Dla mnie Scatman, to wzór do naśladowania. Moje motto brzmi: "Ze swej słabości uczyń siłę." Niemożliwe, rzekniesz? Zapoznaj się z historią Johna Paula Larkina. On, jest jednym z ostatnich artystów, którzy zaistnieli dzięki swojemu talentowi, a nie dużym cyckom, wpływom bogatego tatusia, czy skandalicznemu zachowaniu. Teraz takich artystów prawie nie ma. Scatman, to doskonały przykład na to, że nie możesz się poddawać jeżeli chcesz coś robić, a wydawać by się mogło, że nie masz do tego predyspozycji. On, powiedzielibyśmy dziś brzydko jąkała, nie przezwycięża swej słabości, om nie próbuje z nią walczyć, on ze swej słabości czyni siłę. On łamie stereotyp, że nie można dobrze śpiewać, gdy się jąka. I może inne gwiazdy w prowokujących strojach, rozwydrzone, zarozumiałe, aroganckie, puste, przyćmiły blask pana w garniturze, kapelusze i z wąsami. Ale mimo wszystko dla mnie John jest i będzie światłem w dzisiejszym, mrocznym i bezwzględnym świecie...
dokładnie! Facet kocham Cię! I powiedz to wszystkim nauczycielom śpiewu hehe ;) no właśnie, podobną sytuację mamy jeśli chodzi o wokalistów z Muńkiem Staszczykiem i Wojciechem Gąsowskim. Obaj seplenią. I to bardzo. Normalnie nikt "z dołu" by nawet na nich nie zerknął, na żadnym nawet najmniejszym konkursie nie mieliby szans poprzez tę "wadę". Nie dostaliby się chyba do dosłownie żadnej szkoły wokalnej, o studiach zapomnij... A jednak im się udało!
I ja jako słuchacz mam głęboko gdzieś czy oni seplenią czy nie! Mają świetne głosy, świetne utwory i nic mnie nie obchodzi czy trudno im się wymawia r, s czy cokolwiek innego... to samo ze Scatmanem.
Squeeeze2, piona!
tak lecz nieciekawie skończył na narkotykach na yt jego ostatni wywiad jako szef szkoły scetmentingu.
No fakt, nie żyje. Ale to co, mam czerpać wzorce z pani Szczuki i Środy albo z Palikota? Może z Eltona Johna?