Zawsze lubiłam go jako aktora, ale robił na mnie wrażenie takiej rozpuszczonej gwiazdy Hollywood, a tu przeczytałam ostatnio z nim wywiad i BARDZO mnie zaskoczył.
Wygląda na to, że bardziej już się mylić nie mogłam co do niego, a tu cytuję fragment artykułu by potwierdzić moje słowa:

"Moje przyzwyczajenia nie zmieniły się ani trochę. Nadal jeżdżę używanym Nissanem, mam małe mieszkanie i chodzę do pubów na mecze. I wierz mi, nikt mnie nie zaczepia na ulicy, a fani nie koczują pod moimi drzwiami.[...] Pragnę grać w filmach, ale nie chcę być częścią zepsutego światka Hollywood. Póki co udaje mi się to i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić.[...]"

"Sława i bycie "celebrity" to straszny syf. Wystarczy nakręcić własne seks video, albo wystąpić w dennym reality show i już jest się na okładkach wszystkich tabloidów. Ale to szybko przemija. Ja mam charakter długodystansowca i interesuje mnie wolniejsza, ale za to dłuższa kariera. Aktor musi budować wokół siebie tajemnicę. Czy Gary Oldman lata po wszystkich programach i udziela wywiadów? Nie. Czu Leonardo DiCaprio zalicza większość imprez? Też nie. Dzięki temu, że ludzie nie wiedzą o nich zbyt wiele, są bardziej wiarygodni na ekranie, utożsamiamy ich z granymi postaciami, a nie ich życiem prywatnym. O coś takiego właśnie mi chodzi. Jestem tylko aktorem, a nie aktorem i gwiazdą w jednym.[...]"

Naprawdę ten aktor zrobił na mnie duże wrażenie tym co powiedział. A to tylko najlepsze fragmenty. Mówił także dużo o tym, jak bardzo ceni Stevena Spielberga, który stał się jego mentorem. Mówił, jak ważne jest dla niego czytanie książek. Uważa, że internet i komórki tylko oddalają od siebie ludzi i ma nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, w której dzieci będą rozmawiać z rodzicami jedynie przez Skype'a.

Zaimponował mi i zyskał mój szacunek za odwagę, szczerość i po prostu bycie sobą, niezależnie od tego, że połowa świata wie kim jest. Takich aktorów jest tak dużo w Hollywood, że można ich policzyć na palcach obu rąk.

Tylko moje skromne zdanie na temat tego aktora. =)