Recenzja filmu

Kwarantanna (2008)
John Erick Dowdle
Steve Harris

Wideo z masakrycznej imprezy

Amerykanie przerabiają zamorskie pomysły z mocą elektrowni atomowej. Czasem radioaktywne odpady powodują, że powstają filmy-mutanty, a kiedy indziej – całkiem urocze dzieciaki. "Kwarantanna" -
Amerykanie przerabiają zamorskie pomysły z mocą elektrowni atomowej. Czasem radioaktywne odpady powodują, że powstają filmy-mutanty, a kiedy indziej – całkiem urocze dzieciaki. "Kwarantanna" - remake hiszpańskiego horroru "[Rec]" - śliczniutka raczej nie jest (no chyba, że bierzemy pod uwagę odtwórczyni głównej roli...), ale z pewnością zachowuje cechy porządnego thrillera wykonanego z hollywoodzką precyzją. Fani iberyjskich straszaków wydali wyrok jeszcze przed premierą amerykańskiej wersji, więc tym bardziej nie należy słuchać obłąkańczych jęków chłopców i dziewczynek schowanych pod wyliniałą maską wilkołaka. "Kwarantanna" przez większość czasu dosyć dokładnie podąża śladami oryginału. Znów oglądamy reporterkę (Carpenter z "Dextera"), która - wraz z operatorem (Harris) - otrzymuje zadanie spędzenia dnia z jednostką straży pożarnej. Twórcy zgrabnie usypiają czujność widza, na siłę przeciągając sceny w remizie. Ktoś żartuje, ktoś inny zrobi seksualną aluzję. Nic nie zapowiada nadciągającego koszmaru. Potem jest już tylko wezwanie do kamienicy, gdzie doszło do jakiegoś wypadku. Na miejscu strażacy oraz ekipa telewizyjna zastają dziwnie zachowującą się kobietę, z która z dzikim wrzaskiem rzuca się na "kawalerię". Z minuty na minuty kamera zaczyna się coraz bardziej trząść, a bohaterowie popadać w histerię. Na tym polu przoduje oczywiście dziennikarka - grająca ją Jennifer Carpenter zdobyła spore doświadczenie w wydawaniu z siebie przekonujących wrzasków na planie "Egzorcyzmów Emily Rose. Szkoda, że w "Kwarantannie" jej rola ogranicza się w pewnym momencie wyłącznie do biegania i okrzyków w stylu: "O mój Boże, o mój Boże". Oczywiście, teraz podle się czepiam - uciekając przed zarażonymi morderczym wirusem ludźmi, trudno odstawiać Bergmana albo chociaż Zanussiego. Jednak nieraz miałem ochotę wziąć sprawy w swoje ręce i przegryźć dziewczynie śliczną szyję, a potem rzucić się na resztę menażerii. "Kwarantanna" pod płaszczykiem halloweenowego horroru oferuje parę niezłych spostrzeżeń socjologicznych, ale są one zbyt wątłe, by wypłynąć spod zwałów flaków i krwawej melasy. Na koniec komentarz pod adresem osób ujadających wściekle na ten bezpretensjonalny film: kanon zasad straszenia za pomocą amatorskiej kamery opracowali przecież Amerykanie - od "Blair Witch Project" poczynając. "[Rec]" było inteligentnym wzorowaniem się na historii o leśnej wiedźmie. Gdy więc dzisiaj Hollywood wykorzystuje fabułkę z Hiszpanii, ma do tego pełne prawo. Jeśli nie moralne, to na pewno finansowe.
1 10 6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Amerykanie od zawsze przerabiają europejskie filmy z nadzieją, że staną się jeszcze większym hitem. I to... czytaj więcej
Od kilku lat społeczeństwa na całym świecie atakuje wirus całkowitego odmóżdżenia. W zależności od... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones