Recenzja filmu

Dni chwały (2006)
Rachid Bouchareb
Jamel Debbouze
Samy Naceri

Ciężkie jest życie żołnierza

Różne są poglądy na to, dlaczego warto przedstawiać wojnę. Dla mnie film wojenny ma sens, gdy oprócz faktów historycznych i ponurej rzeczywistości, pokazuje patriotyzm, poświęcenie i honorową
Różne są poglądy na to, dlaczego warto przedstawiać wojnę. Dla mnie film wojenny ma sens, gdy oprócz faktów historycznych i ponurej rzeczywistości, pokazuje patriotyzm, poświęcenie i honorową śmierć. Innego zdania są autorzy francuskiej produkcji "Dni chwały". Historia II wojny światowej ogranicza się tu do zaledwie dwóch nie spektakularnych bitew jednego z alianckich batalionów, zaś fabuła skupia się na przedstawieniu codziennego życia żołnierzy. Śledzimy losy czterech mahometan zaciągniętych do francuskiej armii. Walczą oni za kraj, którego nigdy nie widzieli, ale nie z czystej nienawiści do nazistów. Każdy z nich ma prywatny powód, nieraz bardzo odległy od poczucia obowiązku, jak np. chęć wzbogacenia się lub osiągnięcia awansu. Mimo że dzielnie walczą u boku Francuzów (czego niestety nie widzimy), są przez nich jawnie dyskryminowani w niemal każdej z życiowych sytuacji. Widzimy ich codzienne starania o zyskanie równych praw, wzajemne kontakty, a nieraz również śmierć. Ta strona filmu wydaje się realistyczna: nie ma nadzwyczajnego patriotyzmu, ani chęci walki i śmierci za wygórowane ideały. Wiadomo, że wielu żołnierzy walczyło tylko z musu lub chęci zysku, ale przecież istniało bohaterstwo, bezinteresowne poświęcenie i odwaga! Autorzy jednak skłaniają się ku bardziej pesymistycznej wersji. Choć nasi bohaterowie sami zgłosili się do wojska, chwilami wydają się sami nie wiedzieć za co walczą, i dlaczego właściwie są na wojnie. Nie są przekonani o słuszności swoich działań, więc nie ma możliwości żeby przekonać o niej widza. Dla tego "pesymistycznego realizmu" pominięto wszystkie elementy dla których warto kręcić filmy wojenne, przede wszystkim - piękno śmierci za swoje ideały. Akcja też pozostawia wiele do życzenia. Nie dość, że ciągnie się w ślimaczym tempie, jest na dodatek zbyt rozwlekła i niespójna, tak że chwilami trudno się w niej połapać. Skutecznie usypia również muzyka, czyli żałosne zawodzenia z bębnami w tle, które kompletnie nie pasują do filmu wojennego. Na szczęście pojawia się ona dość rzadko i nie ma dużego wpływu na odbiór filmu. Miłym zaskoczeniem jest jedynie gra aktorska. Postaci stanowią jeden z niewielu elementów zachęcających do dalszego oglądania. Moją uwagę przyciągnęli szczególnie Said i Yassir, czyli Jamel Debbouze i Samy Naceri, a to dlatego, że są już znani jako aktorzy komediowi z filmów "Taxi" (Naceri) i "Asterix & Obelix - misja Kleopatra" (Debbouze) i byłam bardzo ciekawa jak poradzą sobie w nowym, poważniejszym wcieleniu. I tu rzeczywiście się nie zawiodłam. Z bólem serca muszę przyznać, że był to jeden z najgorszych filmów jakie ostatnio oglądałam. Jest tu zdecydowanie za mało akcji i bitew. Twórcy nie potrafili stworzyć jakiegokolwiek nastroju (chyba że sennego). Dla miłośników okresu historii, którym była II wojna światowa może być to ciekawe, bo zupełnie inne od dotychczas przedstawionych, spojrzenie na jej problematykę. Największym minusem jest to, że oprócz flegmatycznego powtarzania, że walka toczy się o wolną Francję, nie ma tu wyraźnego celu, do którego z zapałem dążyliby bohaterowie, dlatego wszelkie ich działania pozbawione są gorliwości. Przez to i postaci, i akcja tracą dużo na wartości, a cała fabuła pozbawiona jest głębszego sensu. Podsumowując, w skali od 1 do 10 stawiam "Dniom chwały" słabe 3.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W czasie II wojny światowej Francja masowo wcielała do swojej armii Algierczyków, gwarantując paszport w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones