Wydawnictwo od "Wyborczej" wypuszcza "Wielkich kompozytorów filmowych". Najpierw był Kilar - rewelacja - dużo tematów filmowych, bardzo zróżnicowanych, pokazujących kunszt kompozytora...
Jako trzeci był Waldemar Kazanecki. Kupiłem, ale nie zwróciłem na mały dopisek "Opracowanie Tomasz Radziwonowicz".
Jak słuchałem, to mnie krew zalała.
Zupełnie nie to, co znałem. Jakieś smętne opracowania, którym daleko do oryginałów. A już to, co Pan Radziwonowicz zrobił z "Czarnymi chmurami", to zasługuje na najwyższe potępienie.
W dołączonej do płyty książeczce piszą:
"Kazanecki jest również autorem muzyki do serialu Czarne chmury (...) - wpadający w ucho rycerski motyw grany na rogu na tle rykoszetów smyczków nuciła cała Polska...".
Ani ten róg nie przypominał oryginalnego, ani ten rytm do niczego nie był podobny (jedynym instrumentem dętym był właśnie ten róg - a w oryginale przecież jest dużo dęciaków). A te "rykoszety smyczków" to sobie mogłem dośpiewać, bo szanowny Pan Radziwonowicz nie raczył uznać tego za ważne i wyrzucił je ze swojego opracowania.

25 złotych wyrzuconych w błoto. Człowiek kupuje kolekcję, bo fajnie - będzie muzyka filmowa, a tu robią go w konia. Bardzo nieładnie. Bardzo.
Aż mi się cisną pod palce słowa powszechnie uznawane za obraźliwe, więc skończę.

A tak się cieszyłem... Właśnie na Kazaneckiego...