Recenzja wyd. DVD filmu

Było sobie kłamstwo (2009)
Matthew Robinson
Ricky Gervais
Ricky Gervais
Jennifer Garner

Nie był sobie humor

Tak zarysowana fabuła wydaje się żyłą złota gagów tak śmiesznych, że aż brzuchy będą boleć. I Gervais to rozumie, a mimo to zawodzi.
Ricky Gervais to jeden z najzabawniejszych ludzi, jaki obecnie chodzi po Ziemi. Niestety, aby się o tym przekonać, musicie oglądać telewizję. W kinie jego wysiłki jak dotąd nie  zdały się na wiele. I mimo kilku prób wciąż musimy czekać na komedię, która naprawdę odda sprawiedliwość jego poczuciu humoru. Tyczy się to także "Było sobie kłamstwo" – komedii, w której Gervais nie tylko wystąpił, ale także wyreżyserował, wyprodukował i napisał do niej scenariusz.

Pomysł na "Było sobie kłamstwo" jest naprawdę fajny. Oto świat, w którym wszyscy są ze sobą brutalnie szczerzy. Nikt nie owija w bawełnę, wali prosto z mostu i nawet przez myśl nie przejdzie jemu czy jej, żeby podkoloryzować fakty. Aż pojawił się on – Mark Bellison – scenarzysta bezdennie nudnych produkcji filmowych, w których rzecz jasna nie ma aktorów, bo byłoby to równoznaczne z udawaniem, inną formą kłamstwa. W desperacji Mark wypowiada pierwsze kłamstwo. Oczywiście o tym, że jest to kłamstwo, wie tylko on, wszyscy inni wierzą mu na słowo. I tak, pisząc totalne bzdury, odnosi sukces w życiu zawodowym, zostaje założycielem pierwszej na świecie religii i zdobywa kobietę, którą kocha.

Tak zarysowana fabuła wydaje się żyłą złota gagów tak śmiesznych, że aż brzuchy będą boleć. W pierwszej części powodem do śmiechu powinny być kąśliwe uwagi, które w naszym społeczeństwie byłyby przemilczane, traktowane jako wyraz chamstwa. W drugiej źródłem komizmu powinny być pomyłki wynikające z wiary w kłamstwa głównego bohatera. I Gervais to rozumie, a mimo to zawodzi. Zabawne sceny można policzyć na palcach jednej ręki. Większość ma bezpośredni związek z Gervaisem. Jennifer Garner ma też jedną śmieszną scenę (pierwszą), ale reszta – Jonah Hill, Rob Lowe i Tina Fey – nie są w ogóle wykorzystani. Ich braku w obsadzie nikt by nawet nie zauważył.

Nie mogę natomiast narzekać na wydanie DVD. To zostało przygotowane starannie i z myślą o wszystkich, dla których DVD to nie tylko sam film. Mamy więc sporo dodatków, a wśród nich usunięte i rozbudowane sceny oraz wpadki z planu. Część z nich jest znacznie zabawniejsza niż to, co znalazło się w samym filmie. Możemy też poznać kulisy realizacji filmu, a także bliżej zapoznać się z wyjątkowym poczuciem humoru twórców "Było sobie kłamstwo". Całość prezentowana jest w kinowym aspekcie obrazu i dźwiękiem DD 5.1, nawet przy polskim lektorze.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones