Recenzja filmu

Hair (1979)
Miloš Forman
John Savage
Treat Williams

Let the Sunshine In

Miloš Forman jest jednym z nielicznych reżyserów, którego filmy dobrze jest obejrzeć o każdej porze, można czerpać niesamowitą przyjemność z ich oglądania, a zarazem niosą ze sobą wiele ukrytych
Miloš Forman jest jednym z nielicznych reżyserów, którego filmy dobrze jest obejrzeć o każdej porze, można czerpać niesamowitą przyjemność z ich oglądania, a zarazem niosą ze sobą wiele ukrytych przesłań. Po filmie "Lot nad kukułczym gniazdem", który zasłużenie został obsypany nagrodami i na zawsze zapisał się w pamięci widzów między innymi poprzez genialną reżyserię, nastał czas na następny obraz marginesu społeczeństwa od strony mentalnej. Śmiem twierdzić, że ten film nie ustępuje poprzednikowi. "Hair", bo o nim mowa, jest manifestem przeciwko wojnie - przedstawiony z punktu widzenia dzieci kwiatów, połączony z piękną muzyką, wspaniałą grą aktorów oraz niepowtarzalną fabułą. Wszystko to łączy się w musical idealny, z piosenkami uważanymi już za klasyki melodii musicalowych ("Let the Sunshine In" czy choćby tytułowe "Hair"). Claude Bukowski (John Savage), Amerykanin o polskich korzeniach wyrusza z Oklahomy, aby zaciągnąć się do wojska. Po drodze zatrzymuje się w Nowym Jorku, gdzie spotyka grupkę bezdomnych hippisów (Berger (Treat Williams), Jeannie (Annie Golden), Hud (Dorsey Wright) i Woof (Don Dacus)), mających tylko siebie i swoje... długie włosy. Jeszcze nie wie, że to spotkanie diametralnie odmieni jego życie. Postanawia zostać z nimi na noc. W międzyczasie spędza niezapomniane chwile z Bergerem i resztą przyjaciół, między innymi poznaje piękną Sheilę (Beverly D'Angelo) i zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Następnego dnia jednak wyjeżdża do wojska. Berger stara się odwdzięczyć Claude'owi za spędzony z nim czas i wyrusza z całą grupą do obozu wojskowego, gdzie znajduje się młody żołnierz. Zakończenie jest jednym z najbardziej szokujących momentów w dziejach kina, ukazuje zło i tragizm wojen, bezradność ludzi wobec systemu oraz świadomość, że ciągłe walki tylko dzielą ludzi, zamiast ich łączyć. Doskonała muzyka i końcowe "Pozwól zaświecić słońcu" nadaje niesamowitej dramaturgii i skłania widza do poważnych przemyśleń. Niewątpliwie muzyka jest największym atutem tego arcydzieła. Zaczynając od cudownego wykonania "Aquarius", a kończąc na piorunującym "Let the Sunshine In" zaśpiewanym przez protestujących hippisów pod białym domem. Muzyka pokazuje mentalność dzieci kwiatów, ich sposób pojmowania świata oraz stosunek do wojny. Film łączy w sobie wiele radości, a zarazem tragedii, pozbawiony jest efektów specjalnych, choć to w niczym nie ujmuje temu dziełu. Uważam, że jest ponadczasowy, ponieważ wojny nigdy nie ustaną, a ludzie pozostaną wobec nich bezradni. Po seansie przeżywa się swoiste katharsis, które daje wiele do myślenia i działania. Gorąco polecam, dwie godziny cudownej poezji.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film ten nie zaczyna się od trzęsienia Ziemi... Przeciętny młody człowiek i mężczyzna w średnim wieku... czytaj więcej
Do naszych kin niedawno wrócił "Hair" Milosa Formana, wielkie dzieło zwane epitafium dla kontrkultury.... czytaj więcej
Na pozór błahy tytuł kryje bardzo głębokie i będące "na czasie" przesłanie - STOP dla wojny. Grupa... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones