Recenzja filmu

Idy marcowe (2011)
George Clooney
Ryan Gosling
George Clooney

Barwy kampanii

Clooney na prezydenta, chciałoby się krzyknąć po obejrzeniu tego filmu. Doktor z "Ostrego dyżuru" wie, jak zrobić dobry film o polityce, w końcu w każdą kampanię demokratów, czy to Al Gore'a, czy
Clooney na prezydenta, chciałoby się krzyknąć po obejrzeniu tego filmu. Doktor z "Ostrego dyżuru" wie, jak zrobić dobry film o polityce, w końcu w każdą kampanię demokratów, czy to Al Gore'a, czy Johna Kerry'ego, a ostatnio Baracka Obamy, zaangażowany był.

"Idy marcowe" przedstawia nam kulisy kampanii wyborczej od podszewki. Gosling gra Stephena Meyersa – rzecznika prasowego Morrisa (Clooney) – kandydata demokratów na prezydenta. Mimo młodego wieku, Stephen ma za sobą już parę kampanii i wie, że w polityce jak na wojnie – wszystkie chwyty dozwolone. Jak trzeba przekupić wyborców – gotów jest im obiecać darmowe studia, jak delegatów – nie ma problemu, załatwi im miejsca w rządzie, jak trzeba posprzątać gówno, bo ktoś ze sztabu narobił – zrobi to z uśmiechem na twarzy. Taki jest Stephen. I wierzy w to, polityka Ameryki to dla niego religia, sens życia.  Stephena poznajemy jako zahukanego, ślepo zapatrzonego w swego idola (Morris) chłopca. Wierzy, że polityka jest czysta, a kandydat, którego popiera to człowiek uczciwy i bez skazy. To wszystko to jednak złudzenie, "fatamorgana". Dopiero kiedy Stephenowi zaczyna się usuwać grunt pod nogami, kiedy traci wszystko co miał, a jego bożyszcze nie taki już krystaliczny. Kiedy okaże się, że Morris z uśmiechem na twarzy potrafi rozdawać zarówno obietnice wyborcze jak i krzywdzić ludzi, pozbywając się ich bez mrugnięcia okiem, wtedy Stephenowi opadną klapki z oczu. W akcie desperacji Stevie nie odejdzie od szantażu, a jego pojedynek z Morrisem w kulminacyjnej scenie filmu, pokaże, że nawet nie mając nic w kartach, można oszukać przeciwnika. 

Reżyserowi "Id marcowych" udało się zebrać w swoim dziele aktorską śmietankę Hollywood. W filmie możemy podziwiać Paula Giamattiego, Marise Tomei, Philipa Hoffmana Seymoura oraz Evan Rachel Wood. Wszyscy oni tworzą team, który czyni z nas – widzów – członków sztabu wyborczego i przenosi w sam środek kampanii prezydenckiej.  

Clooney ciągle zaskakuje. Czy jako aktor (nominacja do Oscara 2012 za "Spadkobierców"), czy reżyser (również polityczny "Good Night, Good Luck") udowodnił, że już dawno wyszedł z szufladki doktora Rossa z "ER".  W swoim najnowszym filmie nie stara się nam na siłę pokazać, jaka jest polityka.  "Idy marcowe" są przede wszystkim gorzką spowiedzią Clooneya, rozliczeniem z przeszłością polityczną. Żalem i tęsknotą za utraconą wiarą w demokrację ojczyzny.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Polityka to taka dziwna dziedzina, w której im więcej chce się zrobić dobrego, tym więcej trzeba kłamać,... czytaj więcej
George Clooney od dawna nie ukrywa, że jego aspiracje sięgają daleko poza plan filmowy. Reżyserowanie,... czytaj więcej
Kontrast między białym kolorem a czarnym to najlepsze odzwierciedlenie różnic, jakie panują w świecie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones