...polskim Coenem (obojętnie którym) a każdy, kto oglądał jego filmy, wie, że chciałby. Niestety brakuje mu dystansu i
poczucia humoru. U Smarzowskiego nawet to, co w normalnym filmie byłoby czarnym jak smoła, ale humorem staje się
po prostu przykre (chyba najlepiej to widać w Weselu). Nie twierdzę, że powinien się chichrać ze wszystkiego, ale trochę
więcej luzu by się przydało. Weźmy np. "Fargo", historia tak dramatyczna (jak nie bardziej) jak wszystkie filmy Smarzowskiego, ale jednak u Coenów czuć, że kilka morderstw z głupoty to jeszcze nie katastrofa. Natomiast u Smarzowskiego odstrzelenie palca trzeba przeżywać jak pożar Rzymu.