Recenzja filmu

Królewska faworyta (1990)

Młoda Francuzka, Jeanne (Valeria Golino), jest piękną arystokratką. Wszystkie jej siostry zostały siostrami zakonnymi. Ona jednak, ze względu na swoją urodę, miała służyć mężczyźnie, nie Bogu. Jeanne wychodzi za mąż za młodego księcia, podwładnego króla Vittorio Amadeo (Timothy Dalton). Są ze sobą bardzo szczęśliwi. Pewnego dnia książę przedstawia swoją młodą małżonkę królowi. Władca jest oczarowany wdziękiem, urodą i osobowością Jeanne. Zakochuje się w niej bez pamięci. Rozpoczyna grę prowadzącą do zdobycia młodziutkiej Francuzki. Wysyła jej męża gdzieś daleko, nawet miejscowy kardynał namawia ją do uległości wobec króla "dla dobra państwa". Kobieta skutecznie opiera się ślepo zauroczonemu królowi, nawet wtedy, kiedy jej rodzina robi wszystko, by dała się uwieść, zabiera nawet jej syna. Dopiero gdy własny mąż daje jej do zrozumienia, że nie zamierza bronić jej przed namiętnościami króla, Jeanne ulega.... Wspaniała, zrealizowana z rozmachem opowieść. To po prostu perfekcyjne kino. Po obejrzeniu tego nie mogłam zapomnieć o tym filmie przez kilka dni. Role Timothy'ego Daltona i Valerii Golino są doskonałe, tak jak i innych, mniej znanych aktorów. Jest to prawdziwe europejskie kino dla smakoszy.