Recenzja filmu

Dni chwały (2006)
Rachid Bouchareb
Jamel Debbouze
Samy Naceri

Przebrzmiała chwała

W czasie II wojny światowej Francja masowo wcielała do swojej armii Algierczyków, gwarantując paszport w zamian za heroiczną walkę z nazistami. Said, Yassir, Messaoud, Abdelkader są jednymi z
W czasie II wojny światowej Francja masowo wcielała do swojej armii Algierczyków, gwarantując paszport w zamian za heroiczną walkę z nazistami. Said, Yassir, Messaoud, Abdelkader są jednymi z wielu, którzy oddali swoje życie za hasła wolności, równości i braterstwa, w zamian nie dostali nic poza mundurem, karabinem i granatem. Do dnia dzisiejszego muzułmańscy weterani wojenni nie otrzymali, zamrożonych w 1959 roku, emerytur, choć przecież oni także wywalczyli o niepodległość dla Francji. "Dni chwały" to taki francuski "Katyń" - film opowiadający o wciąż drażniących wydarzeniach historii dwóch narodów. Wydarzeniach, na które są dowody, zarówno naukowe, jak i zrelacjonowane, a które obecne rządy traktują jak jątrzącą się ranę. Podobnie jak "Katyń", dzieło Rachida Bouchareba bardziej doceniane jest za podejmowany temat, czyli próbę wznowienia dyskusji o łamaniu praw człowieka niż za artystyczne wykonanie. Są bowiem w "Dniach chwały" sceny chwytające za serce i angażujące odbiorcę, jest świetne aktorstwo (cała obsada nagrodzona Złotą Palmą w Cannes) i bardzo dobra strona techniczna (efekty specjalne i udźwiękowienie), ale brak tu spoiwa między słusznością manifestowania pewnych faktów historycznych, a precyzyjnym scenariuszem. Reżyser próbuje nakreślać sytuację muzułmanów w konkretnym czasie i miejscu, pokazuje brak możliwości wyboru, jednocześnie kurczowo trzymając się "Szeregowca Ryana" Stevena Spielberga jako pewnego wzorca realizacyjnego. Tylko nie bardzo wiadomo, po co - czy odwołania do filmu mają nadać należną chwałę algierskim pariasom, czy też mają stanowić element widowiskowości uatrakcyjniający podręcznikową wiedzę? Odbiera się to pośrednio - jako słuszny środek do osiągnięcia zamierzonego celu i jako, niesłuszny filmowo, nadmiar patosu. Poważnym błędem było natomiast wysunięcie na pierwszy plan Saida (Jamel Debbouze) - a szerzej, tworzenie wizerunku bohatera pierwszoplanowego, któremu poświęca się więcej ekranowego czasu, mając na uwadze pewien ogół bohaterów (Algierczycy). Tracą na tym inne postacie, jak choćby Yassir (niezwykle przekonujący Samy Naceri, kojarzony do tej pory z kinem rozrywkowym pokroju "Taxi"), który w pogodzeniu z danym mu losem odnajduje sposób na przetrwanie, czy Messaoud (Roschdy Zem), wierzący w idee rewolucji francuskiej. Wszystkie postacie zbudowane są według sprawdzonego motywu weryfikacji danych poglądów przez zdarzenia, z jakimi spotykają się na wojnie. I nie chodzi o wszechobecne brud i śmierć, ale o różne odcienie wykorzystywania: politycy reprezentujący państwo, którzy wyczuli nadarzającą się okazję, by pod pozorem wdzięczności i nadania obywatelstwa, wcielić do armii tanie i nikomu niepotrzebne mięso armatnie; dowództwo, odzierające algierskich poborowych z przywilejów, realizujące przerażająco perfekcyjny plan zwycięstwa przy użyciu ludzi, o których nikt nie wspomni, ani o których nikt się nie upomni. I to właśnie ten plan i świadomość patrzenia na wydarzenia autentyczne, do jakich współczesna historia potrafi się ustosunkować, ale nie potrafi się odnieść, są meritum i powodem powstania filmu. "Dni chwały" zostały nakręcone po to, by wzbudzić niewygodną dyskusję i pokazać paradoks współczesnej cywilizacji, gdzie zatarciu uległy pojęcia odpowiedzialności i rekompensaty; to także paradoks Francji - kraju będącego pięknie przystrojonym manekinem, który błyszczy przodownictwem w Unii Europejskiej i orędowaniem pokoju na świecie, w rzeczywistości rządzonym przez ludzi raz po raz wycofujących się z podjętych przez siebie decyzji (wspominane deklaracje wypłat emerytur). A patrząc na postępowanie prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, jadącego do Chin z "podkulonym ogonem" (mimo wcześniejszych gróźb bojkotu olimpiady), wiemy, że nie zmieni się nic. Sebastian Pytel
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Różne są poglądy na to, dlaczego warto przedstawiać wojnę. Dla mnie film wojenny ma sens, gdy oprócz... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones