Clooney na prezydenta, chciałoby się krzyknąć po obejrzeniu tego filmu. Doktor z "Ostrego dyżuru" wie, jak zrobić dobry film o polityce, w końcu w każdą kampanię demokratów, czy to Al Gore'a, czy
Clooney na prezydenta, chciałoby się krzyknąć po obejrzeniu tego filmu. Doktor z "Ostrego dyżuru" wie, jak zrobić dobry film o polityce, w końcu w każdą kampanię demokratów, czy to Al Gore'a, czy Johna Kerry'ego, a ostatnio Baracka Obamy, zaangażowany był.
"Idy marcowe" przedstawia nam kulisy kampanii wyborczej od podszewki. Gosling gra Stephena Meyersa – rzecznika prasowego Morrisa (Clooney) – kandydata demokratów na prezydenta. Mimo młodego wieku, Stephen ma za sobą już parę kampanii i wie, że w polityce jak na wojnie – wszystkie chwyty dozwolone. Jak trzeba przekupić wyborców – gotów jest im obiecać darmowe studia, jak delegatów – nie ma problemu, załatwi im miejsca w rządzie, jak trzeba posprzątać gówno, bo ktoś ze sztabu narobił – zrobi to z uśmiechem na twarzy. Taki jest Stephen. I wierzy w to, polityka Ameryki to dla niego religia, sens życia. Stephena poznajemy jako zahukanego, ślepo zapatrzonego w swego idola (Morris) chłopca. Wierzy, że polityka jest czysta, a kandydat, którego popiera to człowiek uczciwy i bez skazy. To wszystko to jednak złudzenie, "fatamorgana". Dopiero kiedy Stephenowi zaczyna się usuwać grunt pod nogami, kiedy traci wszystko co miał, a jego bożyszcze nie taki już krystaliczny. Kiedy okaże się, że Morris z uśmiechem na twarzy potrafi rozdawać zarówno obietnice wyborcze jak i krzywdzić ludzi, pozbywając się ich bez mrugnięcia okiem, wtedy Stephenowi opadną klapki z oczu. W akcie desperacji Stevie nie odejdzie od szantażu, a jego pojedynek z Morrisem w kulminacyjnej scenie filmu, pokaże, że nawet nie mając nic w kartach, można oszukać przeciwnika.
Clooney ciągle zaskakuje. Czy jako aktor (nominacja do Oscara 2012 za "Spadkobierców"), czy reżyser (również polityczny "Good Night, Good Luck") udowodnił, że już dawno wyszedł z szufladki doktora Rossa z "ER". W swoim najnowszym filmie nie stara się nam na siłę pokazać, jaka jest polityka. "Idy marcowe" są przede wszystkim gorzką spowiedzią Clooneya, rozliczeniem z przeszłością polityczną. Żalem i tęsknotą za utraconą wiarą w demokrację ojczyzny.