Recenzja filmu

Rozpaczliwie poszukując Susan (1985)
Susan Seidelman
Rosanna Arquette
Madonna

Get into the groove

Wydany w 1984 roku drugi studyjny album Madonny pod tytułem "Like A Virgin" rozszedł się na świecie w łącznym nakładzie 20 milionów kopii. Młoda amerykańska piosenkarka stała się tym samym
Wydany w 1984 roku drugi studyjny album Madonny pod tytułem "Like A Virgin" rozszedł się na świecie w łącznym nakładzie 20 milionów kopii. Młoda amerykańska piosenkarka stała się tym samym niekwestionowaną gwiazdą muzyki pop, którą miała pozostać przez kolejne dwie dekady. Całkiem logiczne było przypuszczenie, że niebawem upomni się o nią również X muza. Tak też się stało – w 1985 roku światło dzienne ujrzała komedia romantyczna Susan Seidelman "Rozpaczliwie poszukując Susan" w której Madonna wystąpiła w roli  niezwykle pożądanej, tytułowej bohaterki… Wszystko zaczyna się od niewinnego, zdawałoby się, ogłoszenia w gazecie, które brzmi dokładnie tak jak tytuł filmu. Ten anons niezwykle intryguje przeciętną kurę domową z New Jersey imieniem Roberta, która, spragniona wrażeń, wpada na trop tajemniczej Susan i zaczyna ją śledzić. W wyniku splotu niefortunnych wydarzeń Roberta ulega wypadkowi i traci pamięć. Po przebudzeniu dziewczyna – jako że wszystko zdaje się na to właśnie wskazywać – jest przeświadczona, że to ona jest Susan i zaczyna żyć jej życiem. A życie to bynajmniej do spokojnych nie należy – szara myszka Roberta pozna ciemne strony nocnej egzystencji w Nowym Jorku, nawiąże płomienny romans ze skromnym kinooperatorem, wpakuje się w niebezpieczną intrygę kryminalną, a nawet zatrudni się jako… asystentka magika. Tymczasem jej tropem podążać będą jej zaniepokojony mąż i prawdziwa Susan, która bynajmniej nie jest zachwycona, że ktoś skradł jej tożsamość… Niewątpliwie spory sukces obrazu Seidelman w połowie lat 80-tych spowodowany był właśnie występem będącej u szczytu sławy Madonny, której muzyka królowała na parkietach i której zachowanie bulwersowało konserwatywnych obrońców moralności. Tym bardziej, że piosenkarka tak naprawdę odgrywa tu samą siebie, a przynajmniej na pewno wiernie odwzorowuje swój sceniczny wizerunek na potrzeby ekranu. Jeśli jednak po latach mam stwierdzić, dlaczego "Rozpaczliwie poszukując Susan" jest jej najlepszym filmem, to raczej dlatego, że… to po prostu kawał dobrego kina rozrywkowego, które wciąż ogląda się z wielką przyjemnością. Posiadam sentyment do tego obrazu jeszcze z czasów dzieciństwa i gdy niedawno po raz kolejny sobie go odświeżyłem, stwierdzam z satysfakcją, że moja sympatia dla niego w ogóle nie zmalała. Jest tu i pomysłowy scenariusz z wciągającą intrygą, są sympatyczni bohaterowie, klimat lat 80-tych, który dziś trudno byłoby już odtworzyć i wiele pomniejszych smaczków. Wśród nich jeden z największych hitów Madonny "Into The Groove", który pobrzmiewa na soundtracku. Ale także piękna Rosanna Arquette, która do tej pory nieodmiennie mnie olśniewa. Tak naprawdę to odtwarzana przez nią Roberta jest tu główną bohaterką. I jeśli mam być szczery, to ona jest tu największą atrakcją tej pozycji, w moim osobistym odczuciu. Łączy w sobie urodę, wdzięk i lekkość, o których w przypadku nieco wulgarnej, jakby nie było (przede wszystkim z tego okresu), Madonny można zapomnieć. W moim prywatnym rankingu dzieło Seidelman zajmuje z pewnością pierwsze miejsce pośród wszystkich komedii romantycznych. Co prawda, nigdy miłośnikiem takiego kina nie byłem, a wręcz staram się unikać tego typu produkcji, gdyż często powodują u mnie niemalże efekt wymiotny, jednak nie oznacza to, że nie potrafię docenić dobrej roboty w każdym, nawet nielubianym przez siebie gatunku. A za taką "robotę" uważam właśnie "Rozpaczliwie poszukując Susan" – pozycję nad wyraz sympatyczną i bezpretensjonalną przy której można się odprężyć i zapomnieć na moment o szarości dookoła.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones