Recenzja filmu

Włóczęga ze strzelbą (2011)
Jason Eisener
Molly Dunsworth
Brian Downey

Orgia przemocy z drugim dnem?

Na sam początek, należy od razu poinformować, że nie jest to film dla każdego. Ta produkcja będzie miała prawdopodobnie tyle samo przeciwników co zwolenników. Gdyby powstał jeszcze jakieś
Na sam początek, należy od razu poinformować, że nie jest to film dla każdego. Ta produkcja będzie miała prawdopodobnie tyle samo przeciwników co zwolenników. Gdyby powstał jeszcze jakieś dziesięć lat temu, można by napisać, że jest to produkcja obrazoburcza, przełamująca tabu. Jednak w dzisiejszych czasach możemy już tylko napisać, że jest to wyjątkowo brutalny i zwariowany film. Odróżniający się od innych jemu podobnych, takich jak "Maczeta", "Striptizerki zombie", "Grindhouse: Death Proof" czy "Grindhouse: Planet Terror". Od powyższych produkcji odróżnia go przede wszystkim groteskowość i przemoc. W każdym z tych punktów bije pozostałe na głowę.
 
Grindhouse, camp, exploitation, B movie. To wszystko, co przychodzi na myśl w połączeniu z "Hobo with a Shotgun". Sama fabuła jest prosta jak drut. Bezdomny przybywający do miasteczka, zmęczony przemocą kupuje strzelbę i robi tam porządek. Ot i cała fabuła. Niemal od pierwszego kadru widz będzie bombardowany ogromną dawką przemocy. Palenie matki z dzieckiem, spalenie dzieciaków w autobusie, to tylko niektóre ze scen, z którymi trzeba będzie się zmierzyć. Mimo to, nie powiedziałbym, żeby to było kino gore. Akty przemocy są tak absurdalne, a krew leje się takimi strumieniami, że nawet przez moment nie można tego wziąć na poważnie. Nie ma długich naturalistycznych ujęć rozczłonkowywanych ciał. Natomiast jest ogromne natężenie scen przemocy. Jest taka scena w zasadzie już pod koniec filmu. Kiedy do walki z bezdomnym zostają zaangażowane dwie przedziwne postaci okute stalą. W ich, nazwijmy to, mieszkaniu na ścianie wiszą zdjęcia przekreślone krwawą kreską. W domyśle są to ich ofiary. Kiedy ta dziwna postać kreśli kreskę na zdjęciu naszego bezdomnego, można zauważyć wizerunek Jezusa, już skreślony. Moim zdaniem można to wytłumaczyć tylko na dwa sposoby. Pierwszy jest taki, że twórcy chcieli już po prostu pojechać całkowicie po bandzie. Natomiast drugi i w ten chcę wierzyć, jest taki, że taki właśnie będzie świat kiedy się wyeliminuje z niego Boga. Zwariowany, pełen przemocy i rezygnacji. Bez przyszłości, litości i godności. Będzie po prostu niczym innym jak piekłem na ziemi. Moim zdaniem tym jednym krótkim ujęciem, twórcy uzasadniają całą tę szaloną i chorą fabułę filmu. Jeśli tak jest w istocie, to mamy do czynienia z filmem, który niesie ze sobą pewne przesłanie.
 
Tak na marginesie, dobrze jest zobaczyć po tylu latach, że "Rutger Hauer" mimo podeszłego wieku, nadal jest w doskonałej formie. Wciąż potrafi stworzyć ciekawą postać. Za to należy mu się szacunek i podziękowanie. Jest to zdecydowanie najlepsza kreacja tego filmu. Nie potrafię jednoznacznie powiedzieć, czy jest to produkcja lepsza od wymienionych na wstępie. Z całą pewnością niczym nie ustępuje tamtym filmom. Przewyższa je natomiast brutalnością i groteską. Sami ocenicie, czy to działa bardziej na plus czy na minus.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Campowa rozrywka w podrasowanym wydaniu, jaką zaproponowali w swym wspólnym projekcie pt. "Grindhouse"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones