Nie bardzo wiem, czy jest ktoś, kto mnie poprze, ale moim zdaniem Beck kompletnie zepsuł postać Johna Forda w "Opactwie Northanger". Czytając tę książkę, wyobrażałam go sobie jako cwaniaka i taki w rzeczywistości był. Natomiast w filmie zrobiono z niego jakiegoś spitusa spod karczmy, z brudnymi policzkami i twarzą jak u boksera po przejściach. Na miejscu Felicity obawiałabym się, że w każdej chwili po prostu mnie opluje. Zrobili z Becka niechlujnego faceta, którym absolutnie nie był w książce.
Być może przesadzam, ale John nie był ani nachalny w tak widoczny sposób, ani obskurny.
Jednym słowem, nie był przekonujący w tej roli...
Ani trochę...
Chyba John Thorpe chciałaś powiedzieć. Ja także uważam, że nie pasował do tej roli, wyobrażałam sobie go bardziej jakiego takiego bardziej przystojnego cwaniaczka, ale jeśli chodzi o nachalność to dobrze to ukazali, bo on był nachalny i był dupkiem moim zdaniem.
Tak, tak, miałam na myśli Thorpe, coś mi się pomieszało.
Moim zdaniem również był nachalny, wręcz namolny i nie do zniesienia, ale na pewno nie wyobrażałam go sobie jako niechluja.