Recenzja filmu

Immortals. Bogowie i herosi (2011)
Tarsem Singh
Henry Cavill
Mickey Rourke

Nieśmiertelni i nieboscy

Kino mityczne oblegane! Po kasowym sukcesie "300" praktycznie każdy może spróbować sił, kręcąc coś z pogranicza mitologii i książki do historii. "Immortals" to historia Tezeusza prostego
Kino mityczne oblegane! Po kasowym sukcesie "300" praktycznie każdy może spróbować sił, kręcąc coś z pogranicza mitologii i książki do historii. "Immortals" to historia Tezeusza prostego wieśniaka, któremu los zgotował spotkanie z samymi bogami. Od najmłodszych lat był szkolony przez samego Zeusa, by powstrzymać nadciągające zło w postaci króla Hyperiona i jego okrutnej zemsty, która dokonać się ma przy pomocy mitycznej broni, jaką jest Łuk Epirusa.



Fanów mitologii muszę rozczarować, Tezeusz nie zabije Minotaura, nie pozna Ariadny ani nie zostanie zepchnięty ze skał przez Skyrosa. "Nieśmiertelni" to film pokroju "Starcia tytanów", pełen walki, mordu, wspaniałych efektów specjalnych, znanych i pięknych aktorów, krzyków umierających i gdzieniegdzie wywrzeszczanych pompatycznych słów o wolności i ojczyźnie. Twórcy nie zadali sobie zbyt wiele trudu, chcieli zrobić po prostu widowiskowe kino akcji lekko podkolorowane tłem mitycznym. Film reklamowano jako dzieło producentów "300", dlatego moje wymagania co do niego były podwójne: liczyłem i na doskonałą pracę kamer przy zwolnionym tempie, i na widowiskowe sceny walk rozmaitym orężem. Połowicznie byłem zadowolony. Jeśli chodzi o walkę, to Tezeusz zagina niejednego z bohaterów kina akcji, walcząc piką ze wspaniałą gracją i finezją. Scena w jego rodzinnej wiosce, kiedy za pomocą oszczepu wycina w pień oddziały króla Hyperiona, to istny majstersztyk. Jednak slow motion w filmie rozczarował mnie. Akcję w zwolnionym tempie pokazywano jedynie podczas starć samych bogów. Fajnie, że przez to została podkreślona ich boskość i szybkość, która dla normalnego człowieka jest niepojęta, ale zabrakło mi spowolnienia czasu przy zwykłych scenach walki. Owszem, wygląda to naprawdę ładnie, ale bogowie ze swoimi kiczowatymi zbrojami a la "Thor" w ogóle do mnie nie przemawiali, dlatego myślę, że z powodzeniem slow motion można było wykorzystać również w innych sekwencjach walk.

Wracając do samych postaci bogów, w filmie Singha brak barczystych i potężnych bogów, których ryk wzburza oceany, a spojrzenie kruszy góry. Tutaj bogowie są piękni, ogoleni,  mają nienaganne maniery, a przede wszystkim śmieszne stroje. Zrezygnowali oni z napierśników, diademów i wspaniałych zbroi na rzecz koron cierniowych (Atena) i hełmów z grzebieniami (Ares), sam ojciec bogów - Zeus zrezygnował nawet ze swych słynnych piorunów na rzecz ognistego bicza. Nawet król Hyperion w swojej bojowej zbroi wygląda bardziej na roznosiciela ulotek w śmiesznym stroju niż na króla wzbudzającego trwogę i rozpacz wśród wrogów. Tytani również nie wzbudzili mojej sympatii, przypominają raczej ludzi przebywających od kilku tygodni w kopalni, umorusanych węglem i skalnym pyłem niż zabójców samych bogów.  Skutkom demityzacji nie oparł się również Łuk Epirusa, który w filmie zostaje wykorzystany mniej więcej 3 razy. Artefakt o tak wielki znaczeniu powinien niszczyć tysięczne armie, burzyć mury miast i robić sieczkę z wrogów właściciela, a w filmie przechodzi z rąk do rąk, ktoś strzeli z niego w losowo wybrany przedmiot bramę lub klatkę z Tytanami, by potem po raz kolejny przeleżeć na ziemi obok walczących bohaterów.



Jak już wspomniałem, film przypomina inne produkcje typu "Gniew tytanów", z tą jednak różnicą, że akcja nie leci tu na łeb na szyję, lecz idzie swoim tempem, czasem przyspieszając (rzeź w wiosce Tezeusza), czasem zwalniając (pobyt w kopalni soli), by eksplodować w finałowej walce Tartarze.

Pod względem aktorstwa nic nowego. Rourke jako Hyperion jest paskudny i obleśny, Cavill - Tezeusz co rusz chodzi nagi od pasa w górę, by pochwalić się muskulaturą, a Freida Pinto jak przystało na mityczną piękność oddaje się naszemu bohaterowi po zamienieniu kilku słów na temat przeznaczenia.

"Bogowie i herosi" to klimatyczna opowieść, z przepięknymi zdjęciami (przede wszystkim pełnia księżyca), pompatycznymi ideami wykrzykiwanymi przez Tezeusza przed ostatnią bitwą, doskonałymi scenami pojedynków i walk i pięknym, może trochę kiczowatym  morałem: "Dusze ludzi są nieśmiertelne, ale dusze ludzi prawych są nieśmiertelne i boskie".



Zakończenie pozostaje otwarte, dlatego liczę, że Akamas w drugiej części będzie kontynuował dzieło Tezeusza z jeszcze większą pasją.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Reżyser "Immortals", Tarsem Singh, ma na swoim koncie zaledwie dwie produkcje, "Celę" z J.Lo w roli... czytaj więcej
Jakiś czas temu modnie było mieć na koszulce hasło: "Piwa i pacierza nie odmawiam". Ja mogłabym posiadać... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones