Zmagania z przyrodą nabierają w pewnym momencie mistycznego charakteru. Gdy badaczom udaje się zarejestrować na taśmie obrazy, jakich nie widział dotąd żaden człowiek, postanawiają nie
Kręcone w ostatnich latach przez Wernera Herzoga fabuły nie robią wielkiego wrażenia i z pewnością nie dorównują jego najważniejszym dokonaniom z lat 70. i 80. (m.in. "Aguirre, gniew boży", "Woyzeck", "Fitzcarraldo"). Za to w gatunku kina dokumentalnego niemiecki reżyser wciąż nie ma równych sobie, czego najlepszym dowodem może być pokazany wczoraj na Planete Doc Review "Biały diament" z 2004 roku. Herzog opowiada w nim historię współczesnego Ikara – doktora Grahama Dorringtona, który za pomocą mini-sterowca zamierza badać lasy tropikalne w Gujanie Brytyjskiej. Naukowa ambicja to jednak tylko jedna strona medalu. Wznosząc się w powietrze, Dorrington pragnie pokonać dżunglę. Byłaby to wówczas zemsta za śmierć przyjaciela, operatora Dietera Plage'a, który zginął kilka lat wcześniej w trakcie pierwszych prób ze sterowcem.
Zmagania z przyrodą nabierają w pewnym momencie mistycznego charakteru. Gdy badaczom udaje się zarejestrować na taśmie obrazy, jakich nie widział dotąd żaden człowiek, postanawiają nie umieszczać ich w filmie. Matki natury, pomimo całego jej okrucieństwa, nie wolno przecież całkowicie odzierać z Tajemnicy.
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu