W 1937 roku Ginger Rogersi Fred Astaireosiągnęli wyżyny popularności. Każdy kojarzył tę parę. No właśnie, parę, a nie każde z osobna. Rogers, która w pierwszych latach wspólnej kariery z
W 1937 roku Ginger Rogersi Fred Astaireosiągnęli wyżyny popularności. Każdy kojarzył tę parę. No właśnie, parę, a nie każde z osobna. Rogers, która w pierwszych latach wspólnej kariery z powodzeniem grała równolegle w innych produkcjach, od dwóch lat nie wystąpiła w żadnym filmie bezAstaire'a. Ambitna aktorka, nie chcąc być już dłużej kojarzona tylko i wyłącznie jako partnerkaAstaire'a, zażądała filmu dla siebie. Dostała rolę w pełnym gwiazd komediodramacie "Obcym wstęp wzbronionyJoan Fontaine". Teraz, gdy Rogers nie była dostępna, wytwórnia stanęła przed dylematem: kto mógł by ją zastąpić? Ruby Keeler, Carole Lombard, Jessie Matthews - je wszystkie rozważano do roli Alyce i wszystkie odmówiły. Grały już w innych produkcjach. Zatrudniono więc młodą, nieznaną szerszej publiczności Joan Fontaine. Był tylko jeden problem: Joan nie umiała ani tańczyć, ani śpiewać...
Lady Alyce (Joan Fontaine) ma niedługo wyjść za mąż. Jej ciotka narzuca jej poślubienie znienawidzonego kuzyna, tymczasem dziewczyna chciałaby zostać żoną pewnego Amerykanina, którego poznała w Londynie. Gdy wyrusza na spotkanie z ukochanym, podążająza niąmajordamus Keggs, który optuje za poślubieniem kuzyna i paź Reggie, sprzymierzeniec Amerykanina. Chcąc uciec przed eskortą, Alyce wsiada do taksówki, w której siedzi już amerykański tancerz, Jerry Halliday (Fred Astaire). Reggie i Keggs myślą, że to on jest tajemniczym Amerykaninem. Widząc, że Jerry jest ostatnią deską ratunku dla dziewczyny, Reggie pisze w jej imieniu list do tancerza z prośbą o przybycie i pomoc w wybawieniu jej od niechcianego małżeństwa. Jerry postanawia przybyć dziewczynie z pomocą, natomiast jego przyjaciel i menadżer, George (George Burns) wykorzystuje tę historię do celów marketingowych. Pisze, że Alyce jest dwudziestą ósmą londyńską zdobyczą tancerza. Gdy Jerry podstępem wdziera się do zamku, niemal natychmiast zakochuje się w dziewczynie, a i on nie jest jej obojętny. Problem pojawia się, gdy w ręce Alyce trafia gazeta z rzeczonym artykułem...
Historyjka pretekstowa, nieodkrywcza. Jest jednak w niej coś, co do niej przyciąga. Może to ten sentymentalizm, może specyficzny urok, a może nostalgia za tamtymi czasami? Bo tak naprawdę to tutajmamy tylko sentymentalny romans. Nie ma tu zbyt dużo gagów, film nie trzyma w napięciu, nic z tych rzeczy. Ale dzięki wspaniałej reżyserii George'a Stevensa ten film ogląda się bardzo dobrze.Ciepła i sentymentalna historia na pewno spodoba się miłośnikom tego typu filmów. Może i nie jest toobraz ambitny, ale ma swój urok.
W musicalu najważniejsza oczywiście jest muzyka i taniec. Za to odpowiedzialni byli bracia George i Ira Gershwinoraz Hermes Pan, czyli prawdziwi mistrzowie. Ale co z tego, że muzyką i choreografią zajęli się najlepsi specjaliści, skoro Joan Fontaine nie potrafi tańczyć? Z tego problemu udało się wytwórni wybrnąć całkiem sprawnie. Zatrudniono Gracie Allen i George'a Burnsa, małżeństwo artystów z Broadwayu, którzy mieli wspomóc Astaire'a w numerach muzycznych. Joan tańczy zAstaire'atylko w śpiewanym przez niego numerze "Things Are Looking Up". Fred tańczy iśpiewa z Burnsami w dwóch sekwencjach, "Stiff Upper Lip" i "I Just Begun To Live". Do tego mamy jeszcze "Nice Work If You Can Get It" najpierw śpiewany przez Freda i chór, a później genialnie przez niego odtańczony, "The Jolly Tar and the Milkmaid" czyli pieśń chóru, w którą "miesza się" Astaire, "I Can't Be Bothered Now" (Astaire) i przepiękne "A Foggy Day" zainscenizowane w mglisty wieczór (Astaire).
Fred Astairedobrze sprawdza się w roli Jerry'ego. Gra z wrodzoną lekkością i wdziękiem, które posiadają tylko nieliczni. Nie jest sztuczny i sztampowy, choć stworzył kilka dużo lepszych kreacji. Joan Fontainejako Alyce wypadła bardzo uroczo. Jej rola może nie daje zbyt wielkiego pola do popisu, ale Joan wywiązała się z zadania dość dobrze. George Burnsi Gracie Allen... Cóż, ja z tą parą mam problem. Ich, a szczególnie jej, sposób bycia mnie irytuje i jakoś nie przepadam za tą parą. Constance Collier, czyli Lady Caroline, ciotka Alyce, tworzy niesamowicie przerysowaną i przegraną postać, co nie wychodzi temu musicalowi na dobre.
Film nie zdobył uznania ani wśród publiczności, ani wśród krytyków. Czy spowodował to brak Rogers? A może niedociągnięcia scenariuszowe? A może widzom po prostu znudziły się musicale? Chyba wszystko po trochu, bo kolejne dwa filmy Rogers i Astaire'a, nakręcone w następnych dwóch latach, osiągnęły niewiele większe wyniki niż "Kłopoty małej paniJoan Fontaine".
George Stevensi Fred Astaireusiłowali zrobić z tego filmu dzieło na miarę wcześniejszych musicali Freda z Ginger Rogers. Jednak ograniczenie komediowych elementów i wprowadzenie romantycznej scenerii zamku zrobiło z uroczej komedii nostalgiczny obrazek z lat 30. Nie jest to film zły, aczkolwiek nie wiem, czy współczesnemu widzowi przypadnie do gustu.