Recenzja filmu

Droga do przebaczenia (2007)
Terry George
Joaquin Phoenix
Mark Ruffalo

Droga straconych szans

Wielokrotnie opowiadana w kinie i telewizji historia tym razem otrzymuje prawdziwie gwiazdorską obsadę i piękne zdjęcia.
Po bardzo dobrym "Hotelu Ruanda" Terry George postanowił zrobić jeszcze jeden dramat, tym razem nieco skromniejszy. Cóż, próba ta niestety udowodniła, że George nie jest drugim Inárritu, a jego film nie jest nowym "Amores perros". "Droga do przebaczenia" to raczej próba nobilitacji niezwykle popularnego dramatu telewizyjnego z serii 'dlaczego moje dziecko?', a jedyne co wyróżnia go na tle setek podobnych produkcji to oscarowa obsada. "Droga do przebaczenia" to historia dwóch rodzin, których losy splótł ze sobą nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Ethan Lerner wraz ze swoją rodziną wraca z niedzielnego popołudnia spędzonego na wspólnej zabawie. Dwight Arno wraca z synem z niezwykle emocjonującego meczu bostońskiej drużyny baseballowej. Kiedy Ethan na chwilę zatrzymuje się na przydrożnej stacji paliw, jego syn wysiądzie z samochodu wypuścić złapane wcześniej do słoika owady. Tymczasem Dwight przez telefon musi się po raz kolejny usprawiedliwiać przed swoją byłą żoną, dlaczego jeszcze nie przywiózł z powrotem syna do domu. Minutę później młody Lerner zginie pod kołami samochodu Dwighta, który ucieknie z miejsca wypadku. Tak oto rozpoczyna się podróż w głąb ojcowskiej rozpaczy i poczucia winy. Każdy obwinia każdego, szukając usprawiedliwienia i sensu. Dla Ethana znalezienie zabójcy syna staje się obsesją, jakby w ten sposób mógł odzyskać choć trochę spokoju ducha. Dwight miota się między lękiem o własną skórę i potrzebą uczynienia zadość pogrążonemu w rozpaczy Ethanowi. Ich drogi krzyżują się w przedziwnych splotach okoliczności, nieuchronnie prowadząc do kulminacyjnej konfrontacji. Zarówno fabuła, jak i gwiazdorska obsada wyglądały niezwykle obiecująco, wzbudzając nadzieje na solidny dramat z dobrze zarysowanym postaciami. Zamiast tego otrzymaliśmy chwiejną konstrukcję zbudowaną na bardzo niestabilnych podstawach. Wszystko w tym filmie szyte jest grubymi nićmi, bazując na stereotypach i uproszczeniach. Ofiarą jest ojciec pełnej i kochającej rodziny, profesor prowadzący zajęcia stymulujące myślenie i szukanie własnej drogi. Sprawcą jest rozwodnik, którego relacje z synem opierają się na wspólnym oglądaniu meczu i jedzeniu hot-dogów. Jakby tego było mało, jest on prawnikiem, a zawód ten nieodmiennie kojarzy się z krętactwem i unikami. Owszem, postawę Dwighta pokazuje się z pewnej perspektywy, mającej na celu wprowadzić ambiwalencję i zmętnienie ostrego, negatywnego sądu jego postępku. Ale cóż to jest za perspektywa? Złe dzieciństwo! Większa oryginalność wymagana jest nawet w telenowelach, gdzie tak banalne wyjaśnienie nigdy by nie przeszło! Jednak najgorszy jest sam scenariusz, z którego autorzy, mam przynajmniej takie podejrzenia, byli bardzo dumni. I być może słusznie. Na papierze rozpisane sceny zapewne były wiarygodne. Niestety na ekranie sprawiają wrażenie patetycznej próby odgrywania życia. Wyczuwa się to wyraźnie w grze aktorów. Cała czwórka próbuje ze wszystkich sił tchnąć w tekst trochę życia. Rezultat jest jednak zgoła odmienny, powodując, że postaci stają się jeszcze bardziej fałszywe i groteskowe w swej teatralności. Z tego też powodu im mniej ktoś miał kwestii do wypowiedzenia, tym lepiej wypadał na ekranie. I dlatego też z czwórki aktorów to Mira Sorvino radzi sobie najlepiej. I należy się z tego cieszyć, bo aktorka ta po występie u Allena gdzieś jednak się zapodziała, grając w filmach, których nikt nie oglądał. Z kolei Joaquin Phoenix i Mark Ruffalo wypadają ledwie średnio, co w ich przypadku należy uznać za porażkę. Obraz Terry'ego George'a to pasmo straconych szans. Szkoda, bo potencjał był naprawdę wielki. Na osłodę pozostają piękne zdjęcia Johna Lindleya, zwłaszcza kadry z ozłoconymi jesiennymi liśćmi drzewami...
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones