Recenzja filmu

Jak zatrzymać ślub (2014)
Drazen Kuljanin
Lina Sundén
Christian Ehrnstén

Nieznajomi z pociągu

Kuljanin dba o zdynamizowanie jednostajnych kolejowych kadrów. Film trwa niewiele ponad godzinę, jednak to w zupełności wystarczy, by zbrzydło nam wnętrze przedziału kolejowego. Dlatego
Z filmu Drazena Kuljanina – wbrew tytułowi – dowiadujemy się nie tyle, jak zatrzymać ślub, co jak podróżować szwedzką koleją. Akcja debiutu rozgrywa się niemal w całości w pociągu: to ćwiczenie dramaturgiczne rozpisane na dwie osoby i jeden przedział. A wniosek z tej opowieści jest jeden: transport publiczny w Szwecji nie ma sensu. Bo nikt tam z niego nie korzysta. No chyba że po prostu trasa Malmö-Sztokholm jest z jakiegoś powodu wybitnie nieuczęszczana. Bohaterowie spędzają bowiem w swoim wagonie bite pięć godzin, różne rzeczy się między nimi dzieją, ale konduktora, współpasażerów, kogoś choćby przechodzącego korytarzem – ani widu ani słychu. Na szczęście do Sztokholmu jadą z nimi napięcie, aktorska chemia i niezły scenariusz.



Niezły – nawet mimo kilku początkowych wybojów. Kuljanin opowiada o dwojgu obcych sobie ludzi, Amandzie (Lina Sundén) i Philipie (Christian Ehrnstén), którzy wybierają się na ten sam ślub z zaskakująco podobnymi zamiarami. Oboje chcą nie dopuścić do tego, by pewien związek małżeński został zawarty; każde z własnych powodów. Zanim jednak odkryją, że coś ich łączy, muszą w ogóle zacząć ze sobą rozmawiać. A Kuljanin dość topornie prowokuje tę interakcję. Pierwsze wymiany zdań i pierwszy konflikt pasażerów (oczywiście: kłótnia o miejsce siedzące) wypadają drętwo, czuć w nich przymus fabularnego rozbiegu. Z drugiej strony: pociągowe rozmowy nieraz wyglądają właśnie tak. To często niezręczne próby negocjowania granicy między sferą prywatności a wymogiem grzeczności wobec człowieka, w bliskości którego przyjdzie nam spędzić kawałek czasu.

Ale im dalej w trasę, tym wygodniej czują się w swoich rolach aktorzy, a rozmowa wreszcie zaczyna się kleić. Niemal cały ciężar filmu spoczywa na barkach Sundén i Ehrnsténa, a oni skutecznie przeprowadzają nas przez meandry skomplikowanych charakterów Amandy i Philipa. Kuljanin dba również o zdynamizowanie jednostajnych kolejowych kadrów. Film trwa niewiele ponad godzinę, jednak to w zupełności wystarczy, by zbrzydło nam wnętrze przedziału kolejowego. Dlatego roztrzęsiona kamera z ręki ustępuje miejscami podzielonemu ekranowi i statycznym ujęciom, po których z kolei przychodzi obraz z telefonu komórkowego. Zamkniętą, nieatrakcyjną przestrzeń reżyser ożywia też rekwizytami: wspomnianym telefonem, zabawkową gitarą czy gadżeciarskimi okularami z wbudowanymi lampkami. Klaustrofobia? Intymność? Dwa razy tak. Nuda – zdecydowanie nie.



Ślub jest już w tytule, nie dziwi zatem, że Kuljanin bierze na tapetę temat związków damsko-męskich. Amanda i Phillip szybko okazują się parą beznadziejnych romantyków, a w zasadzie: ofiarami komedii romantycznych. W końcu mężczyzna zamierza przerwać ceremonię zaślubin za pośrednictwem metody pożyczonej z... "To właśnie miłość". Kobieta z kolei twierdzi, że nie zna komedii Richarda Curtisa i uznaje ten pomysł za absurdalny. Ale sama przecież jedzie do Sztokholmu sklejać swoje złamane serce. Wydaje się, że Kuljanin przeprowadza krytykę ideologii sprzedawanej przez komedie romantyczne. Niby wtóruje on Mili Kunis z filmu "To tylko seks", która pomstowała na Katherine Heigl, czyli uosobienie kłamliwej hollywoodzkiej bajki o prawdziwej miłości. Niby sugeruje, że idea "jednej jedynej osoby" jest swoim własnym największym wrogiem. Bo "jedna jedyna" jest ową jedną jedyną, dopóki nie napatoczy się ktoś jeszcze bardziej "jedyny", jeszcze bliższy ideału. I nigdy nie wiesz: a może ten nowy ktoś będzie dla ciebie lepszy? Ale na dwoje babka wróżyła. Bo ten krytyczny ton wyparowuje w momencie, gdy reżyser bierze tę możliwość za dobrą monetę. Miłość jako lekarstwo na miłość?
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones