Do dzisiaj pamiętam epokę wczesnego VHS-u spod znaku Rambo, Zagininego w akcji i
innych wczesnych "Norrisów" - wtedy na scenę spektakularnie wkroczył Seagal ze
swoim jakże odmiennym od innych styli Aikido - nastała wówczas swoista
Seagalomania - kręcił kolejne filmy w krótkich odstępach czasu - wszystkie były co
prawda "na jedno kopyto" - zawsze był w nich policjantem lub supertajnym
agentem/zabójcą CIA czy innej supertajnej jednostki, zawsze miał kucyk, mówił szeptem
i marszczył groźnie brwi - wszystkie te filmy byy jednak jak płyty AC/DC - dostawałeś
dokładnie to czego spodziewałeś i obcowanie z nimi dawało ogrowną radość i
satysfakcję...Pierwsze potknięcia to zabawa w kaznodzieję ekologa w Na zabójczej
ziemi, czy też zupełne nieporozumienie jakim był Patriota - niestety w kilku ostatnich
produkcjach z tego okresu wziął się za samodzielną reżyserię...Potem jakieś
przepychanki z prouncentami i reżyserami - wylot ze stajni Warnera i równia pochyła w
dół...Niestety filmów z tym człowiekiem - niekdyś niekwestionowanym mistrzem sztuk
walki - obecnie roztytym jak nie przymierzając prosię, nieruchawym gostkiem, który
nawet przed kamerą nie jest w stanie zadać ciosu i robią to za niego dublerzy - po prostu
nie da się oglądać...Szkoda - nie tłumaczmy tego wiekiem - proszę popatrzeć jak
prezentuje się starszy Sylwester Stallone - trzeba tylko chcieć. Jak pisałem we wstępie -
ostatnim krzykiem łabędzia i próbą powrotu na szczyt pana SS była Mroczna dzielnica
Bartkowiaka - nad resztą filmów lepiej spuścić zasłonę milczenia...
Niestety wszystkie...i za każdym razem miałem odrobinę nadziei - niestety - Cudzoziemiec DRAMAT; Bestia jeszcze większy dramat; Naprzeciw ciemności - można się pochlastać, Attack force - tragedia...Trochę odbicia z dna to Niebezpieczny człowiek i Urban Justice...
Pozwolę się nie zgodzić...Esencją Stevena była jego fizyczność - czytaj - perfekcyjne umiejętności sztuk walki, które prezentował na ekranie - bo dobrym aktorem nie był nigdy. Świetne filmy powstawały wtedy gdy ktoś napisał i wyreżyserował dobry scenariusz w którym Steven miał okazję te umiejętności zaprezentować...90 % niskobudżetówek kręconych z Seagalem po Mrocznej dzielnicy nie ma dobrych scenariuszy i jest kiepsko wyreżyserowana. Zaś tłusty Stefek,, który ledwo sie rusza i jest w chamski wręcz sposób podstawiany dublerem niestety nie ma sobą nic do zaprezentowania...Wyobraź sobie Bruce'a Lee z 60 kg nadwagi, który porusza tylko dłońmi i nie ma siły nawet wydać z siebie okrzyku...Wracam do przykładu Stallone'a, Lundgrena, Van Damma czy nawet Chucka Norrisa - jak wyglądają obecnie nawet po tylu latach ? Nie przestali ćwiczyć i pewnie brać steroidów, hormonu wzrostu i innych form hormonalne terapii zastępczej - no cóż czas nie stoi w miejscu...
seagal zawsze praktycznie machal lapkami,do pasa zawsze kopal,nadal swietnie rozprawia sie z rywalami,kino akcji najlepsze bylo w latach 80/90 popatrz tez na pozostalych np.lundgren czy van damme tez kreca tanie filmy dal dvd glownie,takze wszystkich to dotknelo,tylko najbardziej krytykuje sie seagala bo po prostu przytyl podczas gdy pozostali trzymaja sie.
sprawiedliwosc ulicy,prowokacja,niebezpieczny czlowiek,protektor,gra o zycie to filmy ktore spokojnie zasluguja na 6,niektore byly srednie zdarzylo sie tez kilka slabych ale ostatni to juz dawno bo w 2008,o zabojczy cel chodzi.
Sprawiedliwość Ulicy i Protektor niezłe czyli średnie. Jedynie Maczeta się wyróżnia bo Seagal gra złego i jest filmem kinowym, o reszcie nie ma co mówić.
maczeta to akurat slaba taniocha,a te co wymienilem to smialo mozna ogladac jeszcze w strone slonca tez byl dobry.
Ta taniocha to film z największym budżetem Seagala od wielu lat. Nie jest słaba ale kiczowata bo taka miała być i to założenie się udało. Sam Seagal od lat gra w kiczu dlatego to Maczety pasował jak nikt. Plusem filmu jest to że Steven zostaje pokonany i pewnie dlatego nazywasz to słabym filmem.
po prostu nie podobal mi sie ten film,nie chodzi o to ze byl czarnym charakterem,tylko malo go bylo,te co wymienilem byly zdecydownie lepsze.
To co wymieniłeś to zwykłe B-klasowe filmy sensacyjne niczym się nie wyróżniające takich jest sporo na świecie. :)
Maczeta była genialna jako pastisz kina grinhouse'owego - miała z założenia być kiczowata i przerysowana.
Seagal był tam tylko dodatkowym smaczkiem. Podobnej stylistyki trzymały się obie części Desperado czy najlepszy wg. mnie film Rodrigueza Od zmierzchu do świtu - genialna parodia filmu grozy - a tak naprawdę 2 filmy w jednym - pierwsza połowa to brutalne kino akcji/drogi....a od połowy zaczyna sie totalny odjazd...