Z jego filmów (niewiele tego!) nie widziałem tylko "Małżowiny". Pozostałe znakomite - każdy w innej tonacji. Groteska, brutalizm, naturalizm. "Róża" wielka - naturalistyczna okrutna opowieść o miłości. Kino podczas mojego seansu zamarło - nie było słychać szelestu papierków, rozmów. dawno czegoś takiego nie było. jedno mnie dziwi - jak to możliwe, że jest scenarzystą beznadziejnego "Sezonu na leszcze"? Bo w "Na wspólnej" partycypował pewnie dla chleba...
Otóż sam pomysł na "Sezon na leszczA" nie na leszcze, był według mnie bardzo dobry, widac od razu z resztą, styl Smarzowskiego w tym filmie. Watek Lindy był bardzo dobry, ale kaleka gra aktorska i realizacyjna drugiego wątku wszystko popsuła jak to zwykle u nas bywa pomysł dobry ale wykonanie do chrzanu. Poza tym to chyba pierwszy scenariusz Smarzowskiego ktory został zrealizowany więc trzeba oddać to, że rzadko sie zdarza zeby debiutant napisał scenariusz zasługujący na nie wiadomo jakie nagrody. Cieszy mnie to, że Smarzowski jest autonomicznym, autorskim reżyserem, nie dającym się gównianej komercji, tylko z dystansem do wszystkiego robi swoje. Ciekawy facet, polecam wywiad z nim w lutowym ( chyba) Playboyu ( do znalezienia w internecie- chyba na stronie wywiadowcy.pl czy jakos tak)