jak każdego, kto interesuję się kinem i ogląda filmy z pasją.
Tomasz Raczek jako pierwszy odważył się otworzyć Polakom oczy uświadamiając ludziom, że oglądają gówniane filmy. Widać KAC – Wawa przelał już czarę goryczy tego doskonałego krytyka filmowego, wychowanka Zygmunta Kałużyńskiego.
Recepta na wielką kasę za gówno jest prosta. Zdradził mi ją znajomy producent filmowy. Otóż na film debiutanta Polski Instytut Sztuki Filmowej musi wyłożyć dwa miliony. A więc dopada się takiego debiutanta, wmawia mu, że jest genialny, daje do ręki na kolanie napisany scenariusz, angażuje ze dwie, trzy serialowe gwiazdki, zaprzyjaźnieni dziennikarze robią promocję w mediach, głupcy ją łykają, kupują bilety, a w tym czasie leżący sobie pod palmą gdzieś na karaibskiej wyspie producent liczy spływającą do niego kasę. O tym, że wychowany na takim badziewiu małolat, już nie pójdzie na ambitny film, bo będzie dla niego za trudny w odbiorze, taki producent nawet nie pomyśli. A jeśli nawet wpadnie mu taka myśl do głowy, to ucieszy się z tego, że udało mu się wychować idiotów, na których, bez żadnego wysiłku, zarobi setki milionów.
Pozdrawiam