Werner Herzog jest reżyserem bardzo wszechstronnym. Kojarzymy go szczególnie z takimi filmami jak „Aguirre: gniew boży”, „Zagadka Kaspara Hausera” czy „Fitzcarraldo”. Nakręcił też kilka
Werner Herzog jest reżyserem bardzo wszechstronnym. Kojarzymy go szczególnie z takimi filmami jak „Aguirre: gniew boży”, „Zagadka Kaspara Hausera” czy „Fitzcarraldo”. Nakręcił też kilka nietypowych dokumentów. Były to między innymi: „Wielka ekstaza snycerza Steinera”, „Kazanie pastora Huie” oraz nasz „Biały diament”, który z pewnością na długo pozostanie w pamięci każdego widza. Jest on też filmem, który zapoczątkował u utalentowanego Niemca specyficzny, niezwykły styl. Głównym tematem tego dzieła są badania Grahama Dorringtona w Gujanie. Za pomocą skonstruowanego przez siebie sterowca chce przelecieć nad tamtejszymi lasami, gdyż są one bardzo różnorodne. Wśród niezliczonych gatunków pragnie natomiast odszukać te, które mogą posłużyć za lekarstwa. Nie jest to jednak jedyny wątek poruszony w tym filmie. Herzog jak zwykle pokazuje nam naturę i krajobrazy – tutaj natomiast równikową dżunglę i kilka jej mieszkańców. Są nimi gady i płazy, ale również ptaki, na które reżyser położył szczególny nacisk. Niczym ławica ryb latały i „nurkowały” w dziewiczej grocie za wodospadem (również pięknym dla oka), gdzie miały swoje siedlisko. Twórcy „Białego diamentu” nie pokazali zdjęć ze środka jaskini. Gdyby świat je ujrzał, straciłaby ona swą tajemniczość i mistycyzm. W dokumencie występują też retrospekcje dotyczące poprzedniej wyprawy Dorringtona i śmierci jego przyjaciela – Dietera Plage, za którą ma do siebie żal. Z pewnością postać tubylca (Marc Anthony Yhap) czyni ten obraz bardziej barwnym. Jednocześnie budzi ona trochę współczucia ze względu na jego samotność, pobyt z dala od bliskich. Nie traci on jednak pogody ducha i cieszy się z życia. Scena, w której przedstawia swojego koguta, jest jedną z tych, które zapadają w pamięć. Poza tym może wywołać pojawienie się uśmiechu na naszej twarzy. Bez wątpienia mocnymi punktami tego filmu są fenomenalne zdjęcia i montaż. Zresztą nikogo nie powinno to dziwić, gdyż u Herzoga te elementy zawsze są świetne. Poza tym większość dokumentów ukazujących przyrodę również się tym charakteryzuje. Muzyka też jest udana, a zwłaszcza finałowa piosenka wykonana przez tubylców. Jednak szczególną uwagę powinniśmy poświęcić stylowi, w jakim reżyser tworzy swoje dzieło. Jest on niepowtarzalny, powoduje że „Biały diament” nie jest typowym przedstawicielem swojego gatunku. Obraz posiada typowe elementy filmu popularno-naukowego oraz przyrodniczego. Ponadto pojawiają się dodatkowe wątki pokazujące marzenia, smutki i charakter poszczególnych postaci (Graham Dorrington i Marc Anthony Yhap). To one sprawiają, że dzieło Herzoga jest dokumentem niezwykłym. Zachęcam wszystkich do obejrzenia „Białego diamentu”. Jest to film bardzo oryginalny i potrafiący miło zaskoczyć. Gorąco polecam!