Widzialam go tylko w MR i stad pytanie: czy Tom gral w jakims dramacie lub komedii romantycznej? Chce go jeszcze w czyms zobaczyc:)
Stuart jest dramatem i Tom zagrał zacnie a co do komedii hmm this means war ( nie polecam filmu ale polecam Toma :) ) no i za komedie można uznać Sceny z życia intymnego ( film składa sie z "segmentow_" wiec jesli nie masz cierpliwości to polecam tylko ten z Hardym)
ja szalenie doceniam w Hardym to, że każda jego rola jest osobna kreacją. Ogldając różne filmy widzimy postać a nie aktora. to jest rewelacyjne w nim. Stuart, Bronson, Freddie, Tommy nie tylko za aktorstwo ale za umiejętności wojownika, wypracował swój własny styl i to widać, Bane. czekam z niecierpliwością na jego kolejne filmy.
Nie widziałam jeszcze wszystkiego (szukam The Take i już zacieram łapki) i zawsze chaotycznie wybieram filmy, ale powiem tak: w Lowless, Batmanie, Wojowniku jest REWELACYJNY (ma ten niesamowity wręcz magnes jako aktor, który zmusza do całkowitego skupienia się na postaci), ale rolą Bronsona udowadnia, że jest G E N I A L N Y! Więc zdecydowanie jako psychopata BRONSON!
Jeżeli ktoś nie widział The Take to wyczaiłam w serialach na ekino . tv
I właśnie rola Freddiego jest moim zdaniem najlepsza :)
Bronson i Stuart. Nie wiem, w której lepiej. Bronson był absolutnie niesamowity, ale Stuart też miał mnóstwo uroku... The take jeszcze nie widziałam.
Widziałam wszystkie jego role, za prawie każdą (może oprócz śmieci typu "This means war" itp.) zasługuje przynajmniej na nominację do Oscara (Warrior, Bronson, TDKR), ale uważam, że to rola Freddie'go w "The Take" jest póki co najwybitniejszą w jego karierze. To, co Tom wyprawia w tym serialu, to po prostu mistrzostwo świata. Zdeklasował w moich oczach nawet Michaela Fassbendera, który był dotychczas moim numero uno z "nowych" twarzy. Nie wiem jak to się stało, że ten facet nie był nigdy nawet nominowany do Oscara albo przynajmniej Golden Globe'a, a takie beztalencia (przynajmniej w porównaniu z kunsztem pokroju Hardy'ego) typu Hathaway czy Bullock są nimi obsypywane.
W „Bronsonie” był hipnotyzujący. Według mnie to jego życiowa rola i obawiam się, że nie znajdzie dla siebie drugiego filmu, w którym będzie tak świetny. (Aczkolwiek nie obraziłabym się gdybym była w błędzie. Przyjemnością byłoby takie rozczarowanie.)
Hm… w serialu „The Take” także miał mocna rolę. Zachowywał się jak psychopata. Momentami się go naprawdę bałam, ale pewnie dlatego, że strachliwa jestem.
Ja wierzę w to, że jeszcze wiele takich ról przed nim. Jak nie spieprzy tego, zrobi karierę na miarę De Niro czy Day-Lewisa.
Mam nadzieję, że masz rację. Musi tylko uważnie wybierać oferty bo to, że ma wiele propozycji jest teraz oczywiste. Jednak nie o ilość się rozchodzi tylko jakość. Kariera podobna do tej Day-Lewisa... Oscary dla Toma to piękne marzenie! Osobiście wydaje mi się, że jeśli mądrze pokieruje karierą i będzie dalej szlifować swój talent to ma na to realną szansę.
Jak dla mnie najlepsza jego rola to Freddie w "The Take". To się nazywa odegrać postać książkową tak, by była lepsza od oryginału. Podobnie Bronson i Stuart. Coś czuje, że jego nadchodzące role (Ala Capone i w Mad Maxie) też będą równie srogie.
Wszystkie role filmowe Toma, które wymieniacie są THE BEST, ja jeszcze dodam film pt. "Rock'N'Rolla".
Trochę komedii, sensacji i śmiechu. Poza tym gra Gerard Butler za którym nie przepadam, a tutaj mnie
po prostu rozwalił chłe, chłe. Koniecznie obejrzyjcie. Pozdrawiam fanów Toma.