Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Zabrali wszystko

Długo wyczekiwana ostatnia część trylogii Christophera Nolana wreszcie doczekała się swej światowej premiery i już w kilka dni później objęła pozycję światowego  lidera box office'u. Nolan  nie należy do reżyserów, którzy kręcą po kilka filmów w ciągu jednego roku, co prawie zawsze oznacza tylko i wyłącznie jedno - pieniądze. Jego filmografia nie jest bogata, ale za to pełna filmów - według mnie - godnych polecenia, dopracowanych do ostatniej minuty, nie tworzonych na siłę, ale dla niebanalnego kinowego widowiska, które prawdopodobnie każdemu widzowi pozostanie na długo w pamięci.

''Mroczny Rycerz'' powstał nie tylko po to, żeby utrzymać poziom poprzednich części. To niewątpliwie mistrzowskie zakończenie całej trylogii, pełne nawiązań do wcześniejszych odsłon i wielu nagłych zwrotów akcji, która niekiedy obiera taki kierunek, że sam widz może zacząć się martwić, jak teraz bohaterowie wybrną z sytuacji pozornie bez wyjścia. Muzyka genialnego Hansa Zimmera (''Gladiator'', ''Incepcja'') jest doskonałym dopełnieniem filmu. W niepodrabialny sposób buduje napięcie, które i tak w widzu rośnie z każdą minutą. Co do efektów specjalnych, to mogę tylko powiedzieć, że było ich całe mnóstwo, i to zrobionych w taki sposób, że aż ciarki przechodziły po całym ciele. Twórcy tegorocznego ''Mrocznego Rycerza'', chcąc się nam jeszcze bardziej przypodobać, do nakręcenia około 60 minut filmu, a dokładniej w celu spotęgowania efektów specjalnych, wykorzystali kamery IMAX. Sceny w ten sposób nakręcone miały odsłonić jeszcze więcej szczegółów i podkreślić oszałamiającą, rozbudowaną akcję. Według mnie Nolan stworzył w ten sposób ekscytujące i wyjątkowe widowisko.

Chyba nie powstał jak do tej pory żaden film, do którego nie miałabym jakichkolwiek zastrzeżeń. Oczywiście jest tak i w przypadku najnowszego ''Mrocznego Rycerza''. Ja o tych paru niedociągnięciach szybko zapomniałam, ponieważ wydają mi się tak nieistotne na tle całokształtu, że nawet nie warto o nich wspominać.

Podobnie jak Martin Scorsese, który ciągnie ze sobą ku górze Leonardo DiCaprio (albo i odwrotnie, to DiCaprio ciągnie Scorsese), tak tu, za Nolanem podążają jak cienie Christian Bale, Joseph Gordon-Levitt, Tom Hardy, Michael Caine czy Marion Cotillard, którym zdradza, gdzie leży cały klucz do sukcesu. Czy jest w tym coś złego? Oczywiście, że nie. Nie wyobrażam sobie innej obsady, która zagościłaby w ''Mroczny Rycerz powstaje'', to nie był by już ten film, nie ten klimat. A tak – prawie stali goście obsady Nolana, dobrze zdają sobie sprawę z wizji reżysera - mistrza zaskakiwania widza - który nie specjalizuje się w ''podawaniu widowiska na tacy''.



Największym zaskoczeniem była dla mnie gra Anne Hathaway. Jak tylko przeczytałam, że to jej przypadnie rola Kobiety-Kot, pomyślałam, że już chyba nic nie uratuje tego filmu. Przypomniałam sobie ''Alicję w Krainie Czarów'' Tima Burtona i graną przez nią flegmatyczną, przesłodzoną Białą Królową.  Jednak nie przypuszczałabym, że Hathaway może okazać się aż tak dobrą aktorką. Świetnie dała sobie radę jako cyniczna i niebezpieczna, a zarazem urocza złodziejka. Christian Bale trzymał wysoki poziom, jaki wyznaczył poprzednich częściach. Jednak - paradoksalnie - nie cała akcja toczyła się w około Bruce'a Wayne'a. Chyba moją ulubioną postacią z tej części jest John Blake, którego rolę przyjął niezwykle utalentowany Joseph Gordon-Levitt. Trudno nie polubić granego przez aktora bohatera, którego determinacja i odwaga jest godna podziwu.

W ostatniej części trylogii Batman mierzy się z cynicznym, charyzmatycznym,  wydawać by się mogło niezwyciężonym Banem. Z całą pewnością aktorowi Tomowi Hardyemu trudno było odegrać lub chociażby dorównać ubóstwianemu przez fanów Jokerowi (Heath Ledger). Jednak, muszę przyznać, że stanął na wysokości zadania. Jego pełne sarkazmu wypowiedzi, a zwłaszcza specyficzna barwa głosu na pierwszy rzut oka nie pasują do kreacji bohatera. Pytanie tylko, kto by polubił poważnego, sztywnego i przewidywalnego Lokiego (Tom Hiddleston, ''The Avengers'') czy chociażby samego Jokera (Heath Ledger, ''Mroczny Rycerz'')? Właśnie dlatego uważam, że taka równowaga dotycząca postaci Bana czyni z niego postać fenomenalną, o której trudno będzie zapomnieć.

Myślę, że jeśli komuś podoba się klimat panujący w filmach Nolana, jego mistrzowskie zakończenia niemalże każdego z wyreżyserowanych filmów, od ''Batman - Początek'' zaczynając, przez niesamowitą  ''Incepcję'', ''Prestiż'' i ''Mrocznego Rycerza'', po genialnego, jak na razie ostatniego, ''Mroczny Rycerz powstaje'', to nie powinien być rozczarowany i zawiedziony.

Twórcy filmu z Christopherem Nolanem na czele, niczym Bane ze swoją świtą, choć tak wiele dali, zabrali wszystko. Czarny charakter chciał dać mieszkańcom Gotham City wolność (rozumianą w nieco chory sposób), a reżyser chciał nam podarować świetną rozrywkę, zabierając każdego fana do kina na wyjątkowe widowisko, a przy tym spełniając nadzieje na powstanie niemalże filmu idealnego, który po raz kolejny pobił rekordy oglądalności na świecie.


Moja ocena:
10
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje