Recenzja filmu

Toy Story 4 (2019)
Josh Cooley
Wojciech Paszkowski
Tom Hanks
Tim Allen

Ten o starzejącym się Chudym

Twórcy "Toy Story 4" przepięknie pokazują w swoim filmie moment, w którym musimy wreszcie zdecydować, że choć osoby, dla jakich dotąd żyliśmy, ukształtowały nas jako ludzi, to w końcu przychodzi
O jakość animacji Pixara nie trzeba się bać, bo zwykle nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Nawet jeśli mają za sobą kilka wpadek, np. sequele "Aut" i "Dobrego dinozaura", to seria "Toy Story", której czwartą część możemy od jakiegoś czasu oglądać w polskich kinach, nie zawiera w sobie żadnej. Wręcz przeciwnie, to zgrabnie opowiedziane historie grupy zabawek, przeżywających przygody. "Toy Story" wyszło w 1995 roku i było pierwszym filmem animowanym całkowicie komputerowo. Na "Toy Story 2" twórcy zdecydowali się krótko po premierze rewolucyjnej bajki i ta część była pokazywana w kinach już w 1999. W świecie animacji nie wydarzyło się wtedy jednak nic aż tak progresywnego, co mogłoby wzmocnić znaczenie drugiego filmu w galerii produkcji, jakie były wtedy pokazywane, a pamiętajmy, że mówimy tu o tzw. "renesansie Disneya". Poza tym nie dało się zbyt mocno zagrać na starzeniu się naszych bohaterów. Produkcja "Toy Story 3" odczekała niemal pokolenie, bo zaprezentowano ją dopiero w 2010 roku. Wśród widowni dominowały osoby zachwycone, ale tak czy tak – mało kto spodziewał się, że na trylogii się nie skończy. "Toy Story 4" pojawiło się na ekranach kin na przełomie lipca sierpnia tego roku. Przez ten rozstrzał w czasie produkcji na serii wychowały się już prawie dwa pokolenia, a studio, które ją stworzyło, może się szczycić posiadaniem w swojej filmografii czterech znakomitych animacji.

W "Toy Story 4" właścicielką znanych nam zabawek jest Bonnie, co wiemy już z ostatnich scen "Toy Story 3". Bonnie czekają pierwsze chwile w szkole, a że radzi sobie z wizją tego doświadczenia o wiele gorzej niż Andy, to Chudy jest zaniepokojony i postanawia jej pomóc. Chowa się w jej plecaku i rusza razem z nią do zerówki, gdzie ma okazję podłożyć dziewczynce narzędzia do stworzenia Sztućka, nowej zabawki – tym razem takiej kreatywnej, bo zrobionej ze śmieci. Sztuciek nie może przekonać się jednak do swojej nowej roli i uparcie trwa w przekonaniu, że jego miejsce jest w śmietniku. Chudy znajduje w tym kolejną misję i pragnie utrzymać Sztućka przy Bonnie. Wszystko wydaje się iść w dobrą stronę aż do momentu, w którym dziewczynka wyjeżdża z rodzicami na wycieczkę, biorąc ze sobą Sztućka i Chudego. Kiedy ten pierwszy ucieka, kowboj stawia sobie za cel odnalezienie go.


W tej części serii znów najważniejszym bohaterem jest Chudy. Po raz kolejny ma on zresztą nie tylko pomóc drugiej postaci, ale również wejść, dzięki temu, na kolejny etap swojego życia i pogodzić się z jego zmiennością. Twórcy nie ukrywają również, że "Toy Story 4" ma być filmem o zupełnie innym znaczeniu dla młodszych widzów i zupełnie innym dla starszych. Pod przykrywką pełnej humoru opowieści o zabawkach przeżywających kolejne przygody pod opieką właścicielki całkowicie innej od Andy'ego, przekazywane jest nam niesamowicie dojrzałe rozliczenie z życiową zmiennością i upływającym czasem. "Toy Story 4" radzi sobie ze zróżnicowaniem sposobów dotarcia do kilku grup wiekowych najlepiej ze wszystkich części serii. Chudy przeżywa tu istny kryzys wieku średniego i pięknie zresztą w tym filmie widać, jak bardzo ten bohater zmienił się od pierwszego "Toy Story". W końcu wszyscy pamiętamy jego strach o pozycję, kiedy pojawił się Buzz. Tutaj kowboj to już całkowicie pewna swojego znaczenia zabawka, która choć rozstała się ze swoim długoletnim przyjacielem Andym, to wciąż widzi same pozytywy w swoim celu egzystencji, nawet jeśli osiąga go z innym właścicielem. Do tego, gdy tylko w domu zjawia się nowy gość, Chudy nie stara się już za wszelką cenę bronić swojego miejsca w drużynie. Wszystko, co robi, ma uszczęśliwić Bonnie i sprawić, że Sztuciek poczuje się prawdziwą zabawką. Przychodzi jednak czas, że i kowboj musi zakwestionować swoje dotychczasowe powołanie i skonfrontować z możliwościami, jakie niesie mu przyszłość. Twórcy "Toy Story 4" przepięknie pokazują w swoim filmie moment, w którym musimy wreszcie zdecydować, że choć osoby, dla których dotąd żyliśmy, ukształtowały nas jako ludzi, to w końcu przychodzi chwila na rozmyślania o rozpoczęciu życia bez żadnych etykietek, co w połączeniu z motywem kryzysu wieku średniego świetnie obrazuje uczucia rodziców, kiedy muszą odciąć pępowinę i pozwolić nie tyle swojemu dziecku, ale przede wszystkim, sobie, żyć własnym życiem.


To, że animacja jest przepiękna, nie będzie dla nikogo nowością. Pixar przyzwyczaił nas już do pewnej jakości zarówno w kontekście warstwy dzielonej z innymi filmami fabularnymi, jak i w kontekście wykonania animacji. Oglądając serię "Toy Story" można zresztą bardzo dokładnie zaobserwować jak wielki progres w powoływaniu postaci do życia za pomocą komputera uczyniło studio (i jak wiadomo nie tylko to konkretne studio uczyniło taki progres). Kiedy przypomnimy sobie, jak sztucznie i czasami wręcz upiornie wyglądali ludzie w pierwszej części, a potem spojrzymy jak uroczo i naturalnie prezentują się teraz, to jeszcze lepiej poczujemy czas, jaki minął pomiędzy produkcją pierwszej a czwartej części. Czas, który moim zdaniem przysłużył się czwartemu filmowi zarówno w sprawie jego lepszej animacji, jak i w sprawie jego oddziaływania na widzów, którzy, choć dorośli, to gdzieś w środku wciąż zachowują uczucia towarzyszące im przy pierwszym spotkaniu z niezwykłymi zabawkami.

"Toy Story 4" udaje się wprowadzić do serii nowych, dających łatwo się polubić, bohaterów. Sztuciek jest postacią absolutnie uroczą, a jego relacja z Chudym bardzo ładnie koresponduje z obecnym w kulturze motywem przyjacielskiej relacji uczeń-nauczyciel. Podobnie jest z lalką Gabby Gabby. Twórcom udało się nas zaskoczyć i nie tylko utrzymać poziom poprzednich filmów, ale nawet go przebić. Jeśli Pixar zdecyduje się kiedykolwiek kontynuować swoją sagę o humanoidalnych zabawkach, nie będę się już obawiać o to, czy wyjdzie z tego obronną ręką. Skoro najlepszą częścią "Toy Story" jest czwarta produkcja z tej serii, to dlaczego piąta miałaby być gorsza od reszty? Mam zresztą wrażenie, że skoro życie człowieka nie kończy się na przełomowych konfrontacjach ze status quo, to na tym nie kończy się również życie zabawek i jeszcze co najmniej raz zobaczymy ich zmagania z kolejnymi wyzwaniami, które rzuca im życie. Na to zresztą gdzieś po cichu liczę.


Pixarowi udało się w ich najnowszym filmie skorzystać z każdej szansy, jaką rzucił im pod nogi sukces i uwielbienie poprzednich filmów. Nie dość, że nostalgia, z którą wiąże się każdy kolejny seans produkcji z serii "Toy Story" nie zdominowała sposobu, w jaki postacie stanowią o sobie samych, to jeszcze pozwoliła je lepiej rozwinąć i jeszcze bardziej upodobnić je pod względem psychologicznym do ludzi. W końcu widzowie, którzy w 1995 roku szli na wtedy nowy cud techniki komputerowej, w 2019 sami przeżywają pewnie wiele kryzysów. Dzięki "Toy Story 4" mogą przejść przez nie razem z ukochaną postacią. 

Dzięki "Toy Story 4" wszyscy mamy szansę poczuć, że nie tylko my się starzejemy.

Chudy też tak ma.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pixar jest wytwórnią, którą zna każdy - czy to mały czy duży. Wiele razy wytwórnia ta udowodniła, że wie,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones