nieee...

Nie znam :) Było (i zapewne jest, chociaż w chwili obecnej nie kojarzę) wiele aktorek do niej podobnych, ale sądzę, że Vivien była absolutnie unikalna pod względem urody (jak również talentu - oczywiście). Czytałam nawet, że podczas porodu matka Vivien spoglądała na górę Kanczendzongę, co według hinduskiej służącej miało zapewnić dziewczynce niezwykłe rysy twarzy... :)

No i zapewniło :)

Pewnie sie naraze ale cóż... Vivien była niewątpliwie piękna kobieta ale dla mnie numerem jeden zawsze będzie Romi Shneider-Wspaniała aktorka, choć dla większości i tak pozostanie słodka Elżbieta.

Bez przesady z tym narażeniem, nikt Cię nie zje przecież :)

Vivien to wspaniały przykład na to, że uroda i talent mogą iść w parze.
Szkoda tylko, że nieprzeciętne piękno i nadludzki talent nie dopełniały się ze szczęściem w życiu osobistym...
Serce się kroi gdy czyta się o jej chorobach i dramatach :(.

Vivien była przepiękna jak była młoda jednak juz jak sie zaczęła starzec to niestety zle wyglądała ale to zapewne przez jej problemy psychiczne
A co do innych pięknych aktorek to jest ich pare : Charlize Theron czy Jane Fonda w młodości

Każdy się starzeje ale faktycznie na pewno liczne nieszczęścia, które ją dotknęły odcisnęły piętno na jej wyglądzie.
Charlize jest ciągle piękna, nawet w tej chłopięcej fryzurze wygląda olśniewająco.
Uroda młodej Fondy do mnie nie trafia - może dlatego, że nie lubię jej pierwszych ról, nadmierne epatowanie seksualnością było wymuszone i tanie inaczej niż u Monroe czy Bardot.
Przepiękne w młodości były Catherine Deneuve, Jean Seberg, Monica Vitti czy Anna Karina.

Nie było piękniejszej aktorki i kobiety od niej i jak na razie nie ma. Vivien byłaś przepiękna.

Elizabeth Taylor - zbliżona uroda, zbliżony, wielki talent i charyzma, podobne piękno...

Paulette Goddard

bardzo piękna aktorka i bardzo utalentowana

chodzi oczywiście o Paulette Goddard

Jej, rzeczywiście była piękna, uroda nieco właśnie w stylu Vivien Leigh/Elizabeth Taylor - ciemne włosy/jasne(?) oczy...

no widzisz...pozdrawiam

Uważa, że równie piękna była Gene Tierney!

Zgodzę się z Tobą. Dla mnie najpiękniejsza była Vivien Leigh. Później Hedy Lamar, Tierney i Ava Gardner. Nigdy nie rozumiałam co ludzie widzieli w Taylor brr.... :/

Jak mozesz, Elizabeth Taylor to takze jedna z najpiekniejszych kobieta jakie kiedykolwiek widzial swiat!

Nie twierdzę że była brzydka. Ale porównaj sobie zdjęcie 35 Liz z 35 Vivien, Kelly czy nawet Monroe której nie lubię. Elizabeth należała do grupy kobiet zjawiskowo pięknych w młodości, ale szybko się starzejących. Równo po 30, nawet w ''Kleopatrze'' miała już inne rysy twarzy. Jednakże czarne włosy robią swoje, brunetki szybciej się starzeją. Choć np. Leigh czy Lollobrigida nie miały takiej ujmy. Zresztą Gina było piękniejsza od Liz według mnie ! To dopiero piękna kobieta ! Natomiast co do legendarnych violet eyes - nie można takich mieć. Złudzenie takiego koloru powstaje w oczach głęboko niebieskich, poprzez skrzyżowanie świata białego i czerwonego w siatkówkach naszych oczu ! Fiołkowe oczy zdarzają się przy chorobie zespół Aleksanda Genessis, ale objawiają się one również nadmierym owłosieniem ciała i niemożliwośćią posiadania dzieci. Taylor nie mogła na to chorować, bo miała troje dzieci. Zresztą ten zespół jest trudno wyleczalny, jednak jeżeli nam się to uda, fioletowe oczy znikają. W tej chorobie oczy są stuprocentowo fioletowe, u normalnego człowieka mogą tylko tworzyć wrażenie. Najczęściej występują z czarnymi włosami jak u Elizabeth.

Kate Beckinsale jest od niej 1000 razy piękniejsza.

Chyba żartujesz... Wiadomo, że na świecie jest bardzo wiele pięknych aktorek, ale żeby uważać kogoś za prawdziwą piękność nie wystarczy uroda. Trzeba mieć też talent, klasę, styl i charyzmę, to czyni prawdziwą damę. Niewiele jest aktorek w tych czasach, które by posiadały wszystkie te cechy, myślę, że to było po prostu charakterystyczne dla aktorek Złotego Wieku Hollywood. A jeśli chodzi o aktorkę równie piękną co Vivien, również wskazałabym na Elizabeth Taylor. Ten sam typ urody.

Wiem o tym , że żeby kogoś uważać za prawdziwą piękność nie wystarczy tylko uroda , ale osoba ta musi mieć też talent , charyzmę ,styl itd. I właśnie te wszystkie cechy Kate Beckinsale posiada , do tego jest od tych wszystkich dawnych i obecnych piękności w stylu Merlin Monroe,Vivien Leigh itd. tysiąc razy piękniejsza .Kate to prawdziwy ideał kobiety , reszta kobiet na jej tle prezentuje się jak zwykłe "pasztety ". A wymienianie tu Elizabeth Taylor jest już całkowitym nieporozumieniem . Elizabeth poza jako taką twarzą , niczym ciekawym pochwalić się nie mogła .Figurę miała małego pokracznego karakana . Nigdy nie mogłem zrozumieć co ludzie w niej widzą.

Szczerze powiem, że nie tęsknię za pięknem w rozumieniu przyjętym przez erę Złotego Wieku Hollywood.
Mam nieodparte wrażenie, że te kobiety mimo piękna były na swój sposób nieszczęśliwe i wciąż kazano im to piękno dopracowywać, udoskonalać, były kłębkiem kompleksów.
Przecież Elizabeth Taylor zanim podpisała kontrakt z wytwórnią była zmuszona do zoperowania nosa, który zdaniem prezesów wytwórni był za szeroki, Monroe za namową agenta
ingerowała w kształt podbródka, niektórzy twierdzą, że operowała nos co chyba jednak jest bajką, bo na wielu zdjęciach widać, że do końca życia miała garbek na nosie, Rita Hayworth
również poddała się korekcie nosa, a także wyrwano jej włosy znak czoła, bo miała zbyt niskie. Dawne Hollywood obchodziło się z kobietami jak ze zwierzątkami, manekinami - zwyczajnymi
rekwizytami.
Europejscy filmowcy byli bardziej otwarci na prawdziwe piękno, nie szukano doskonałości i sztuczności a na Starym Kontynencie nie brak było piękności. Francuzi mieli Bardot, Moreau, Karinę, Deneuve, Włosi Loren i Vitti, polskie aktorki również były czarujące np. Jędrusik, Raksa, u Bergmana również grały piękności np. Andersson. Te kobiety nie musiały poprawiać urody w imię kariery, a i aktorkami były równie dobrymi jeśli nie lepszymi, na pewno europejscy twórcy powierzali kobietom ciekawsze role, bardziej złożone i głębokie, często pierwszoplanowe.
Zgadzam się, że na piękno składa się cała paleta cech ale ta jednolita kanwa piękna promowana przez Hollywood nie wniosła nic dobrego jeśli chodzi o kobiecą psychikę i poczucie godności.

Vivien byla boska, ale wedlug mnie piekniejsza od niej byla nasza Elzbieta Strarostecka i mloda Isabelle Adjani :)

Starostecka była przepiękna, taka enigmatyczna, lekka i krucha jak porcelanowa laleczka. Aż dziwne, że tak mało znaczących ról zagrała.

Nietypowość urody, jak tu wszyscy piszą, wcale nie świadczy o nadzwyczajnym pięknie... chociaż uwielbiam Vivien i nie mam nic przeciwko niej, to mogłabym wymienić tuzin piękniejszych aktorek niż ona. Tylko po co? Każde uwielbienie to rzecz gustu. Świat byłby nudny, gdyby każdemu podobało się to samo :). Poza tym klimat dzisiejszych filmów nie jest już tak magiczny, jak tych okołowojennych, a więc i aktorki wydają się pozbawione tego czaru.. niemniej jednak jedną z nielicznych, która go zachowała była przepiękna w czasach nagiego instynktu Sharon Stone. I to do dziś jest mój ideał kobiety. Chociaż tak jak mówię, o gustach się nie dyskutuje..

Ja nie znam :)
Vivien była idealna.

Ze Zlotej Ery to chociazby Bacall, De Carlo, Gardner, Goddard, Hayworth, Lamar, Loren, Monroe, Taylor, Tierney, Turner.
Pierwsze z brzegu na pewno nie sa od niej brzydsza :D

Chociaż istnieje przysłowie że o gustach się nie dyskutuję to zdecydowanie bardziej podoba mi się Audrey Hepburn (Zwłaszcza w starszym wieku. Audrey była piękna do końca życia a Vivien szybko się starzała ) jakkolwiek Vivien była bardzo piękna. Szkoda tylko że Vivien choroba psychiczna w zasadzie zmarnowała życie.