Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Joker jak Atlas

"Mroczny rycerz" - film niecierpliwie oczekiwany przez fanów Batmana, krytyków, fanów Heatha i innych śmiertelników zafascynowanych zwiastunami, fotkami i kampanią reklamową, która, przyznam, była spora. Właśnie - sama reklama już dała mi troszkę do zastanowienia: taki rozgłos był jedynie, by zareklamować film, czy żeby po prostu zbić kasę na biletach? Przyznam, sama dałam się porwać temu małemu szaleństwu i czekałam na pojawienie się go z niecierpliwością. Oczywiście głównie ze względu na objętego już legendą przed premierą Jokera. Och, tak, przyznam, że nie mogłam się doczekać wizji Heatha. Zwłaszcza gdy czytałam o tym, jak krytycy amerykańscy mówili o pośmiertnym Oscarze dla zmarłego aktora. Wybrałam się do kina. I...?

Zacznijmy od początku. Już na starcie mamy pełno akcji, która, na szczęście, utrzymuje się do końca filmu. I tutaj wielki plus. Przeciwnicy grzmią: "brak logiki i praw fizyki w scenach akcji!Ależ, drodzy państwo, ten film pomimo wszystko powstał na podstawie komiksu. Zawsze będzie obecna odrobina absurdu. "Piruet" ciężarówki jest tego dobrym przykładem. Ale ja przyznam, że dla mnie jest to jedna z lepszych scen. Bo czymże jest film? Nie zawsze musi być odzwierciedleniem rzeczywistości. Wróćmy więc do rycerza, i jego plusów.



Efekty specjalne - genialne. Muzyka - lepiej wybrać nie mogli. James Newton Howard oraz Hans Zimmer stworzyli nieprawdopodobny klimat jakże mroczną muzyką, która rozbrzmiewa mi w uszach od czasu seansu. Gra aktorska - no i tutaj schody. Na samym początku zachwalę pod niebiosa Jokera - Heath Ledger stworzył jedną z najlepszych kreacji psychopaty filmowego. Aż momentami wydawało się, że Heath sam taki był. Głosy o Oscarze - uzasadnione. Christian Bale jako Batman był dobry. Pokazał to, że superbohaterowie niekoniecznie mają łatwo w życiu. Maggie Gyllenhaal jako Rachel nie miała zbyt dużo do roboty. Wyszła poprawnie. Jako ukochana superbohatera, z którym nie może być, spisała się dobrze. No i na koniec Aaron Eckhart. Tutaj muszę pochwalić. Bardzo dobrze pokazał, że w każdym z nas drzemie zło. Wystarczy bodziec, który to obudzi tak bardzo, iż powrót na ścieżkę dobra będzie niemożliwy. Alfred (Michael Caine) jako wierny służący spisał się na medal.

Koniec wychwalania. No cóż. W każdym filmie muszą być i minusy. Jednak akcja i Joker bardzo skutecznie zasłaniają wszelkie niedociągnięcia. Odrobina dłużyzny, która niestety dała mi się we znaki. Do tego małe zagmatwanie i niestety luki w scenariuszu. Ale cóż... Bracia Nolanowie są tylko ludźmi i trzeba im to wybaczyć, bo film tak czy siak ogląda się z chęcią do końca (pomijając to znużenie w połowie). Zakończenie troszkę zbyt patetyczne, ale to Hollywood i innego nie można się spodziewać.

Podsumowując, gdyby ktoś mnie poprosił, podpisałabym się rękami i nogami pod petycją o pośmiertnego Oscara dla Heatha (bije na głowę Jacka Nicholsona) oraz Oscara za efekty specjalne. Niestety, pomimo tego że film jest bliski "boskości", to i tak czuć Hollywood, co obniża jego poziom. Szkoda, że Nolan nie spróbował do końca się od tego wszystkiego odciąć. Wtedy z pewnością byłoby mniej przeciwników, a sam film, sądzę, miałby szansę na większą ilość Oscarów. Ale pomimo wszystko "Mroczny rycerz" wpisał się już w karty historii kinematografii i nie zostanie zapomniany.

Moja ocena:
9
Mieliśmy dwie torebki trawy...75 tabletek meskaliny... Pięć znaczków bardzo mocnego kwasu... Solniczkę pełną kokainy... Całą galaktykę różnokolorowych przymulaczy, przerażaczy, rozśmieszaczy. Flaszkę... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje