Każdy film z Segalem jest taki sam: rozwala wszystki sam, walczy z całą armią i nic mu nie
jest a nawet jak dostanie to przeżyje. Chętnie obejrzał bym film w którym umiera..
Pamiętaj że główny bohater w amerykańskich filmach ginie na początku, końcu albo najczęściej zostaje ranny w ramie. Jak napisał nie pamiętam nazwiska facet z miesięcznika"Fenix" być może Marek Oramus, żeby film się udał musi być zgrabna dupa, murzyn i dziecko - taka jest produkcja made in USA - tak to działa. Seagal gra jak umie najlepiej, dobrze się sprzedają jego filmy, po co podwyższać poziom. On ma już swoje grono fanów. Ja jego filmów nie oglądam bo to są nudne gnioty, mam trochę większe wymagania. Steven ma swój styl i sposób na sukces, robi się gruby jak Elvis Presley i co z tego, kasę trzepie i o to właśnie chodzi w biznesie filmowym. Prawdziwą sztuką jest zarabiać na filmach klasy B, jemu się to udaje bardzo dobrze.