Chyba każdy kojarzy ten klasyk, lecz ja dopiero po 13 latach dorwałam się do tej produkcji. Czy było warto po nią sięgnąć? Jak się zestarzała?
"High School Musical" jest filmem o zakazanej miłości Gabrielli Montez (Vanessa Hudgens), ślicznej, wzorowej uczennicy, i Troya Boltona (Zac Efron), przystojnego szkolnego sportowca. Jakby tego zróżnicowania było mało, dziewczyna jest szarą myszką, a chłopak to król szkoły. Prócz uczucia łączy ich również ogromna pasja i talent do śpiewu. Dodatkowo pragną razem wystąpić w szkolnym musicalu. Niestety napotykają ich przeszkody. Do wymarzonych, głównych ról startuje wiele innych konkurentów, a przedstawienie ma odbyć się w tym samym czasie co konkurs matematyczny naszej prymuski i mecz koszykarski jej sympatii.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tylko nastolatki w 2006 roku mogły się przy tej produkcji dobrze bawić, jednak wystarczy wczuć się w kicz z tamtych lat i również można czerpać satysfakcję z seansu. Fabuła jest prosta i zawiera stereotypowe postacie, jednak były wyjątki, a mianowicie drugoplanowi bohaterowie. Przedstawiono nam Sharpey (Ashley Tisdale) i jej brata, granego przez Lucasa Grabeela, jako snobów i myślałam, że to właśnie ta dwójka będzie tu głównymi złymi charakterami. Byłam w błędzie. Okazało się, że najwięcej draństwa wyrządzili tu "przyjaciele" Gabrielli i Troya. To właśnie oni próbowali zaszkodzić relacji zakochanych dla dobra kółka matematycznego i drużyny koszykarskiej, a Sharpey i jej brat nic takiego nie robili. "Przyjaciele" dwójki głównych bohaterów byli prawdziwymi egoistami i zachowali się nielojalnie. To pouczające, że największą przykrość mogą sprawić nam nie nasi potencjalni wrogowie, a ci, których o to byśmy nigdy nie podejrzewali. Pod tym względem bardzo mnie ten film pozytywnie zaskoczył.
Muzyka nie była w moim guście, ale mimo że to musical, nie śpiewali za dużo i nie przewinęłam ani jednej piosenki. Jest do wytrzymania, uszy nie pękają, a bohaterowie faktycznie mają talent i potrafią śpiewać.
W filmie było bardzo dużo pięknych miejsc, szczególnie dach szkoły z zieloną roślinnością, a za nimi zapierający dech w piersiach widok gór. Aż zazdrościłam, że w mojej szkole nie ma takich urokliwych kryjówek. Dzięki płynnej i spokojnej pracy kamery można było nacieszyć oczy widokami.
Uważam, że warto było odkopać tę produkcję i zafundować sobie podróż w czasie. Bardzo dobrze się zestarzał i całkiem miło się go oglądało. Pozytywnie mnie zaskoczył tym morałem z fałszywymi przyjaciółmi. Szybko minęło te półtorej godziny.