Recenzja filmu

Asterix na olimpiadzie (2008)
Frédéric Forestier
Thomas Langmann
Clovis Cornillac
Gérard Depardieu

Igrzyska Olimpijskie wg Asteriksa i Obeliksa

Jest rok 50 przed narodzeniem Chrystusa. Cała Galia podbita jest przez Rzymian. Cała? Nie! Jest taka osada, gdzie nieugięci Galowi wciąż jeszcze stawiają opór najeźdźcy. A legioniści z rzymskich
Jest rok 50 przed narodzeniem Chrystusa. Cała Galia podbita jest przez Rzymian. Cała? Nie! Jest taka osada, gdzie nieugięci Galowi wciąż jeszcze stawiają opór najeźdźcy. A legioniści z rzymskich garnizonów stacjonujących w warownych obozach Rabarbarum, Akwaruim, Relanium i Delirium nie mają lekkiego życia. Po dość dużym sukcesie, jakim okazał się film "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra", Francuzi nie spoczęli na laurach i niemal od razu zaczęli produkować kolejny obraz, przedstawiający przygody młodych Galów. Tym razem, Asteriks wraz ze swym spa... puszystym kompanem wyrusza na Igrzyska Olimpijskie. Oczywiście, we wszystko został wplątany wątek miłosny oraz nienawiść iskrząca między Brutusem, a Cezarem. Najważniejsze jest jednak to, że nadal można obejrzeć niszczące efekty magicznego napoju oraz - a jakżeby inaczej - trochę się pośmiać. "Asterix na Olimpiadzie" z założenia jest komedią. Owszem, w filmie występują liczne gagi, zabawne porównania, odniesienia do rzeczywistości, lecz jest ich zdecydowanie za mało, co powoduje powstawania tzw. dłużyzn. Dobry przykładem może być wykorzystanie prawdziwych, popularnych sportowców do mniej lub bardziej znaczących ról. Nie mam zarzutu do postaci Schumixa, granej rzecz jasna przez Michaela Schumachera (w polskiej wersji głos podkładał Krzysztof Hołowczyc). Siedmiokrotny mistrz świata w Formule 1 wciela się w zawodowego kierowce kwadryg, wspomaganego przez zespół specjalistów, zupełnie jak w Ferrari. Z drugiej strony, ni stąd, ni zowąd, wyskakuje nam tenisistka Amelie Mauresmo, piłkarz Zinedine Zidane oraz koszykarz Tony Parker. Wydaje mi się, że wspomniani sportowcy zostali wciśnięci niejako na siłę. Nic by się nie stało, gdyby w filmie po prostu nie wystąpili. Zwłaszcza, że zarówno Zizou, jak i zawodnik San Antonio Spurs są raczej marnymi aktorami. Mimo wszystko, najdroższego filmu w historii europejskiego kina, nie można tak od razu skreślać. Przede wszystkim, "Asterix na Olimpiadzie" to po prostu niezły film familijny. Megaśmiesznie nie jest, lecz przytrafiają się mocniejsze momenty. Jak to zwykle bywa w przypadku tego typu filmów, tłumacz wykazał się wysoką kreatywnością, rezygnując z żartów zrozumiałych dla mieszkańców Europy Zachodniej, na teksty zrozumiałe dla Polaków. Mamy parę nawiązań politycznych, choć najbardziej bawi chyba wypowiedź Schumixa odnośnie swoich szans w zawodach. Najlepszy kierowca kwadryg z Germanii zbliżający się wyścig skwitował krótko: "Dobrze, że nie jedzie ten Kubica". Na papierze może super śmiesznie nie brzmi, lecz tak to zwykle bywa z najfajniejszymi tekstami z filmu - trzeba je po prostu usłyszeć. "Asterix na Olimpiadzie" na pewno nie jest dziełem wybitnym. Film można po prostu obejrzeć, choć fani mężnego i sprytnego Gala powinni to zrobić obowiązkowo. Należy jednak pamiętać, że nie wolno nastawiać się na świetną komedie, a po prostu na coś lekkiego i przyjemnego, idealnie nadającego się na sobotnie popołudnie. Wybór należy do Was - ja, choć głównie narzekam, nie żałuję, iż wybrałem się do kina na "Asteriksa na Olimpiadzie".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Raz na kilka lat Francuzi demonstrują światu kolejny obraz ze swoimi rodzimymi bohaterami. W... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones