Recenzja filmu

Akira (1988)
Katsuhiro Ôtomo
Mitsuo Iwata
Nozomu Sasaki

Z lat 60. XX wieku do lat 20. XXI wieku

"Akira" to obecnie jedno z najbardziej znanych anime na świecie, które znają nawet kinomani w naszym zacofanym nadwiślańskim kraju. Często popularność sprawia, że jakiś film uważany jest za dobry
"Akira" to obecnie jedno z najbardziej znanych anime na świecie, które znają nawet kinomani w naszym zacofanym nadwiślańskim kraju. Często popularność sprawia, że jakiś film uważany jest za dobry i najlepszy w swoim gatunku – spróbujcie na przykład wybić z głowy polskim miłośnikom "Bishōjo senshi Sailor Moon", "Dragon Balla" czy "Shaman King" przekonanie, że są to najlepsze anime w historii. Te dwa pierwsze mają swoje wady, ostatni jest okropnie tandetny, ale miłośnicy nie chcą tego dostrzegać. Na szczęście z "Akirą" jest inaczej – to bardzo dobry przedstawiciel science-fiction, a przy okazji naprawdę udane i interesujące anime. Film powstał na podstawie sześciotomowej mangi pod tym samym tytułem, której autorem jest Katsuhiro Ōtomo. Ukazywała się ona w latach 1982-1990, jednak do dziś cieszy się sporą popularnością. Jak to zwykle w przypadku ekranizacji bywa, film nie jest dokładnym odwzorowaniem komiksowego pierwowzoru, nie ma tego samego klimatu, ale mimo wszystko ogląda się go dobrze. Za jego realizację zabrał się sam Ōtomo, czyli najbardziej odpowiedni do tego człowiek – w końcu kto, jeśli nie on, mógł dobrze opowiedzieć stworzoną przez siebie historię w formie filmu animowanego? Akcja rozgrywa się w roku 2019, w trzydzieści lat po wybuchu trzeciej wojny światowej, w mieście Neo-Tokio. Dawne miasto znikło z powierzchni ziemi po tym, jak spuszczono na nie bombę atomową. Po odbudowie nie odzyskało jednak w pełni swojej dawnej świetności – może i wygląda ładnie, ale ludzie nie są zadowoleni. Na ulicach ciągle odbywają się demonstracje, jak choćby ta wywołana niezadowoleniem Japończyków z nowej reformy podatkowej. Coraz częściej mówi się o przybyciu legendarnego Akiry, chociaż nikt dokładnie nie wie, czym bądź kim ów Akira jest; jedni utożsamiają go ze zbawieniem, inni z zagładą. Korupcja sięgnęła najwyższych szczebli rządowych. Bezkarni czują się wszelkiego rodzaju przestępcy, w tym członkowie gangów motocyklowych, którzy rozbijają się po całym mieście – prowadzą ze sobą ciągłe walki, nie zważając na literę prawa i innych mieszkańców, ale policja nie jest w stanie sobie z nimi poradzić. Jednym z takich gangów jest Capsule, któremu przewodzi Shōtarō Kaneda, a który walczy z gangiem Clownów. Niedocenianym członkiem Capsule jest Tetsuo Shima – młodszy od swoich kolegów, przez co często będący obiektem drwin z ich strony. Gdy którejś nocy oba gangi, walcząc ze sobą, zdemolowały już część miasta i gdy poleciało kilka głów, szaleńcza jazda nagle kończy się dla Tetsua, który upada na swoim motorze. Niespodziewanie, nie wiadomo skąd, pojawiają się wojskowi, zabierając chłopaka ze sobą. Zostanie on poddany eksperymentowi, który jednak w pewnym momencie wymknie się spod kontroli, dając Tetsuowi ogromną siłę, dzięki której – jeśli będzie miał taki kaprys – może zniszczyć całe miasto. Tokio przedstawione w filmie, mimo iż osadzona w nim akcja rozgrywa się pod koniec lat 20. obecnego stulecia, przypomina Japonię lat 60. wieku ubiegłego. Był to niespokojny okres w historii tego kraju – demonstracje, wyrażające niezadowolenie Japończyków z rządu, były wtedy na porządku dziennym, ludzie buntowali się, aby wyrazić swoje niezadowolenie, panował spory chaos. Ostatecznie w Japonii nastąpiły zmiany, buntownicy i demonstranci znikli z ulic. Nie zapomniał jednak o nich Katsuhiro Ōtomo – urodzony w 1954 roku, dorastał w tamtych realiach, obserwował walczących o zmiany ludzi, aby później, w latach 80., przenieść ich na karty mangi. Mimo iż buntowników, których zapamiętał Ōtomo, i tych, których uwiecznił w swoim komiksie, dzieli około sześćdziesiąt lat, są oni bardzo podobni, uniwersalni – bez względu na czas, ludzie będą się buntować, a mechanizmy tego niewiele będą się różniły. Ale to tylko realia, w których rozgrywa się "Akira", sam film nie opowiada bowiem o tych "szarych masach" walczących z rządem, a młodych ludziach, którzy walczą ze sobą. Kaneda za wszelką cenę chce ratować Tetsua, który powoli zaczyna zamieniać się w potwora. Tetsuo walczy również ze samym sobą, ale wizja nieograniczonej władzy, zemsty za upokorzenia, w pewnym momencie zaczyna brać górę nad zdrowym rozsądkiem. Pod tym względem "Akira" jest produkcją alegoryczną, a z tej alegorii przebija głębsze przesłanie. Omawiane anime jest dość leciwe – od czasu jego premiery minęło już dwadzieścia lat. Jak wiadomo, dla wielu filmów czas to groźny czynnik, ponieważ im więcej go upłynie, tym bardziej film stracić może na wartości. Według jednych przedstawiony w "Akirze" problem zdezaktualizował się, ponieważ minęły już czasy zimnej wojny, kiedy to ogólna panika i groźba zamachu atomowego na szeroką skalę spędzały ludziom sen z powiek. W takich realiach rozwinął się cyberpunk, podgatunek science-fiction, do którego to zalicza się ten film. Inni uważają, że – owszem, zimna wojna się skończyła, ale, jak wiadomo, historia lubi się powtarzać, toteż znów można potraktować "Akirę" jako alegorię, metaforę. Ale ocenę, czy to film "po terminie", czy raczej metafora, pozostawiam sumieniom oglądających, bowiem ile osób, tyle głosów. Nie najgorzej próbę czasu zniosła strona techniczna. W przypadku filmu animowanego dwadzieścia lat to naprawdę szmat czasu, ale "Akira" wychodzi z tej walki zwycięsko. Mówiąc szczerze, niejeden współczesny twórca mógłby na przykładzie tego filmu uczyć się, jak zrobić porządny film animowany. Owszem, mamy dziś filmy lepsze pod względem graficznym, ale mając na uwadze rok, w którym powstał "Akira", obraz jest pierwsza klasa. Przedstawiony świat wygląda przyjemnie, czego główną zasługą są przede wszystkim dobre scenografie i tła. Jakością animacji film bije na głowę niejedną współczesną produkcję animowaną, czy to japońską, czy zachodnią. Jedynym elementem, który mi się nie spodobał, jest projekt postaci – twarze bohaterów są, mówiąc bez ogródek, brzydkie. Ale taki już styl twórcy – w jego kolejnym filmie, "Steamboyu", bohaterowie wyglądają podobnie. Bez zarzutu w "Akirze" jest również udźwiękowienie – muzyka jest przyjemna, zapada w pamięć, a dobór seiyū, czyli aktorów podkładających głosy, prawidłowy. "Akira" może i ma swoje drobne wady, ale nie są one w stanie wziąć góry nad plusami. Z czystym sercem mogę polecić go miłośnikom science-fiction, a także wszystkim tym, którzy interesują się anime, a nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z dziełem Ōtomo. Sięgnąć powinien po ten film właściwie każdy kinoman, chociażby po to, żeby wyrobić sobie o tym filmie swoje zdanie – jakby nie patrzeć, dziś jest to jeden z klasyków kina, chociaż należący do niezbyt znanego szerszej publiczności gatunku.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones