Recenzja filmu

Bajland (2000)
Henryk Dederko
Wojciech Pszoniak
Emil Karewicz

Witajcie w Bajlandzie

Pierwszy pełnometrażowy kinowy film fabularny znakomitego dokumentalisty, Henryka Dederki - <a class="text" href="fbinfo.xml?aa=970"><b>"Bajland"</b></a> - przynosi obraz pewnego ogarniętego
Pierwszy pełnometrażowy kinowy film fabularny znakomitego dokumentalisty, Henryka Dederki - "Bajland" - przynosi obraz pewnego ogarniętego szaleństwem przedwyborczej gorączki państwa, , określany powszechnie mianem political fiction. W świecie Bajlandu trwa walka o fotel prezydencki - do urzędu, prócz szeregu nieznaczących postaci, kandyduje paru wykreowanych przez media na wyraziste osobowości polityków - Zbigniew Potocki (Leszek Teleszyński) przystępujący do politycznej rozgrywki z hasłem "Mądrość, charyzma, zdecydowanie", Jan Poprawa (Mariusz Pilawski) z zawołaniem "Pamiętajcie gdzie nasze korzenie" oraz Szymon Wiśniowiecki (Warszosław Kmita), który na wyborczych plakatach umieścił hasło "Do Unii Europejskiej wprowadzi Was dyplomata". Największą jednak popularność we wszelkich sondażach zdobywa Jan Rydel (Wojciech Pszoniak), prowadzący szyderczą kampanię, w której zamiast obietnic powszechnego szczęścia, dobrobytu i powoływania się na własną nieskalaną lub kombatancką przeszłość, oferuje obywatelom "absolutny brak współczucia" i "całkowitą obojętność". Ignorując przyjęte reguły wyborczej gry medialnej, z premedytacją obraża kontrkandydatów, popada w konflikt z dziennikarzem prowadzącym studio wyborcze i z pogardą zwraca się do swoich wyborców, wypominając im niezdecydowanie, głupotę, ignorancję i chciwość. Spoliczkowany elektorat wpada w zachwyt, odwdzięczając się prowokatorowi lojalnym oddaniem. Kandydat zyskuje jeszcze na popularności, gdy - odwołując się do powszechnej świadomości i doświadczeń - czyni szczere wyznanie o sposobie w jaki został właścicielem ogromnej fortuny - oznajmia mianowicie, że dorobił się jak wszyscy - na złodziejstwie. Rozczarowani wzniosłym pustosłowiem łaskawie dotąd panujących polityków obywatele, z ochotą przystają na propozycję kpiarza, który obiecuje: "oddam ukradzione", na poparcie swej prawdomówności wytaczając argument, że nie zamierza już wzorem innych polityków wykorzystywać publicznego urzędu do wzbogacenia się, zdążył już bowiem osiągnąć zadowalający status materialny Populistyczne hasła i slogany , którymi posługują się kontrkandydaci, do złudzenia przypominające polską scenę polityczną i poziom rodzimych rozgrywek, stanowią kontrapunkt dla szyderczych oświadczeń Rydla, rzucającego wyzwanie zasadom pozyskiwania wyborców. Kiedy, pozornie paradoksalnie, ów człowiek znikąd zyskuje jednak masowe poparcie elektoratu, zaczyna na serio powątpiewać w rozsądek i umiejętność trzeżwej oceny sytuacji swoich zwolenników. Coraz bardziej ekstrawaganckie zachowania Rydla, skłaniają zaś Państwową Komisję Wyborczą do skierowania go na badania psychiatryczne, gdzie sprytny kandydat, za odpowiednią opłatą, zyskuje sobie przychylność lekarza (odtwarzanego przez Liroya), wypisującego stosowną opinię o stanie zdrowia umysłowego pacjenta. W krzywym zwierciadle satyry przegląda się jednak nie tylko świat polityki - mgiełka absurdu osnuwa także całą resztę filmowego Bajlandu - uporczywe poszukiwania przywódcy, zdolnego przejąć się sprawami społecznymi, niskie wymagania i sceptycyzm wyborców, którzy od kandydatów nie oczekują już wygłaszania wielkich haseł, ale właśnie przyznania się do własnej arogancji i niedoskonałości oraz przepaść materialną, dzielącą różne warstwy społeczne Choć ostrze satyry reżysera celnie mierzy w świat polityki i obyczajów, sam Dederko deklaruje jednak, że jego film ma przede wszystkim wymiar filozoficzno - ironiczny. Kiedy bowiem rozczarowany grą wyborczą Rydel dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chory, postanawia wycofać się z udziału w wyborach i wykonać wielki gest, ofiarowując chętnym domki, które zbudował na potrzeby swojej kampanii. Dowiaduje się wtedy jak trudno jest dawać - rozterki związane z kryterium przydzielania domków pogłębiają się jeszcze, gdy wśród szeregu opowieści o trudnej sytuacji materialnej, wygłaszanych przez ubiegających się o przydział lokum, nie znajduje żadnej, która zdołałaby wywołać jego wzruszenie i zaspokoiła potrzebę dramatyzmu. Ironiczny portret obywateli Bajlandu zyskuje jeszcze na ostrości, gdy reżyser obnaża banalność wymagań, oczekiwań i biografii (opowiadane historie) członków "komitetu kolejkowego" przedkładającego dorażne poczucie stabilizacji i własny kąt nad inne aspiracje. Kiedy na długiej liście oczekujących w kolejce do opowiedzenia swojej historii życiowej znajduje się bezrobotny artysta malarz Józef Horoszko (Olaf Lubaszenko) wraz z ciężarną żoną Katarzyną (Karolina Rosińska), który swoją bezczelnością i bezkompromisową postawą zdobywa szacunek Rydla - spostrzegamy, że konflikt dwóch osobowości - wrażliwego i współczującego Józefa oraz cynicznego i zniechęconego całym światem Rydla, wynika jedynie z odmienności doświadczeń. Zabawny i gorzki zarazem film Dederki, odmalowujący niewesoły obraz zbiorowości zamieszkującej krainę Bajlandu, przemawia swoją ostrością oraz inteligencją. Decyduje o tym niebanalny scenariusz oraz znakomite aktorstwo - zwłaszcza w wykonaniu Wojciecha Pszoniaka, który tworzy barwny wizerunek niejednoznacznej postaci Rydla.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Bajland
Literaturoznawcy twierdzą, że tym, co najlepsze w naszej XX-wiecznej literaturze, jest groteska: Witkacy,... czytaj więcej
Bożena Janicka