Steven Seagal: wielu uważa mnie za mistrza a wielu za idiotę, który nic nie wie! PDF Email
Jednym z cichych bohaterów gali UFC 129 "St-Pierre vs Shields", która odbyła się w nocy z soboty 30 kwietnia na niedzielę 1 maja w Toronto w Kanadzie, był aktor kina akcji i ekspert sztuk walki Steven Seagal. Seagal po raz drugi jest mocno podejrzany o wyuczenie podopiecznego Lyoto Machidy kopnięcia, które położyło na deski innego aktora a ostatnio od czasu do czasu zawodnika MMA Randy'ego Couture.
To oczywiście żart, bo Randy był do tej gali przede wszystkim fighterem a aktorem bywał czasami. Teraz może to się zmienić na zawsze i po części konkurenta do filmowych ról na macie, chociaż Randy'emu daleko do sławy Stevena. Wielu fachowców podśmiewało się z niedowierzaniem po pierwszej akcji na UFC 126 z frontalnym kopnięciem z tego, że udział w trenowaniu tego elementu miał właśnie Seagal.
Tym bardziej było to uzasadnione, iż autor nokautu Anderson Silva mieszał się w zeznaniach podczas przepytywania. Raz był to Seagal według niego a innym razem były to standardowe treningi. Teraz wątpliwości już nie ma a Steven z sobie wrodzoną skromnością i wielkodusznością przyznaje się że miał on nie tylko udział we frontkicku, ale także w innych elementach walki, w tym także w nastawieniu mentalnym Lyoto do tego pojedynku. W kilku wywiadach spokojnie wyjaśnił swoją rolę jawiąc się jako niezgorszy ekspert walk MMA.
"Machida jest jak syn dla mnie, tak jak i Anderson. Poświęciliśmy na to kopnięcie dużo czasu. Z Machidą pracowałem sporo nad łokciami, uderzeniami. Chcieliśmy bardzo by ta praca wystrzeliła i chciałem by go użył i on chciał. Zrobił to. Miałem łzy w oczach gdy zrobił to w czasie walki.
Vitor Belfort powiedział, że Anderson miał szczęście z tym uderzeniem. Niektórzy z nich są po prostu zazdrośni. Ja nie wymyśliłem nic nowego, modyfikowałem cios w sposób, który pomoże moim uczniom i mnie trafiać przeciwników. Stało się tak z wielu powodów i analizowania zdjęć, treningów. Czy ja wymyśliłem kopnięcia i uderzenia? Oczywiście, że nie. Ja nie wymyśliłem nic i nikt nie powinien wkładać mi słów w usta.
Uwielbiam sztuki walki, jestem związany z nimi od dzieciństwa. Wielu uważa mnie za mistrza w swojej dziedzinie, a wielu myśli, że jestem idiotą, który nic nie wie. Każdy ma prawo do swojej opinii. Uwielbiam sztuki walki i moje życie poświęcone było im. Nikt nie płaci mi tutaj za pomoc. Przyszedłem, bo szukano u mnie pomocy. Ja dałem całe moje serce i wiedzę, aby im pomóc".