Zaległa cisza, poza spekulacjami na temat orientacji Wentylka.
Tak się zastanawiam, czy zagląda tu jeszcze ktokolwiek ze "stałych bywalców".
Ja jestem wciąż duszą i ciałem... Tyle że cicho siedzę, bo nie ma na razie o czym rozmawiać. Zarzuć jakiś ciekawy temat, to podyskutujemy.
Pzdr.
A na temat wpadłem ja sam. Czasem sam siebie zaskakuję swoją pomysłowością.
Otóż, już jakiś czas miałem się Ciebie zapytać o "Number 23". Oglądał? Jak wrażenia?
Jeszcze nie oglądałem. Leży i czeka na odpowiedni nastrój.
Zabrałem się za serial "The Shield", pisałem coś o nim kiedyś. Jeśli lubisz policyjne klimaty (a z tego co pamiętam tak jest), to szczerze polecam.
Widziałem, wstyd się przynać, pierwszy raz "Pola śmierci", w TV. Dobry film, mocny. Pewnie zresztą już oglądałeś.
Choć za gatunkiem ogólnie nie przepadam, to Pola śmierci - z tego, co pamiętam (oglądałem jakieś 2 lata temu) - mi się dosyć podobały.
"The shield", powiadasz. Eh, ja jeszcze nie zacząłem nawet "Dextera". Tkwię, oglądając co dzień na TVN7 O.C. i powiem Ci, że coraz mniej podoba mi się ten serial. Zachowania bohaterów (w szczególności Ryana i Marissy) są tak naiwne, jak gra odtwarzających ich aktorów. Z drugiej strony, niezły popis umiejętności aktorskich dają Państwo Cohenowie i sam Seth. Gość ma talent.
A Number 23? Poza powieleniem paru schematów z innych filmów (takich, jak Mechanik) nie ma wad. Ogólnie Mechanika stawiam na tym samym poziomie, ale w jednym aspekcie Mechanik ustępuje filmowi Schumachera.
Otóż, jak dla mnie, klimat Mechanika był chwilami wręcz ciężki, w Liczbie 23 reżyser świetnie wyważył pod tym względem swój film.
sam mechanik powiela z kilku innych filmów, więc ściąganie jeszcze od niego brzmi niezbyt zachęcająco...
Ktoś tu coś pisał o "Number 23", ja już oglądałam ten film, ale muszę przyznać, że nic specjalnego w nim nie ma. Dla zabicia nudy dobry, ale czegoś "głębszego" nie ma się w nim czego doszukiwać.
"Dextera" zobacz koniecznie. Ten serial praktycznie nie ma słabych punktów.
"The Shield" to taka policyjna Rodzina Soprano. Do "Rodziny" kawałek, ale za same skojarzenia należą się oklaski. Brudny, skorumpowany klimat, dobrze zagrani główni bohaterowie, niezła muzyka (zaraz to skopiuję na moim profilu). Polecam.
O.C. oglądam jak akurat trafię. Kiedyś już widziałem wszystko, całe 4 sezony. Pierwszy był zdecydowanie najlepszy, chociaż naiwnych i naciąganych fragmentów w nim mnóstwo.
Brody (Adam, nie mylić z długonosym Adrienem) jest dobry, momentami nawet bardzo. P. Gallagher to najjaśniejsza gwiazda tego serialu, a na koncie ma mnóstwo porządnych ról, z tą z "American Beauty" na czele. Pani Cohen wcześniej nie znałem.
Generalnie Cohenowie i ich przygody to najciekawsza część O.C. Ryan i Marissa są nudni do granic wytrzymałości, a gra McKenziego i panny Barton to tragedia.
"Numer 23" zobaczę niedługo. Pasuje mi taki klimat, ale muszę mieć akurat nastrój do oglądania. Dlatego się jeszcze za niego nie zabrałem.
Apropos Ryana - strasznie dziwny to człek. Z jednej strony gra beznadziejnie, jego mimika jest porównywalna z mimiką Wentylka, z drugiej jednak strony potrafi zagrać (w pełnym tego słowa znaczeniu) sceny emocjonalne, nie używając przy tym mimiki.
Gra strasznego idiotę i sztywniaka, ale to już jest inna sprawa.
Osobiście uważam, że gość ma jakiś (choć nieporównywalnie mniejszy od Brody'ego) potencjał, tylko jest on zupełnie nierozwinięty. Aktorsko jest kompletnie niedojrzały, ale coś w nim kurczę tkwi. Momentami odpycha, momentami przyciąga. Zobaczymy, jak będzie dalej.
Mischa Barton - o czym w niedługim czasie zdążyłem się przekonać - "gra" tragicznie i dla niej nie widzę już ratunku.
Gallagher jest rzeczywiście najlepszy, choć Kelly Rowan niewiele mu ustępuje. W dodatku jest dojrzale ładna, a to rzadkość. Nie wygląda mi na kobietę, która ma ponad 40 lat.
Pzdr.
Benjamin, w tym serialu, już skrzydeł nie rozwinie. Do końca grał identycznie, a te sceny emocjonalne to chyba mu wyszły przypadkiem, bo umiejętności to on nie ma. Może w przyszłości coś pokaże, najchętniej to bym go w komedii zobaczył, w roli jakiegoś luzaka. W O.C. dostał do grania, jakby nie patrzeć, dosyć "surową" postać.
Z opinią na temat Kelly Rowan się zgadzam całkowicie. Ładnie wygląda jak na swój wiek, chociaż to może być kwestia drogich ciuchów i odpowiedniego makijażu.
Aktorka grająca Julie Cooper to też atrakcyjna kobieta. Dostała rolę suki, ale i to z czasem się zmieni.
Potencjał widziałem również w Rachel Bilson. Słodką idiotkę zagrała przyzwoicie, później poważniejsze sceny też jej całkiem nieżle wychodziły.
Po O.C. widziałem z nią bardzo dobry komediodramat "Last Kiss" (chociaż oglądałem go ze względu na Braff'a) i tam też spisała się bardzo dobrze. Jest nieporównywalnie lepsza od Mischy, która potrafi grać tylko nieprzytomną.
Fakt - Bilson też jest niezła. W dodatku ładna i powabna. Last kiss muszę w takim razie zobaczyć, choć pewnie nieprędko - w kolejce czeka mnóstwo filmów.
Patrząc na make-up Marissy, Julie, Summer i jej rywalki, jestem pewien, że największą rolę w tak atrakcyjnym wyglądzie Kelly odegrała właśnie charakteryzacja. Ale kogo - po mojej stronie szkła - to obchodzi? Ważny jest efekt, a nie środki, jakimi został osiągnięty.;-)
Po obejrzeniu kolejnego odcinka O.C. sprawdziłem filmografię McKenzie'go. Ostatnio wystąpił z samym Pacino w thrillerze "88 minut". Co ciekawe, film nie był wyświetlany w kinach, ale został od razu wydany na DVD. Widocznie był okropnym gniotem, dlatego też nie mam zamiaru go oglądać. :) Ciekawa jest tylko obecność Ala w takiej "superprodukcji".
Słyszałem o tym filmie, a gniot to ponoć niemiłosierny. Chyba jednak obejrzę, by sprawdzić formę Pacino, no i zobaczyć McKenziego w innej roli.
Najsmutniejsze jest to, że reżyser 88 minut będzie również reżyserem nowej, oczekiwanej produkcji, w której po raz drugi, po Gorączce na planie mają spotkać się Pacino i DeNiro. Już się boję.
Postanowiłam sprawdzic co tu słychac( daaawno mnie tu nie było na forum)
alee tu teraz na forum Millera wieje nuuudą oO' nic nie ma do poczytania...
same głupoty , a to że jest gejem, albo nie..lub to ze jest 'ślicznusi' LoL
jednyny interesujący post jest o jego grze zalozone przez (Mona) ...
ehhh
Mona założyła post o jego grze, ale składa się on w 90% z off-topów.
O grze Millera zostało już wszystko powiedziane, teraz to jest tylko powtarzanie dawnych wypowiedzi i nowe, ale zupełnie bezcelowe kłótnie.
Obecność na ekranie Pacino, czy DeNiro, od pewnego czasu nie jest gwarancją jakości filmu. Nie dziwi mnie więc szczególnie tak przeciętny reżyser.
Oczywiście wolałbym żeby znów był to Mann, albo przynajmniej ktoś na podobnym poziomie.
Na razie zresztą i tak mało wiadomo na temat tej produkcji, więc nie będę prognozował. Oby wyszło jak najlepiej, bo mam zamiar obejrzeć jak najszybciej się da.