Nie mogłem oderwać oczu kiedy oglądałem z nim film,dzisiaj gdy leci jakas produkcja z Seagalem w roli głownej przełączam kanał,czemu?,bo wszystkie jego "nowe" produkcje (tak mniej więcej od 2001r) są tak naprawdę takie same,gość albo się na kims mści,albo ktoś go ściga,schemat goni schemat.Steve wchodzi do baru i rozwala każdego kto mu się nawinie,obnosi się swoja posturą i zgrywa wielkiego bonza.Kiedyś to kupowałem, dzisiaj facet parodiuje tylko samego siebie z czasów swojej największej świetnośc.Zeby nie było,nie hejtuję go,nie trolluję,po prostu Steve się wypalił jak dla mnie i tyle...
W pełni się z tobą zgadzam bo sam lubię jego stare filmy, lecz nie trawie tych nowszych gdzie większość to porażka.
Uważaj za chwile się rzuci na ciebie cała rzesza seagalomaniakow.
Kojarzysz może który film z Seagalem który jako ostatni trafił do kin?.
Co do Seagalomaniaków to niech się rzucają byleby mieli cos konkretnego do powiedzenia w tej kwestti bo wszelkiej maści wyzwiska zlewam i odpłacam się podobnymi.
Tak ale tam grał chyba role drugo,trzecioplanową,chodzi mi o film z nim w roli głownej powinienem to sprecyzować w pytaniu..sorry.
W porządku. W takim razie ostatnim kinowym filmem Seagala był chyba W pół do śmierci ale do końca pewny nie jestem.
nom jak dla kogo,oczywiscie ze miał te starsze lepsze ale i z tych nowszych jest kilka dobrych pozycji.
Co jak dla kogo?,starsze nie były lepsze,starsze były po prostu świetne ciężko jest znależć pozycje które im dorównają.To co teraz Steve prezentuje to tylko popłuczyny po latach świetności które zdecydowanie ma już za sobą.
ostatni był wpół do smierci,jak dla kogo sie wypalił oczywiscie do 2001 miał filmy akcji w najlepszym wydaniu,nie bede niekogo obrzucał kazdy ma swój poglad,a po 2001 było juz gorzej przedewszystkim o sylvetke chodzi,zdarzyło sie kilka gniotów ale tez kilka dobrych akcyjniaków klasy B wiecznie nie mógł krecic samych swietnych filmów,był jest i bedzie na zawsze legenda kina akcji jedna z najwiekszych,tyle.
Legendą jest tego nie kwestionuje,ale moim zdaniem powinien wiedzieć kiedy zejśc ze sceny niepokonanym.Najgorsze były tandetne widowiska które kręcił w Rumunii...
To prawda, jako fan Seagal teżź to dostrzegam. Filmy swoją drogą, ale też wygląd znacznie mu się zmienił. Już pomijam sam fakt, nadwagi (chociaż faktycznie ostatnio trochę zrzucił), ale zauważcie ,że gębe ma całkiem inną. Taka napuchniętą, brązową + zupełnie inne rysy twarzy. Jak oglądałem raz jakiś nowy film Stevena a pozniej załączyłem Nico, no to nie mogłem uwierzyć, że to ten sam gość.
Mimo to szacunek do gościa juz bede miał zawsze i nie nazwe go świniakiem itp ;) Arnold też jest szanowany pomimo, że od dawna nie ma swojej sylwetki Terminatora - kulturysty.
A mnie u Stevena nie zniecheca jego sylwetka czy jego słabsze produkcje tylko jego taki zimny wyraz twarzy ,nawet z tych pierwszych jego produkcji typu ,,Niko czy Wygrać ze śmiercią ,,Sprawia on na ekranie kogość zrównoważonego i chłodnego ,oszczedny w ruchach i gestach ,sprawia wrażenie człowieka którego nic i nikt nie jest w stanie zaskoczyć .Trochę takiego jakby szorstkiego meżczyzny .A Van Damme właśnie przeciwieństwo Stevena -miły ,sympatyczny ,zabawny ,przyjemny ,taki swojski .Nawet widać w jego grze aktorskiej .Kiedyś taki problem miałem odnośnie dwóch aktorów grających Bonda -Sean Connery też wydawał mi się taki szorstki ,grubiański ,zimny twardziel z szarkastycznym poczuciem humoru i Roger Moore ironiczny ,zabawny z wdziekiem i urokiem osobistym .Nie mniej jednak wolę jako Bonda bardziej Seana ,był młodszy i miał wygląd Macho .Ale Roger też Ok .Steven za to się świetnie biję .
A mnie ten styl Stevena pasuje, typowo kozacki ;> Co do nowej twarzy, to dla mnie jej wyraz jest teraz bardziej hmm "wredny", ale nie ma tego złego, będzie mógł dzięki temu grać rolę czarnych charakterów :)
Oglądasz regularnie jeszcze filmy z Stevenem ? Ja przeważnie jak lecą jakieś powtórki w Tv ,to wtedy ,tak to już nie .A teraz 17 ma lecieć na TVN ,,Szukając Sprawieliwości ,, Bedzię Krwawa Uczta !
Nawet nie muśiałeś ,oni sami wiedzą jakie gwiazdy filmowe przyciągają ludzi do swojego odbiornika .A ciekawie jak oni badają słupki popularności danych filmów i programów ?
No ale wcześniej Tvn nie puszczał filmów ze Stevenem, a już na pewno nie tych starszych, fajnie, że poskutkowało, to samo tyczy się polsatu, ostatnio puścili Liberatora, jakiś czas wcześniej do nich pisałem, i ciesze się, że to coś dało. Pewnie mają jakieś swoje obliczenia, albo sugerują się opinią widzów.
Widziałem większość jego filmów - 33 tytuły zaliczone. Ale te filmy po prostu już nie zbudzały we mnie większych emocji. Z tymże to samo mam z Van Dammem. Te jego nowe filmy mogę obejrzeć, ale bez zachwytu (np słaby Universal Soldier IV).
A morda Seagala moim zdaniem była kiedyś lepsza, fajnie wargi zaciskał albo zęby jak miał komuś przyjebać ;) No i jednak bylo w niej wiecej emocji. Teraz to wygląda troche tak, jakby on był po prostu w pracy na planie filmowym, "odbębnił" swoje i poszedł do domu. W jego starszych produkcjach widać po nim więcej pasji.
Dzięki .Dokładnie tak jak piszesz ,kiedyś było widać jak Steven zaciskał wargi albo zęby jak chciał komuś walnoć w czachę ,wtedy się zastawialem co to jest u Stevena ? Jakiś złośliwy grymas albo tik .Teraz już wiem .
Podpisuję się pod waszymi wypowiedziami. Wychowałem się na Seagalu. To co wyprawiał w filmach było czymś zupełnie nowym. Człowiek zapominał, że nie jest zawodowym aktorem. Pamiętam, że po obejrzeniu "Patrioty" byłem bardzo zawiedziony i nie wiedziałem co o tym myśleć. Potem po obejrzeniu "Mrocznej dzielnicy" myślałem, że tamten film to była jakaś wpadka. Następnie "Half Past Dead". Kilkanaście kilogramów więcej i zaczęła się równia pochyła. Na tym zakończyłem przygodę z Seagalem, bo czasem lepiej zostać ze starym wyobrażeniem aktora. Ostatnio podczas Liberatora naszła mnie pewna refleksja. Spójrzcie na aktorów, którzy mu partnerowali przed 2001r: Sharon Stone, Michael Caine, Tommy Lee Jones, Kris Kristofferson, Gary Busey, Kurt Russell, Halle Berry, Eva Mendes, Harry Dean Stanton, Katherine Heigl. A później? Sama aktorska czwarta liga + gwiazdy filmu bułgarskiego. Machety nie liczę bo to inna para kaloszy. Co do Van Damme'a jest to samo. Utrzymał formę, ale co z tego? Podobnie Snipes. Podobna ścieżka kariery. Dodatkowo na ich korzyść nie wpłynęła technika filmowania walk. Bierze się obecnie gwiazdy, podwiesza na linkach, szybki montaż i już się wydaje, że ma się do czynienia z mistrzem sztuk walki.