"Crazy Horse" wydaje się przybytkiem, któremu służy mrok. Ograbianie go z mniejszych i większych tajemnic prędzej czy później odbierze majestat uprawianej w paryskim klubie sztuce uwodzenia.
Choć dyrektor artystyczny kiepsko sypia, a pani od kostiumów ma permanentny ból głowy, wszystko przestaje się liczyć, kiedy na sali gasną światła. Na scenie widzimy korowód nagich kobiecych ciał – wygiętych w łuki, wijących się w świetle reflektorów, igrających ze swoimi lustrzanymi odbiciami. Każdy dostrzeże w tym spektaklu co innego. Dla kogoś będzie to po prostu ekshumacja klasycznej tradycji kabaretowej. Dla kogoś innego – łabędzi śpiew erotyki, ustępującej w kulturze miejsca pornografii.
Dokument o kultowej paryskiej rewii erotycznej z tytułowego klubu nakręcił Frederick Wiseman. To stara gwardia: ósmy krzyżyk na karku, legiony epigonów w odwodzie, status legendy amerykańskiego kina bezpośredniego. Kiedy wchodzi z kamerą do "Crazy Horse", to wie dokładnie, co i jak chce nakręcić. Ta pewność siebie bije z każdej sceny jego filmu – pozbawionego odautorskiego komentarza, zrealizowanego w długich ujęciach, zmontowanego i skonstruowanego po bożemu.
Wiseman zagląda w każdy kąt klubu. Wchodzi z kamerą na spotkania producenckie, do garderoby, na próby. Podpatruje swoich bohaterów w chwilach poprzedzających występ, a następnie przechodzi do meritum, czyli fantastycznych występów, zarejestrowanych bez cięć montażowych. Potem znów snuje starą baśń o konflikcie artysty (w filmie jest nim nowy dyrektor teatru) z wielkim kapitałem i o sztuce poddanej kryteriom wypłacalności. Nihil novi.
Jest jednak w metodzie Wisemana coś destrukcyjnego, a w jego imponującym filmie – zasmucającego. W jego poprzednich utworach, wywiedziona z ruchu direct cinema strategia dokumentalna pozwalała rzucić światło na wszystkie zakamarki odwiedzanych miejsc. Tutaj dzieje się podobnie, lecz "Crazy Horse" wydaje się przybytkiem, któremu służy właśnie mrok. Ograbianie go z mniejszych i większych tajemnic prędzej czy później odbierze majestat uprawianej w paryskim klubie sztuce uwodzenia.
Michał Walkiewicz - krytyk filmowy, dziennikarz, absolwent filmoznawstwa UAM w Poznaniu. Laureat dwóch nagród PISF (2015, 2017) oraz zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008). Stały... przejdź do profilu