i ja, ty myśli co chcesz. A dla sprostowania, bo nie zrozumiałes poprzedniego postu, nie jestem fanka serii American Pie, wrecz mnie te filmy oburzają.;)
Bzdura nigdy nie widziałem nawet ,,American pie" i nie zamierzam oglądać - wogóle od filmów wulgarnych trzymam się z daleka. Na ich tle komedyjki pani B. wypadają ciut lepiej ale do klasyki komedii to dzielą je lata świetlne. I nie nic mnie nie boli - większość zachwyca się też gniotami w rodzaju ,,Transformers" i nie zmienia to faktu, że filmy tego pokroju nie wiele są warte. ,,Miss agent" do grona gniotów się być może nie zalicza ale jest filmem tyleż mało śmiesznym co nieskomplikowanym. Dla twojej wiadomości: można napisać też komedie o czymś. Taki gość zwany Molierem robił coś takiego... ;)
najlepszą może nie jest, ale bardzo dobrą na pewno. określić ją jako
przeciętną może tylko jakiś przeciętniak. a takich tu pełno.zawsze
rozbawieniem reaguję na wypociny ludzi, którzy do niczego nie doszli i nie
dojdą, a krytykują "ze znawstwem" innych, którzy pokazali, że potrafią osiągać
sukcesy. zabawne.
zgadzamm sie z wiekszościa faktycznie ona w każdym filmie gra tak samo(a widziałam ich sporo)Szczerze to miałam nadzieje,ze ta kobita sie wybije po tym jak zobaczyłam "przeczucie" film inny niz jej przewodni repertuar.Co do Oscara...(nie widziałam filmu wiec mój głos sie mało liczy)ale mysle,ze pierwsza nominacj i zaraz wygrana to troche za duzo. Sama nominacja S.B to juz jest nagroda.Niewątpliwie lepsze aktorki przez duże "A"ze świetnymi kreacjami w dorobku nie były nagrodzone ,jak np: Kate Winslet,która docenili po szustej nominacji.
Przestaje wierzyc w moc i orginalnosc tej statuetki:/
Jak powiedziala Meryl.S w jednymm z wywiadów "Oscary to wyscigi i kampania reklamowa...".Kiedys to byli "wyróżnieni"(nominowani)i jeden aktor/ka "bardziej wyrózniony"(z Oscarem w ręku)a".A teraz są wygrani i przegrani.Czy o to w tym chodzi...?
pzdr.
Oscara nie dostaje się za ilość nominacji tylko za jedną konkretną rolę dlatego większość ludzi tak ubolewa nad tym,że dostała i Malinę i Oscara ale zapominają o tym,że za dwie różne produkcje więc nie rozumiem takiego oburzenia niektórych.
I nie zgodzę się,że gra tak samo bo to jest argument naprawdę kompletnie nie trafiony.Ludzie oglądacie chyba cały czas ten sam film i dlatego mówicie,że gra tak samo!
OK, udowodnij mi, że kreuje swoje postacie w inny sposób, że potrafi się wczuć w role. Za linkuj mi np. film z nią gdzie nie będzie robiła na przemian smutnej i wesołej minki, gdzie będę miał wrażenie, że mam przed oczami graną przez nią postać, a nie personę pani Buldog. ;) Co do Oscara i Mailny - wierzysz, że można być genialnym debilem? Tj. raz zagrać tak źle, że gorzej się już nie da, a innym razem - tego samego roku! - zagrać niby tak genialnie, że stawia się Cię na piedestale? takie twierdzenie między bajki możesz włożyć... A kolega powyżej ma racje: dużo zdolniejsze, więcej razy nominowane aktorki dłużej czekały na swoją statuetkę a tu popularna S.B szast prast przy pierwszej nominacji zgarnia nagrodę. Rozumie: gdyby w tym roku została wyróżniona, w następnych latach Akademia zobaczyła by, że gra lepiej w lepszych, bardziej ambitnych filmach, to wtedy Oscar mógł by do niej powędrować. A tak - pierwsza być, może ciut lepsza rola niż pozostałe i najważniejsza nagroda w przemyśle filmowym wędruje do jej łapek. I teraz nagrodzona ową najbardziej prestiżową nagrodą pani może przestać się rozwijać i wrócić do tych swoich komedyjek - niedźwiedzią przysługę jej zrobili ot, co i przy okazji skompromitowali prestiż Oscarów.
Więc tak, jeżeli uważasz,że nie można dostać Złotej Maliny i Oscara to pokazujesz tylko swoje braki bo stwierdzam,że nie oglądałeś All about Steve i jedziesz jak większość na opinii jaka ta rola była zła a tak naprawdę ta nagroda to czysta prowokacja.Zagrała bardzo śmieszną postać ,która została przerysowana w stylu komedii, można się śmiać z tej postaci.A ludzie wszem mi wobec ogłaszają jaka to zła rola i inne pierdoły bez jakiegokolwiek uzasadnienia bo nie jest nim to,że grała głupią takie było zamierzenie reżysera i aż przykro patrzeć na miliony takich samych komentarzy ludzi ,którzy zapominają,że to BYŁA JEJ ROLA TAK MIAŁA ZAGRAĆ!!!!!POTRAFICIE LEPIEJ TO CZEMU TEGO NIE ZROBILIŚCIE?A w The blind side wystarczy zobaczyć jej mimikę twarzy,która jest pełna uczuć i w tej roli właśnie o to chodziło!A jeżeli chodzi o filmy to zapraszam do oglądnięcia Przeczucia , czy chociażby Narzeczonego mimo woli.Porównaj te dwa filmy , dwie role i wtedy zapytaj się siebie samego czy te role są takie same czy tak samo gra w każdym a nie powtarzaj za wszystkimi,że komediowa aktorka nie może dostać Oscara tylko dlatego,że gra w komediach?
pozdrawiam
No, nie nie zwykłem oglądac tak kretyńskich filmów jak: ,,All about Steve". Ale widziałem wiele innych filmów rzeczonej pani i niczym specjalnym się w nich nie wykazała. Co to za technika aktorska, ,,metoda Bullock: dwie miny na krzyż? ;) Co do roli w ,,Stevie..." - Jim Carry tez dobrze umiał swego czasu grać kretynów - np. w ,,Głupim i głupszym" - , też można było się z niego śmiać, ale czy umniejszało to fakt, że role, który grał były żałosne. No, ale Jim i tak jest dużo lepszym aktorem niż Bullock bo nie stosuje jej metody: aktorskiej: uśmiechów i depresyjnej miny, na przemiennie, on ma przynajmniej jakąś bardziej skomplikowaną mimikę. Co to za argument: POTRAFICIE LEPIEJ? Żaden! I wiesz gdybym żył w Stanach i pracował - tak jak twoja Sandrusia - jako kelner, łaził na castingi, i akurat było by zapotrzebowanie na kogoś w moim typie to też bym się załapał. Do tego nie trzeba talentu - trzeba tylko trafić w odpowiednie miejsce i czas! I sama Sandra przyznała, że tak wyglądał początek jej kariery więc nie pisz mi, że była rozchwytywana przez łowców talentu czy coś w tym stylu. A ,,Przeczucie" widziałem - film bardzo ciekawy, rola Bullock: bardzo bezpłciowa. Przez 90% filmu ma minę jakby cierpiała na ciężką postać depresji, by pod koniec się uśmiechnąć w charakterystyczny dla siebie sposób a następnie udać przejęcie, że jej mąż wyleciał w powietrze. Ta z omawianych scen jest jedyną w całym filmie która wskazuje na to, że Bullock posiada jakieś emocje. ,,The Proposal" to samo - miała tam okazje zagrać wredną szefową, prawdziwą sukę, a zagrała - jak zwykle! - biednego zagubionego pudelka, który jest sam i marzy o bliskości. Rola praktycznie ta sama w ,,Co ja cię kocham a ty śpisz". A prowokacją to jest Oscar dla niej - owszem komediowa aktorka powinna go dostać gdy się jej należy, ale nie wtedy gdy gra przez całą karierę na jedno kopyto, a jej środki wyrazu ograniczają się do dwóch min na krzyż!
witam!
właśnie obejrzałam film i mimo że lubią ją bardzo, zwłaszcza w komediach, to w tym filmie na oscara nie zasłużyła... niestety. sam film dobry ale nie rewelacyjny, ot kolejna historia, jedna z wielu. no a co za tym idzie, jaki film, taka rola...
co nie zmienia faktu że nadal ją lubię :D i cieszę się jej szczęściem.
pozdrawiam!