Zagra kolejną ofiarę Netflixowskiej poprawności politycznej czyli Coena...
Najpierw Fringilla, potem czarne elfy teraz musi być i czarny wiedźmin. W dalszej części pewnie się okaże, że dynastia Thyssenidów również będzie czarna.
Żałosne aż do granic...
Pozdrawiam
Zapomniałeś o "islamofobii", "homofobii", "transfobii" i kilku innych określeniach...
Ah, no i nie wspomniałeś również o tym, że jestem nazistą, faszystą i generalnie wcieleniem hitlera.
Naprawdę, jesteście wszyscy (w domyśle szeroko pojęte "lewactwo") wycięci z jednego szablonu. Nie dziwne, że mówią o was NPC. Bezmyślne powtarzanie wyuczonych schematów i nic ponad to...
Pozdrawiam
Haha, nieźle. Gość oskarżył cię o rasizm, więc sam dodałeś sobie parę przydomków i poskarżyłeś się jak to wyprane lewaki szufladkują ludzi.
Tak wgl to wydaje się naprawdę nieszkodliwa decyzja. Coen nie jest postacią na tyle ikoniczną by musieć posiadać stały wizerunek.
Ciekawe ,że każda jakakolwiek negatywna opinia choćby poparta tysiącem faktów i tak będzie spłycana przez takich ludzi jak ty do ,,rasizmu". Człowiek wyżej napisał prawdę o tym że netflix bawi się swoją wesołą twórczością wpychając różne polityczne poprawnie rzeczy co z resztą powiedział sama Showrunnerka. Nikt nie jest przeciwny czarnoskórym, osobom homo/bi w Wiedzminie , jedynie przeciwne głosy dotyczą wpychania tego na siłę gdyż brak wtedy sensu świata przedstawionego.
Jakie znaczenie ma kolor skóry aktora w fantastycznym świecie? Rozumiem, że gdyby kolor skóry tej postaci miał jakiekolwiek znaczenie w historii, a zostałby zmieniony, to można się czepiać. Albo gdyby na siłę wpychany był wątek z dyskryminacją tej osoby.
Ale w takiej sytuacji jest to po prostu wybór aktora, który im pasuje do roli. Co więcej, jeśli chcesz się doszukiwać "politycznej poprawności" w tym, to można to interpretować tak, że gdy jest to świat z innymi rasami, różny kolor skóry w obrębie rasy przestaje mieć znaczenie. Porównując to z naszym światem, zawsze znajdzie się grupa dyskryminująca innych ze względu na to, że są inni od nich, a to jest spostrzeżenie bardzo w stylu historii z wiedźminem, czy to książek, czy to gier.
A no takie ma znaczenie, że pasowałoby aby jego kolor skór był w jakikolwiek sposób UWIARYGODNIONY. Tutaj tymczasem podobnie jak w przypadku Fringilli czy Vilgefortza jest to zupełnie bezsensowne i wpływające na historię ze względu na późniejsze wątki. Jeżeli czytałeś Sagę powinieneś o tym wiedzieć.
To samo tyczy się samych wiedźminów. Przecież nie brali się oni z powietrza. Szkoła Wilka miała wokół siebie konkretne krainy z których przynajmniej jedna musiałaby być "multikulturowa" lub w całości ciemnoskóra czego nigdzie w książkach nie uświadczyliśmy. O ile faktycznie wybór praktycznie trzecioplanowego Coena jest irytujący i niewiele znaczący o tyle już wspomniana dwójka czy Triss mają ogromne znaczenie dla fabuły.
Reasumując, kolor skóry aktora w fantastycznym ale jednak SPECYFICZNYM I DOKŁADNIE OPISANYM ŚWIECIE ma znaczenie.
Pozdrawiam
Ale wiesz, że w fantasy słowo "wiarygodność" to taki nieokreślony wytrych który każdy stawia sobie jak chce i kiedy chce? NIe ma tu uniwersalnej metody jak połączyć nierealizm z wiarygodnizmem. No chyba że mnie zaskoczysz i powiesz
Aha, czyli np we Władcy Pierścieni pośród elfów android byłby ok ponieważ to fantasy, tak?
Wielokrotnie pisałem więc powtórzę się jeszcze raz specjalnie dla Ciebie. Sapkowski pokazał w Sadze różnorodność za pomocą elfów, krasnoludów, niziołków, gnomów itd. I tutaj np nie miałbym absolutnie nic do zarzucenia gdyby np krasnoludy były czarne a elfy azjatyckie skoro już im tak bardzo na tym zależało. Nawet różne inne normalnie funkcjonujące w tym świecie inteligentne istoty jak niziołki, dopplery, itd. Też można to było w ten sposób ukazać. Ale wrzucając sobie losowo czarnych aktorów i aktorki na zasadzie "bo tak" to po prostu czysty idiotyzm. Choćby właśnie dlatego, że taka Fringilla była spokrewniona dosyć blisko z Cahirem, Emhyrem czy księżną Henriettą. Mamy zatem białego Cahira, białego Emhyra, zapewne również będzie biała księżna (no chyba, że strzelą sobie już zupełnie w kolano i ją również zrobią czarną), jak to się ma zatem do Fringilli i tego całego pokrewieństwa? Kolejny wątek równie istotny dla całej historii to Geralt/Fringilla. W jakiż to sposób Fringilla do której Geralt coś poczuł ze względu na podobieństwo do Yennefer jest rzeczywiście do niej podobna?
Rzucane "randomowo" czarne elfy również nie dodają autentyczności przedstawionemu światu.
Gra o Tron także jest powieścią fantasy a jednak otrzymujemy tutaj pewną spójność. Mieszkańcy jednego kontynentu są tacy, drugiego tacy. Trzymali się konkretnego schematu co sprawiało, że serial mimo iż fantasy był wiarygodny w odbiorze. Wiedźmin jest taki jedynie w części. Właśnie przez te miksy i wrzucanie na siłę elementów które nie powinny się w danym miejscu znaleźć.
Pozdrawiam
"Aha, czyli np we Władcy Pierścieni pośród elfów android byłby ok ponieważ to fantasy, tak?"
Nie wiem czy wiesz, ale istnieją adaptacje zmieniające Władcę Pierścieni w interesujące widowisko Sci-fi, reżyserzy teatralni często zmieniali trylogię Tolkiena naprawdę w niesamowite cuda. Już nie mówiąc o tym, że sci fi połączone z fantasy jest dosyć popularnym motywem w literaturze i filmie, choćby nasz rodzimy Pan Lodowego Ogrodu - pełnokriwste fantasy, a główny bohater to w zasadzie android xD Kwestia wyczucia oraz dystansu.
"gdyby np krasnoludy były czarne a elfy azjatyckie skoro już im tak bardzo na tym zależało."
Eeee a to dlaczego? Bo nie widzę związku
"Ale wrzucając sobie losowo czarnych aktorów i aktorki na zasadzie "bo tak" to po prostu czysty idiotyzm."
Nie, to nie jest idiotyzm, na tym polega aktorstwo. Czy w serialu wiedźmin widzisz Geralta siekającego potwory? Nope, jedyne co widzisz to brytyjskiego aktora Henrego Cavilla wywijającego mieczem na planie, a potwory to jedynie efekty komputerowe. Jednak oglądając ten film nie powiemy „Henry Cavill zabił Kikimorę”, tylko „Geralt zabił Kikimorę”. Wyłącznie konwencja nakazuje nam widzieć na ekranie Geralta i jego towarzyszy, ale to nie jest prawdziwy Geralt, to nie jest żadne autentyczne zdjęcie z prawdziwego uniwrsum fantasy. Geralta z serialu "Wiedźmin" NIE MA.
MY PO PROSTU UDAJEMY ŻE TAK JEST.
Istotą filmu fabularnego jest właśnie to oparte na konwencji udawanie. Tak naprawdęHenry Cavill, Samuel L. Jackson i Tomasz Karolak mają ze sobą jedną wspólną cechę: żaden z nich nie jest Geraltem z Rivii. Że niby Cavill jest bardziej podobny do Geralta niż Jackson albo Karolak? Zapewne tak, ale w dalszym ciągu niewiele to zmienia – przecież w innym filmie, gdy Cavill gra np. biznesmena nie krzyczymy „heloł, przecież to Geralt, patrzcie jaki jest podobny!”. Cavill „jest” w tym wypadku Geraltem tylko i wyłącznie dzięki całkowicie umownej konwencji. A skoro tak, to spokojnie możemy umówić się na inną konwencję, w której Geraltem „będzie” kogo sobie tylko zażyczymy.
Cała twoja argumentacja rozpozdziera się pomiędzy pokrewieństwem ludzi, a pamiętajmy, że adaptacja nigdy nie przedstawia żadnych faktów, a jedynie ukazuje pewną historię, i aktorzy mają nam tylko pomóc ją poznać. Kolor skóy tutaj nie ma żadnego znaczenia - to jest podstawowa prawda ekranu, którą powinno się znać zanim podejdzie się do filmu.
"Gra o Tron także jest powieścią fantasy a jednak otrzymujemy tutaj pewną spójność. Mieszkańcy jednego kontynentu są tacy, drugiego tacy."
No i co? Taka konwencja, tak twórcy wyobrazili sobie adaptację powieści. Nie ma tu znaczenia nic.
"Trzymali się konkretnego schematu co sprawiało, że serial mimo iż fantasy był wiarygodny w odbiorze. "
Ciekawe założenie, że wiarygodność świata opierasz na kolorze skóry mieszkańców danego uniwersum xDD W naszym rzeczywistym świecie występuje różnorodność rasowa w KAŻDYM KRAJU, a masz problem z tym, że po wiosce w powieści fantasy przejdzie sobie czarnoskóry? O boy....
"które nie powinny się w danym miejscu znaleźć."
Nawet nie wytłumaczyłeś dlaczego poza twoim widzimisię.
Naprawdę nie wiem jak się do tego komentarza ustosunkować... Nie chcę urazić Twojej inteligencji i Twojego postrzegania świata ale niektóre porównania czy konkluzje masz tak debilne, że aż się płakać chce.
"Nie wiem czy wiesz, ale istnieją adaptacje zmieniające Władcę Pierścieni w interesujące widowisko Sci-fi, reżyserzy teatralni często zmieniali trylogię Tolkiena naprawdę w niesamowite cuda. Już nie mówiąc o tym, że sci fi połączone z fantasy jest dosyć popularnym motywem w literaturze i filmie, choćby nasz rodzimy Pan Lodowego Ogrodu - pełnokriwste fantasy, a główny bohater to w zasadzie android xD Kwestia wyczucia oraz dystansu."
Wszystko świetnie. Różnica polega na tym, że piszesz o KOMPLETNEJ ZMIANIE ZAŁOŻEŃ DANEJ HISTORII. Przedstawiona WEDŁUG KONKRETNEGO PLANU a nie wrzucająca sobie losowe wątki na zasadzie "bo tak".
Naprawdę tego nie rozumiesz?
"Eeee a to dlaczego? Bo nie widzę związku"
"Sapkowski pokazał w Sadze różnorodność za pomocą elfów, krasnoludów, niziołków, gnomów itd. I tutaj np nie miałbym absolutnie nic do zarzucenia gdyby np krasnoludy były czarne a elfy azjatyckie skoro już im tak bardzo na tym zależało."
Czego tutaj nie rozumiesz?
"Nie, to nie jest idiotyzm, na tym polega aktorstwo. Czy w serialu wiedźmin widzisz Geralta siekającego potwory? Nope, jedyne co widzisz to brytyjskiego aktora Henrego Cavilla wywijającego mieczem na planie, a potwory to jedynie efekty komputerowe. Jednak oglądając ten film nie powiemy „Henry Cavill zabił Kikimorę”, tylko „Geralt zabił Kikimorę”."
Aktorstwo polega na odgrywaniu otrzymanej roli najwiarygodniej jak to jest tylko możliwe. To o czym ja piszę to nie aktorstwo. Naprawdę albo masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem albo tak bardzo zakręciłeś się we własnych bredniach, że nie dociera do Ciebie co ludzie rzeczywiście piszą.
Tak, w serialu "Wiedźmin" widzę Geralta siekającego potwory. Właśnie dlatego, że względnie DOBRY AKTOR ODEGRAŁ WŁAŚCIWIE SWOJĄ ROLĘ. Nie ma znaczenia, że tego potwora tam naprawdę nie ma lecz został dodany komputerowo. Nie ma znaczenia, że rzecz nie dzieje się na mokradle które widzimy w końcowym produkcie. Henry zagrał wystarczająco wiarygodnie abyśmy zobaczyli to co zobaczyliśmy. I to własnie jest AKTORSTWO.
"Wyłącznie konwencja nakazuje nam widzieć na ekranie Geralta i jego towarzyszy, ale to nie jest prawdziwy Geralt, to nie jest żadne autentyczne zdjęcie z prawdziwego uniwrsum fantasy. Geralta z serialu "Wiedźmin" NIE MA."
I to jest właśnie najlepszy dowód na to, że mylisz film/serial z rzeczywistością...
"Istotą filmu fabularnego jest właśnie to oparte na konwencji udawanie. Tak naprawdęHenry Cavill, Samuel L. Jackson i Tomasz Karolak mają ze sobą jedną wspólną cechę: żaden z nich nie jest Geraltem z Rivii. Że niby Cavill jest bardziej podobny do Geralta niż Jackson albo Karolak? Zapewne tak, ale w dalszym ciągu niewiele to zmienia – przecież w innym filmie, gdy Cavill gra np. biznesmena nie krzyczymy „heloł, przecież to Geralt, patrzcie jaki jest podobny!”. Cavill „jest” w tym wypadku Geraltem tylko i wyłącznie dzięki całkowicie umownej konwencji. A skoro tak, to spokojnie możemy umówić się na inną konwencję, w której Geraltem „będzie” kogo sobie tylko zażyczymy."
Bzdura totalna. Ile Ty masz? 13 lat? Bo intelektualnie ewidentnie czegoś Ci mój drogi brakuje...
Tak jak chociażby w przypadku RDJ'a który już chyba na zawsze będzie utożsamiany z Tonym Starkiem a wszak w rzeczywistości nim nie jest, jak z Jackmanem który również na długie lata będzie utożsamiany z Wolverinem, Reynolds z Deadpoolem czy chociażby Cranston z Walterem Whitem z Breaking Bad itd, odpowiednia kreacja sprawia, że dany aktor staje się odgrywaną postacią. I tak, nawet tutaj na tym forum wielokrotnie zdarzało się trafić na wątek, gdzie ktoś po latach przychodzi i stwierdza chociażby "nie wiedziałem, że CERSEI LANNISTER gra w tym filmie". Nie Lena Headey ale Cersei. To samo dotyczy wielu różnych aktorów i aktorek którzy stworzyli niezapomniane kreacje.
To samo za 10 lat będzie z Cavillem jeżeli ten serial zrobi furorę. Mało kto będzie go pamiętał jako Supermana, większość w szczególności młodych oglądających Wiedźmina ludzi będzie go kojarzyło tylko i wyłącznie jako Geralta. I wtedy faktycznie czy zagra biznesmena czy pilota myśliwca, ludzie będą krzyczeć "heloł, przecież to Geralt".
"Cała twoja argumentacja rozpozdziera się pomiędzy pokrewieństwem ludzi, a pamiętajmy, że adaptacja nigdy nie przedstawia żadnych faktów, a jedynie ukazuje pewną historię, i aktorzy mają nam tylko pomóc ją poznać. Kolor skóy tutaj nie ma żadnego znaczenia - to jest podstawowa prawda ekranu, którą powinno się znać zanim podejdzie się do filmu."
Tak, tak, kolor skóry nie ma znaczenia. Dlatego otrzymujemy czarnego Cezara, dlatego otrzymujemy czarnych rycerzy na dworze króla Artura, dlatego otrzymujemy wiele innych postaci które historycznie bądź też w zamyśle autora danej powieści były np białe bo pochodziły stąd i stąd gdzie nie było czarnych ludzi. Zmiana koloru skóry takiego bohatera nie tylko wpływa na odbiór ale i na całą historię.
Tak jak ma to miejsce w przypadku Wiedźmina. Kolor skóry wielu głównych aktorów ma ogromne znaczenie. Właśnie ze względu na ich pochodzenie i historię. To jest coś o czym powinno się wiedzieć zanim podejdzie się do jakiegokolwiek filmu czy serialu. Łykanie wszystkiego jak pelikan nie najlepiej o Tobie świadczy.
"No i co? Taka konwencja, tak twórcy wyobrazili sobie adaptację powieści. Nie ma tu znaczenia nic."
MA OLBRZYMIE ZNACZENIE W ODBIORZE TEGO SERIALU. Naprawdę jesteś aż takim ignorantem? Jakby wyglądali chociażby "multikulturalni" Dothrakowie atakujący "multikulturową" armię Lannisterów? Żałośnie. Tymczasem otrzymujemy rewelacyjny kontrast dzikości nacierającej na cywilizację.
Tak jak to było widać chociażby właśnie w przypadku Władcy Pierścieni gdzie ludzie, elfy czy krasnoludy rozpoznaje się na pierwszy rzut oka. Coś czego w netflixowskim "Wiedźminie" się nie uświadczy.
"Ciekawe założenie, że wiarygodność świata opierasz na kolorze skóry mieszkańców danego uniwersum xDD W naszym rzeczywistym świecie występuje różnorodność rasowa w KAŻDYM KRAJU, a masz problem z tym, że po wiosce w powieści fantasy przejdzie sobie czarnoskóry?"
To nie moje założenie a (skoro tak lubisz nadużywać tego słowa) KONWENCJA autora tego dzieła. Sapkowski bardzo wyraźnie opisał Wiedźmiński świat.
Owszem, w naszym rzeczywistym świecie występuje choroba zwana multikulturalizmem ale co to ma do rzeczy? To nasz świat a nie świat Wiedźmiński (zabawne jest to o tyle, że wcześniej sam pisałeś, że to nie jest realne a teraz przyrównujesz jedno z drugim). Po drugie, skoro chcesz się zagłębiać w temat, różnorodność rasowa nie występuje w każdym kraju. Wbrew pozorom takich krajów nie ma zbyt wiele (na szczęście). Przejedź się chociażby po azji czy afryce to zobaczysz tą swoją "różnorodność".
Tak, mam problem z tym, że po wiosce przejdzie sobie czarny gdyż nie ma żadnego, absolutnie ŻADNEGO SENSOWNEGO WYTŁUMACZENIA JEGO OBECNOŚCI TAM. I nawet gdybym odpuścił spacerującego wieśniaka o tyle już istotną dla fabuły Fringillę, Triss czy Vilgefortza odpuszczać nie zamierzam.
"Nawet nie wytłumaczyłeś dlaczego poza twoim widzimisię."
To, że masz problemy z rozumieniem słowa pisanego nie jest moim problemem. Wyraźnie napisałem dlaczego mam taką a nie inną opinię w tym temacie.
Jeżeli zamierzasz kontynuować tę dyskusję, sugeruję zacząć czytać ze zrozumieniem. Inaczej nie ma ona żadnego sensu.
Pozdrawiam
Na sam początek disclaimer: Wszelkie prywatne wycieczki i nieudolne próby obrażania jak i emocjonalnego skomlenia pomijam, skupię się na argumentacji.
"Wszystko świetnie. Różnica polega na tym, że piszesz o KOMPLETNEJ ZMIANIE ZAŁOŻEŃ DANEJ HISTORII. Przedstawiona WEDŁUG KONKRETNEGO PLANU a nie wrzucająca sobie losowe wątki na zasadzie "bo tak"."
Nie, założenia hisotrii kompletnie się nie zmieniają, zmienia się tylko i wyłącznie jej wizualna sceneria. To nadal to samo, ale w innym opakowaniu. Ba, pomijając ten fakt - Na tym polega właśnie wolność interpretacji i adaptacji. Nie wiem skąd w ogóle przyszło komuś do głowy, by sztywno trzymać się ram wydumanego realizmu, który w książce fantasy nie istnieje. Rzeczywistość ma swoje ograniczenia, których nie mamy w filmach, jak choćby prawa fizyki (nie da się latać na miotle, ale Harry Potter mógł to robić), rzeczywistość historyczna (nie da się, ucząc historii udawać, że nie było żadnego Hitlera, natomiast może powstać film w którym konwencja zakłada jego brak i Lwów jest w 2017 roku nadal polski) czy takie prozaiczne rzeczy jak realia pracy policjantów (w rzeczywistości policjant uczestniczący w strzelaninie ma masę papierkowej roboty, nierzadko jest zawieszany w obowiązkach. Ale to nudne, dlatego w filmach, po zabiciu głównego wroga podchodzi do niego szef, klepie po plecach i odchodzą w stronę zachodzącego słońca).
Skoro więc filmy osadzone w rzeczywistości nie są związane jej prawami, tym bardziej nie dotyczy to adaptacji innych dzieł takich jak ekranizacja "Wiedźmina".
"Aktorstwo polega na odgrywaniu otrzymanej roli najwiarygodniej jak to jest tylko możliwe."
A chwilę później piszesz: Tak, w serialu "Wiedźmin" widzę Geralta siekającego potwory. Właśnie dlatego, że względnie DOBRY AKTOR ODEGRAŁ WŁAŚCIWIE SWOJĄ ROLĘ. Nie ma znaczenia, że tego potwora tam naprawdę nie ma lecz został dodany komputerowo. Nie ma znaczenia, że rzecz nie dzieje się na mokradle które widzimy w końcowym produkcie. Henry zagrał wystarczająco wiarygodnie abyśmy zobaczyli to co zobaczyliśmy. I to własnie jest AKTORSTWO."
To teraz zadam pytania na zdrowy rozsądek: Kiedy aktorstwo jest lepsze? Kiedy postać wygląda, czy kiedy postać gra?
"Tak jak chociażby w przypadku RDJ'a który już chyba na zawsze będzie utożsamiany z Tonym Starkiem a wszak w rzeczywistości nim nie jest, jak z Jackmanem który również na długie lata będzie utożsamiany z Wolverinem, Reynolds z Deadpoolem czy chociażby Cranston z Walterem Whitem z Breaking Bad itd, odpowiednia kreacja sprawia, że dany aktor staje się odgrywaną postacią. I tak, nawet tutaj na tym forum wielokrotnie zdarzało się trafić na wątek, gdzie ktoś po latach przychodzi i stwierdza chociażby "nie wiedziałem, że CERSEI LANNISTER gra w tym filmie". Nie Lena Headey ale Cersei. To samo dotyczy wielu różnych aktorów i aktorek którzy stworzyli niezapomniane kreacje."
To nie jest utożsamianie tylko kojarzenie aktora z rolą. I to jest zupełnie naturalne, że sławne role mogą być kojarzone. Jednakże jeżeli spotkamy tego samego aktora w innym filmie, to nie będziemy realnie się dziwili "Co Tony Stark robi w Sherlocku Holmsie", tylko przyjmiemy na dwie godziny, że RDJ jest sherlockiem Holmsem. Kojarzenie aktora z rolą ma się nie jak do odgrywania roli. Poza tym sam widzisz - nie ma znaczenia kogo wybierzesz na aktora. Jak stworzy on ciekawą kreację to zostanie z niej zapamiętany! Istotą będzie jak dana postać zagra i jaką rolę przygotują jej scenarzyści.
"I wtedy faktycznie czy zagra biznesmena czy pilota myśliwca, ludzie będą krzyczeć "heloł, przecież to Geralt"."
Na żarty - owszem, ja mówię o realnym zdziwieniu. Bo właśnie konwencja nam podświadomie podsuwa fakt, że w końcu oglądamy produkcję filmową - a nie realny wycinek rzeczywistości.
". Dlatego otrzymujemy czarnego Cezara, dlatego otrzymujemy czarnych rycerzy na dworze króla Artura, dlatego otrzymujemy wiele innych postaci które historycznie bądź też w zamyśle autora danej powieści były np białe bo pochodziły stąd i stąd gdzie nie było czarnych ludzi. Zmiana koloru skóry takiego bohatera nie tylko wpływa na odbiór ale i na całą historię. Tak jak ma to miejsce w przypadku Wiedźmina. Kolor skóry wielu głównych aktorów ma ogromne znaczenie. Właśnie ze względu na ich pochodzenie i historię. To jest coś o czym powinno się wiedzieć zanim podejdzie się do jakiegokolwiek filmu czy serialu. Łykanie wszystkiego jak pelikan nie najlepiej o Tobie świadczy."
„Romeo i Julia”. Taki stary dramat, Williama Szekspira. Akcja dzieje się kilkaset lat temu we Włoszech i idąc na ekranizację raczej nie spodziewamy się Florydy z lat 90-tych, po której biega w hawajskiej koszuli Leo DiCaprio prowadzący jednocześnie niemal niezmienione w stosunku do szekspirowskiej wersji dialogi. A jednak taki film powstał w 1996 roku i co więcej, został całkiem nieźle przyjęty przez krytykę. Między innym właśnie za nowatorskie ujęcie tematu, bo pomyślmy – gdyby można było nagrać „tylko jedną słuszną” wersję „Romea i Julii” to czemu cały czas reżyserzy teatralni i filmowi robią ją na nowo? Reżyser może sobie do woli żonglować takimi zmianami, może zmieniać białego z czarnym czy żółtym, może zamieniać szpadę na Glocka albo miecz świetlny pod jednym warunkiem - gdy te zmiany nie wpłwają fabularnie na przebieg wydarzeń. Bo co innego gdybyśmy mieli zrobić film o realnych prześladowaniach rasistowskich, gdzie czarnoskórzy i ich rasa odgrywała najznaczniejszą rolę. W wiedźminie kolor skóry nie ma znaczenia. Nie ma tam ani wspominek, że ktoś z powodu koloru skóry jest prześladowany (a nawet jeśli, to mówimy o wąskim marginesie, więc w zasadzie o niczym), albo że kolor skóry jest ściśle powiązany z charakterem postaci. Z powodów które wymieniłem wyżej takie zmiany tym bardziej nie mają znaczenia.
"To nie moje założenie a (skoro tak lubisz nadużywać tego słowa) KONWENCJA autora tego dzieła. Sapkowski bardzo wyraźnie opisał Wiedźmiński świat. Owszem, w naszym rzeczywistym świecie występuje choroba zwana multikulturalizmem ale co to ma do rzeczy? To nasz świat a nie świat Wiedźmiński (zabawne jest to o tyle, że wcześniej sam pisałeś, że to nie jest realne a teraz przyrównujesz jedno z drugim). Po drugie, skoro chcesz się zagłębiać w temat, różnorodność rasowa nie występuje w każdym kraju. Wbrew pozorom takich krajów nie ma zbyt wiele (na szczęście). Przejedź się chociażby po azji czy afryce to zobaczysz tą swoją "różnorodność". Tak, mam problem z tym, że po wiosce przejdzie sobie czarny gdyż nie ma żadnego, absolutnie ŻADNEGO SENSOWNEGO WYTŁUMACZENIA JEGO OBECNOŚCI TAM."
W takim razie w jaki sposób stawiasz granicę pomiędzy aktorstwem, a kolorami skóry? W jaki sposób w jednych filmach akceptujesz czarnoskórych aktorów, a innych nie? To w sumie najważniejsze pytanie jakie tobie stawiam, bo od tego powinniśmy zacząć dyskusję.
Nawet nie chce mi się po raz kolejny odpisywać na te brednie bo odniosłem się do tego na początku a Ty dalej brniesz w to samo.
Powtarzam, chodzi o WIARYGODNOŚĆ. Bez względu na to czy to jest fantasy, czy sci-fi czy cokolwiek innego.
Wracam do przykładu Władcy Pierścieni którego najwyraźniej kompletnie nie zrozumiałeś albo jesteś takim ignorantem, że faktycznie wszystko Ci jedno. Idźmy zatem bardziej ekstremalnie, może to uda Ci się zrozumieć. Czy gdyby na środku pola bitwy pod Minas Tirith pojawił się nagle Jaeger z Pacific Rim wydałoby Ci się to wiarygodne czy nie?
"W takim razie w jaki sposób stawiasz granicę pomiędzy aktorstwem, a kolorami skóry? W jaki sposób w jednych filmach akceptujesz czarnoskórych aktorów, a innych nie?"
Nie stawiam żadnej granicy pomiędzy aktorstwem a kolorem skóry. Dobry aktor to dobry aktor.
Stawiam na autentyczność i wiarygodność przedstawionego przez Sapkowskiego świata. Po prostu. To jest właśnie to czego nie potrafisz ewidentnie zrozumieć. Jako fan który przeczytał książkę dziesiątki razy, spędził mnóstwo czasu na różnych rozmowach z innymi fanami, na zapoznawaniu się z materiałami dodatkowymi itd oczekiwałem faktycznej adaptacji a nie luźnej interpretacji Wiedźmińskiego świata.
Tymczasem otrzymaliśmy politpoprawnego gniota który nijak się ma do prawdziwego Wiedźmina.
Tylko tyle i aż tyle.
Nie szukam realizmu, zachowania praw fizyki i nie wiadomo czego jeszcze. Ty najwyraźniej masz ogromny problem ze zrozumieniem tego, że WIARYGODNY świat nie jest równoznaczny z realizmem.
Pozdrawiam
Za to ja konsekwentnie będę zlewał wszelkie prywatne wycieczki. Robi się tego coraz więcej, znak że powoli kończą ci się argumenty :D
"Czy gdyby na środku pola bitwy pod Minas Tirith pojawił się nagle Jaeger z Pacific Rim wydałoby Ci się to wiarygodne czy nie?"
Jeżeli jest to wyrwane z kontekstu to o ile nie miało to na celu wywołania efektu absurdu - owszem wydałoby się to głupie. Ale jaki ma to związek z wiedźminem?
"Stawiam na autentyczność i wiarygodność przedstawionego przez Sapkowskiego świata."
Szukanie autentyczności w fantasy xDDD
W takim razie wracaj do książek, bo świat Wiedźmina Netflixa to świat na bazie prozy, ale wykreowany według wizji showrunnerki.
"Nie stawiam żadnej granicy pomiędzy aktorstwem a kolorem skóry. Dobry aktor to dobry aktor."
W takim razie skąd u ciebie tyle jadu skoro nawet nie zobaczyłeś aktora w danej roli, a już gadasz o "politycznej poprawności"? xDD
"oczekiwałem faktycznej adaptacji a nie luźnej interpretacji Wiedźmińskiego świata."
No i widzisz :D Przeczytałeś tyle razy książki, oczekujesz, że kropka w kropkę będą się do niej odnosić, w książce poruszany setki razy temat rasizmu, a zakładasz temat celujący pejoratywnie w bogu winnego aktora, który ma szansę wykazać się w największym serialu Netflixa do tej pory. Wstyd...
"Tymczasem otrzymaliśmy politpoprawnego gniota który nijak się ma do prawdziwego Wiedźmina."
Powiem ci smutną prawdę - Prawdziwy wiedźmin nie istnieje :D To tylko literki w książce. To co uważasz za prawdziwego wiedźmina nigdy nie istniało, a jak już to w formie abstrakcyjnych myśli w twojej głowie ;)
"WIARYGODNY świat nie jest równoznaczny z realizmem."
Owszem, z kolei ja próbuję ci powiedzieć, że nie ma uniwersalnej granicy pomiędzy realizmem a wiarygodnizmem.
Aaa i czmychnąłeś od pytania, więc ci je zadam ponownie: W jaki sposób w jednych filmach akceptujesz czarnoskórych aktorów, a innych nie?
I kolejny raz ignorancja albo braki w umiejętności rozumienia słowa pisanego. Naprawdę odechciewa się takich "dyskusji".
"Robi się tego coraz więcej, znak że powoli kończą ci się argumenty"
Mój argument od początku jest taki sam. To, że Ty nie potrafisz lub nie chcesz go zrozumieć nie jest moim problemem.
"Jeżeli jest to wyrwane z kontekstu to o ile nie miało to na celu wywołania efektu absurdu - owszem wydałoby się to głupie. Ale jaki ma to związek z wiedźminem?"
A no taki, że krainy północne są zamieszkane przez homogeniczne społeczeństwa nie przez multikulturową papkę.
Czarni mogliby się pojawiać w społeczności Nilfgaardzkiej i to byłoby wiarygodne i sensowne rozwiązanie biorąc pod uwagę wszystkie wchłonięte przez Cesarstwo królestwa.
Reasumując, dokładnie tak samo głupie jak w przypadku Jaegera w Minas Tirith jest pojawianie się czarnych pośród wspomnianych społeczności. O czarnym elfie nie wspominając.
"Szukanie autentyczności w fantasy xDDD
W takim razie wracaj do książek, bo świat Wiedźmina Netflixa to świat na bazie prozy, ale wykreowany według wizji showrunnerki."
Kolejny raz wykazujesz się ignorancją. Jak rozumiem zatem książki nie muszą zawierać ani grama autentyczności, tak? Bohaterowie mogą popadać ze skrajności w skrajność a wątki mogą być tak irracjonalne jak to się tylko da?
Autentyczność nie oznacza tylko i wyłącznie odwzorowana rzeczywistości. A to właśnie autentyczność w Sadze Sapkowskiego sprawia, że jesteśmy w stanie w ten świat się zanurzyć. Autentyczne nie wyidealizowane postacie z którymi każdy może się utożsamiać, autentyczne historie zwykłych szarych ludzi i społeczeństw które każdy z nas może doświadczyć lub wręcz już doświadczył. AUTENTYCZNOŚĆ I WIARYGODNOŚĆ.
Jeżeli w dalszym ciągu tego nie rozumiesz to chyba dalsza dyskusja nie ma najmniejszego sensu.
"W takim razie skąd u ciebie tyle jadu skoro nawet nie zobaczyłeś aktora w danej roli, a już gadasz o "politycznej poprawności"?"
Biała postać grana przez czarnego aktora. Jak inaczej to nazwać jak nie poprawnością polityczną? Wciskanie na siłę czarnych do homogenicznych społeczeństw krain północy również nie ma nic wspólnego z poprawnością polityczną?
To nie jad, to stwierdzenie faktów.
"No i widzisz :D Przeczytałeś tyle razy książki, oczekujesz, że kropka w kropkę będą się do niej odnosić, w książce poruszany setki razy temat rasizmu, a zakładasz temat celujący pejoratywnie w bogu winnego aktora, który ma szansę wykazać się w największym serialu Netflixa do tej pory. Wstyd..."
Wstydem jest to, że trzeba kilka razy pisać to samo, żebyś wreszcie coś zrozumiał a jak widać nawet i to w niektórych przypadkach nie wystarcza.
Przeczytałem tyle razy książki i wcale nie oczekuję, że kropka w kropkę będą się do nich odnosić więc przestań kłamać ponieważ nigdzie czegoś podobnego nie napisałem.
Temat rasizmu i owszem był poruszany. Pomiędzy ludźmi, elfami, krasnoludami itd. Różnicy nie widzisz. Dobrze ktoś napisał w tej kwestii, że wspomniane istoty nienawidziły się ze względu na różnice jakie między nimi były. Tymczasem wciskają nam tutaj czarnych ludzi pomiędzy białych jak gdyby nigdy nic, czarnych elfów pomiędzy innych również jak gdyby nigdy nic podczas gdy najbardziej rasistowskie i wyniosłe elfy zwalczały wszelkie przejawy niedoskonałości u własnej rasy. Czyż nie zaburza i nie rozmywa to problemu rasizmu ukazanego właśnie w Wiedźminie?
Jak widzisz, Twoja interpretacja wybiórczych kwestii czyni Twoje komentarze jeszcze żałośniejszymi niż by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Wstyd...
"Powiem ci smutną prawdę - Prawdziwy wiedźmin nie istnieje :D To tylko literki w książce. To co uważasz za prawdziwego wiedźmina nigdy nie istniało, a jak już to w formie abstrakcyjnych myśli w twojej głowie ;)"
A to już najbardziej żałosne stwierdzenie ze wszystkich. Naprawdę dobiłeś dna.
"Owszem, z kolei ja próbuję ci powiedzieć, że nie ma uniwersalnej granicy pomiędzy realizmem a wiarygodnizmem."
Nigdzie nie stwierdziłem, że takowa istnieje. Sugerowałbym czytać uważnie co się do Ciebie pisze a nie interpretować moich wypowiedzi na własną modłę.
"Aaa i czmychnąłeś od pytania, więc ci je zadam ponownie: W jaki sposób w jednych filmach akceptujesz czarnoskórych aktorów, a innych nie?"
Nie "czmychnąłem" Wydaje mi się, że wystarczająco na nie odpowiedziałem. Usilna próba zrobienia ze mnie rasisty jest po prostu żałosna.
Na wszelki jednak wypadek wklejam ponownie moją odpowiedź:
"Dobry aktor to dobry aktor."
Pozdrawiam
Z ciekawości, po co cały czas próbujesz zaznaczać, że odechciewa ci się dyskusji, po czym grzecznie wracasz?
Trzymając się standardowego lania na ubliżanie, zaczniemy jeszcze raz po malutku, małymi kroczkami:
1. Skąd założenie, że elementy państwa, jak ujednolicenie koloru skóry jest takie samo jak w naszych rzeczywistym świecie? Wiedźmin nie dzieje się ani w Polsce, ani na Słowacji, ani w średniowiecznej europie - a w wymyślonym uniwersum, gdzie może od samego początku żyli ze sobą ludzie o różnych kolorach skóry.
2. Podałem ci przykład w poprzednim poście o przeniesieniu szekspirowskiego dramatu w realia wojny amerykańskich gangów. Miał to być przykład, że dowolne dzieła można interpretować dowolnie i to dosyć skrajnie- w porównaniu z tym, czarnoskóry elf to pikuś. W jaki sposób rozróżnisz te dwie rzeczy?
3. Porównujesz świat wiedźmina z naszym rzeczywistym - w ten sposób tworzysz konotacje i błędne założenia geograficzne i próbujesz argumentować, że "tu nie mogli być czarni, tu też". Nigdy nie byłeś w tym świecie - nie wiesz tego. Znowu - to fantasy, i po drugie - to kino/aktorstwo. Skąd więc twoje założenia i porównywanie świata z rzeczywistym?
4. Pojawienie się robota w środku bitwy fantasy - to kompletnie inna skrajność niżeli pojawienie się czarnoskórego. Robot to wymysł ludzki, zbudowana maszyna, z kolei czarnoskóry to taki sam człowiek jak biały - równie dobrze mógłbyś mieć pretensję o kolor włosów. Skąd więc porównanie robota do człowieka?
5. Dobrze że podkreśliłeś rasizm pomiędzy gatunkami. Ale nigdzie w książkach nie ma koloryzmu. Dlatego właśnie kolor skóry u ludzkich aktorów nie ma znaczenia - jeżeli gdziekolwiek w książce pada koloryzm, poza jednolitymi przypadakmi nie mającego żadnego wpływu na fabułę - to proszę wskazać książkę i stronę.
6. "przejawy niedoskonałości u własnej rasy." - proszę o logiczne uzasadnienie koloru skóry jako niedoskonałość
7. "A to już najbardziej żałosne stwierdzenie ze wszystkich. Naprawdę dobiłeś dna." - Czyżbyś sugerował, że Wiedźmin istnieje naprawdę? :DD
8. "Nigdzie nie stwierdziłem, że takowa istnieje." Ohh, ależ wystarczy poczytać twoje posty by jednak przekonać się, że sugerujesz coś takiego:
- Choćby próby z tym robotem w LOTR, skąd ci się to wzięło jak nie z próby jednak zaznaczenia, że GDZIEŚ ta granica istnieje?
""Dobry aktor to dobry aktor.""
Skoro tak, to w takim razie padłem ofiarą trollingu. Bo jeżeli nie masz nic do aktorów, a mimo to próbujesz tutaj gadać o politycznej poprawności i że "czarni mają się nijak do MOJEGO wyobrażenia Wiedźmina" - to sorry, mój hipokryzjometr właśnie wybił ponad skalę :D
-
"1. Skąd założenie, że elementy państwa, jak ujednolicenie koloru skóry jest takie samo jak w naszych rzeczywistym świecie? Wiedźmin nie dzieje się ani w Polsce, ani na Słowacji, ani w średniowiecznej europie - a w wymyślonym uniwersum, gdzie może od samego początku żyli ze sobą ludzie o różnych kolorach skóry."
Z opisów w książkach których najwyraźniej w ogóle ni czytałeś.
"2. Podałem ci przykład w poprzednim poście o przeniesieniu szekspirowskiego dramatu w realia wojny amerykańskich gangów. Miał to być przykład, że dowolne dzieła można interpretować dowolnie i to dosyć skrajnie- w porównaniu z tym, czarnoskóry elf to pikuś. W jaki sposób rozróżnisz te dwie rzeczy?"
Władca Pierścieni w którym są androidy zamiast na koniach latają statkami kosmicznymi i strzelają z blasterów zamiast z łuków jest SPÓJNY JAKO WIZJA. W takim świecie nie ma znaczenia czy na polu bitwy pojawi się robot czy nie.
Władca Pierścieni w którym jeździ się na koniach, strzela z łuków i występują istoty żywe, pojawienie się technologii w rodzaju gigantycznego robota tą spójność zaburza. Czego nie rozumiesz?
"3. Porównujesz świat wiedźmina z naszym rzeczywistym - w ten sposób tworzysz konotacje i błędne założenia geograficzne i próbujesz argumentować, że "tu nie mogli być czarni, tu też". Nigdy nie byłeś w tym świecie - nie wiesz tego. Znowu - to fantasy, i po drugie - to kino/aktorstwo. Skąd więc twoje założenia i porównywanie świata z rzeczywistym?"
Gdzie? GDZIE PORÓWNAŁEM ŚWIAT WIEDŹMINA ZE ŚWIATEM RZECZYWISTYM? Jesteś jak widać nie tylko ignorantem ale również i kłamcą.
Opieram się tylko i wyłącznie na książkach Sapkowskiego a nie na swoich interpretacjach.
"4. Pojawienie się robota w środku bitwy fantasy - to kompletnie inna skrajność niżeli pojawienie się czarnoskórego. Robot to wymysł ludzki, zbudowana maszyna, z kolei czarnoskóry to taki sam człowiek jak biały - równie dobrze mógłbyś mieć pretensję o kolor włosów. Skąd więc porównanie robota do człowieka?"
Nie, nie kompletnie inna skrajność. To jest dokładnie ten sam poziom bzdurności co umieszczenie czarnego rycerza na dworze króla Artura nie dając temu absolutnie żadnego sensownego wytłumaczenia.
Nie miałem kompletnie nic przeciwko chociażby Oenomausowi ze Spartakusa którego zrobili kompletnie czarnego mimo iż historycznie było to niedokładne. Miało to jednak pewne sensowne uzasadnienie i nie bruździło. Gdyby jednak cała obsada była jednolita a nie mieszana, występ tego aktora byłby już kompletnie zaburzający odbiór.
"5. Dobrze że podkreśliłeś rasizm pomiędzy gatunkami. Ale nigdzie w książkach nie ma koloryzmu. Dlatego właśnie kolor skóry u ludzkich aktorów nie ma znaczenia - jeżeli gdziekolwiek w książce pada koloryzm, poza jednolitymi przypadakmi nie mającego żadnego wpływu na fabułę - to proszę wskazać książkę i stronę."
Ma ogromne znacznie zwłaszcza o głównych bohaterów. Chociażby u wspomnianej na początku Fringilli.
W książce masz wiele różnych opisów głównych (i nie tylko) bohaterów mówiących o "bladej jak trup cerze" itp. Nie musisz szukać po książkach, zapraszam na wiedźmińską wikipedię gdzie znajduje się mnóstwo fragmentów na ten temat.
"6. "przejawy niedoskonałości u własnej rasy." - proszę o logiczne uzasadnienie koloru skóry jako niedoskonałość"
Każde wypaczenie "pierwowzoru" elfy uznawały za niedoskonałość. To dotyczyło zarówno koloru włosów, oczu jak i wielu innych aspektów które cechowały "mieszanki" elfów z ludźmi.
Pod tym względem elfy wyznawały prawdziwie Hitlerowską ideę czystości rasy.
I po raz kolejny przestań imputować mi rasizm. Odnoszę się cały czas do książek czego najwyraźniej zrozumieć nie potrafisz.
"7. "A to już najbardziej żałosne stwierdzenie ze wszystkich. Naprawdę dobiłeś dna." - Czyżbyś sugerował, że Wiedźmin istnieje naprawdę? :DD"
Oczywiście, że istnieje. Przyrządzam dla niego eliksiry trzy razy w tygodniu.
"8. "Nigdzie nie stwierdziłem, że takowa istnieje." Ohh, ależ wystarczy poczytać twoje posty by jednak przekonać się, że sugerujesz coś takiego:
- Choćby próby z tym robotem w LOTR, skąd ci się to wzięło jak nie z próby jednak zaznaczenia, że GDZIEŚ ta granica istnieje?"
Jak najbardziej, wystarczy przeczytać moje komentarze. Zatem jeżeli ktoś będzie w stanie przebrnąć przez te Twoje kłamstwa i manipulacje myślę, że bez problem to dostrzeże.
Przykład z robotem we Władcy odnosi się do wiarygodności przedstawionej historii a nie granicy pomiędzy realizmem a wiarygodnością. Jeżeli to dla Ciebie jedna i ta sama rzecz to rzeczywiście nie mamy o czym rozmawiać.
"Skoro tak, to w takim razie padłem ofiarą trollingu. Bo jeżeli nie masz nic do aktorów, a mimo to próbujesz tutaj gadać o politycznej poprawności i że "czarni mają się nijak do MOJEGO wyobrażenia Wiedźmina" - to sorry, mój hipokryzjometr właśnie wybił ponad skalę :D"
Padłeś ofiarą własnej ignorancji i głupoty. Po prostu. Ponieważ jak już WIELOKROTNIE pisałem, nie mam nic do koloru skóry aktora w każdej, niesprecyzowanej roli w każdym, niesprecyzowanym scenariuszu. Tutaj scenariusz i bohaterowie są BARDZO DOKŁADNIE sprecyzowani. Tak jak i cały Wiedźmiński świat.
I nie jest to "MOJE" wyobrażenie o Wiedźminie. Osób o podobnym zdaniu które naprawdę znają ten świat jest całe multum. I to nie tylko w Polsce ale również dookoła naszego globu. Wystarczy wejść na anglojęzyczne portale poświęcone Wiedźminowi i poczytać.
Każdemu innemu właśnie to bym doradził ale widząc jakie problemy masz ze zrozumieniem tego co się do Ciebie pisze w języku polskim, wątpię abyś był w stanie zrozumieć chociaż część tego co piszą w języku angielskim, zatem dam sobie w tym momencie spokój.
Pozdrawiam
1. W takim razie podaj przykład książki, fragmentu, w którym istnieje realne odzwierciedlenie (o którym książka nawet wspomina) naszego świata oraz geografii.
2. Wiedźmin jako fantasy, w którym istnieją ludzie o różnych kolorach skóry jest również spójny jako wizja. W którym momencie historii następuje np. fabularne rozważanie na temat czystości koloru skóry u bohaterów? Bo jeśli czegoś takiego nie ma - to ma to takie samo znaczenie jak kolor paznkoci, wzrost, albo fryzura u kobiet.
3. Chociażby we fragmencie "A no taki, że krainy północne są zamieszkane przez homogeniczne społeczeństwa nie przez multikulturową papkę. Czarni mogliby się pojawiać w społeczności Nilfgaardzkiej i to byłoby wiarygodne i sensowne rozwiązanie biorąc pod uwagę wszystkie wchłonięte przez Cesarstwo królestwa." Zakładasz tutaj, że wszystkie konotacje rasowe są zależne od państw, ich przynależności geograficznej bądź kulturowej. Tymczasem nigdzie w książkach Sapkowskiego nie było wspomniane o kolorze skóry mieszkańców, poza pojedynczymi przypadkami, których i tak nie trzeba się sztywno trzymać.
4. Znowu - mieszasz świat rzeczywisty z wykreowanym wirtualnie. Prawda ekranu różni się od prawdy rzeczywistej.
5. Chodziło mi o koloryzm w kwestii rasizmu pod względem koloru skóry mieszkańców. Nie przypominam sobie, by w książkach występował element rasizmu opartego na uprzedzeniach kolorystycznych rasy ludzkiej.
6. W którym momencie imputuję ci rasizm? Wkręcasz sobie, to trochę niezdrowe i niepokojące, że tak boisz się o tą etykietkę. Poza tym, skoro elfy tak mocno dbały o "czystość" rasy i uznawały jeden jedyny słuszny pierwowzorzec, to może właśnie dzięki różnorodności kolorystycznej można bardziej widowiskowo pokazać tę zawiść pomiędzy członkami owego gatunku? Pamiętaj, że filmy bardziej opowiadają historię wizualiami.
7. Żarty żartami, ale pamiętaj, że każdy z nas inaczej interpretuje świat Wiedźmina - ty wyobrażasz sobie świat inaczej, showrunnerka inaczej. Nie ma tu jedynego słusznego "wiedźmina" bo takowy nie istnieje. Nawet Sapkowski nie jest tuaj wyznacznikiem - był tylko pierwszym który opowiedzial tę historię, ze swojej subiektywnej perspektywy, a ta podlega indywidualnym interpretacjom.
8. Tylko, żeby ta wiarygodność powstała to trzeba właśnie w pewnym momencie postawić granicę co akceptujemy w tym fantasy a co nie. Akceptujesz fakt, że elfy mają długie uszy, magia istnieje, zmarli wstają zza grobu, a gandal robi fju bździu swoją różdżką i dzieje się magia. NIe dbasz o to w jaki sposób magia istnieje, czy ma ona odzwierciedlenie w fizyce, czy za pomocą magii można zrobić to, to czy tamto. Akceptujesz prawdę ekranu na tylę na ile chcesz - gdybyś się uparł, dotarłbyś do błędu logicznego i jest po zawodach.
Czyli stawiasz sobie podświadomą granicę pomiędzy realizmem, a wiarygodnością. Stąd te wszystkie dyskusje próbujące znaleźć błędy logiczne w światach fantasy, czy filmach dla dzieci jak Gwiezdne Wojny - bo różni ludzie mają inaczej przesunięta tą granicę co akceptują na ekranie, a co nie. I nie ma tu uniwersalnej granicy - Dlatego ty będziesz się wkurzał o czarnoskórych aktorów w świecie wiedźmina, ale to będzie tylko i wyłącznie twoje własne widzimisię.
"utaj scenariusz i bohaterowie są BARDZO DOKŁADNIE sprecyzowani."
Oo to ciekawe, czyżbyś dysponował scenariuszem serialu Wiedźmina? xDD
Oczywiście resztę standardowego ujadania pomiajm.
Dobra, szkoda mojego czasu. Interpretujesz moje słowa na własną modłę i dorabiasz do tego swoje brednie których w ogóle nie napisałem.
Żegnam ozięble.
"Szkoda mojego czasu"
Prosty dowód, że nie masz jaj by odpowiedzieć - jesteś w internecie, możesz mi odpowiedzieć dziś, za miesiąc, albo za rok, bo to zwykła internetowa dyskusja, a nie jakaś debata xD Więc nie zasłaniaj się żałosnymi wymówkami. Nie chcesz odpowiadać? Nie odpowiadasz i klikasz krzyżyk w rogu - nie musisz o tym informować, bo to żałośnie wygląda.
Z tego co rozumiem różne kolory skóry w dosyć zamkniętych społecznościach żyjących w pseudo-średniowiecznym świecie burzy dla ciebie względny realizm tego świata i wątków poszczególnych postaci. Tylko tym co odróżnia ten świat fantasy od np władcy pierścieni jest koniunkcja sfer. Z tego co pamiętam świat wiedźmina był światem zamieszkałym przez elfy, ale skoro po koniunkcji w rożnych miejscach tego świata pojawiły się różne potwory, tak samo w różnych miejscach tego świata pojawiali się ludzie z różnych krain, z różnych światów, więc naturalnym jest że do lasu x przeniosło trochę ze świata nr 1, trochę ze świata nr 2. i tak o to część terenów była bardziej wymieszana a część mniej.
Dokładnie. Przeginają z tą poprawnością polityczną. Dziwię się że pan Sapkowski na to pozwala, choć pewnie mu tyle zapłacano by przymknął oko na kolor skóry jego postaci. dobrze że sam Geralt nie jest rudym albinosek chińczykiem z podlasia wychowanym w afryce