Recenzja filmu

Leningrad Cowboys jadą do Ameryki (1989)
Aki Kaurismäki
Kari Väänänen
Heikki Keskinen

Kino drogi... z trupem od Syberii po Meksyk

Pierwsze spotkanie z Akim Kaurismäkim i... oczarowanie z miejsca. Niesamowite, że czasem nie zdajemy sobie sprawy, jakie dokonania kryją się pod nazwiskiem, które raz po raz obija nam się o uszy.
Pierwsze spotkanie z Akim Kaurismäkim i... oczarowanie z miejsca. Niesamowite, że czasem nie zdajemy sobie sprawy, jakie dokonania kryją się pod nazwiskiem, które raz po raz obija nam się o uszy. Aż do czasu. Nie wiem, na którym miejscu fani fińskiego twórcy stawiają tę doskonałą czarną komedię, ale dla mnie jest jedną z najlepszych, a przede wszystkim najoryginalniejszych, jakie widziałam w ostatnich latach. Grupka nadzwyczaj mało rozgarniętych, ale też niezwykle pociesznych chłopów (dosłownie chłopów - w końcu zasuwają po polu na traktorach) z wybitnymi fryzurami i butami w szpic tworzy coś, co delikatnie można określić jako najgorszy zespół muzyczny świata. Leningrad Cowboys pochodzą z syberyjskiej prowincji i, choć brzdąkają i podśpiewują w swojskim klimacie, nie cieszą się powodzeniem w rodzimych stronach. Kiedy kolejny producent odmawia współpracy, zapada decyzja: ruszamy do Ameryki! Dlaczego? "Tam przełkną każde gówno" - cierpliwie tłumaczy najwyraźniej znający się na rzeczy producent. Chłopcy wraz z wyjątkowo despotycznym menadżerem wyruszają w pogoń za sławą i wielkimi pieniędzmi. Już na wstępie otrzymują warunek: muszą nauczyć się języka. Od tej pory świeżo nabyta umiejętność "kowbojów inaczej" będzie źródłem licznych zabawnych perypetii i gagów zrozumiałych tylko dla tych, którzy sami kiedyś w pocie czoła ślęczeli nad angielską gramatyką. Coś w sam raz odnośnie polskich doświadczeń emigracyjnych. Dobrze jest zobaczyć kwestię wyjazdu "za pracą" w tak skrajnie komediowym wydaniu, niejednokrotnie z lekkim przymrużeniem oka. Przy okazji, niezmiernie przypadło mi do gustu takie zdrowe podejście do śmierci, a także do samego trupa. Ten ostatni jest tutaj nawet jednym z głównych bohaterów z tym, że przez znaczną część filmu prezentuje się, no cóż, tak jakby sztywno. Czy ekscentryczni, choć w duchu prości chłopcy z krainy skutej lodem znaleźli to, po co przyjechali? Tak, choć z pewnością nie tego się spodziewali. Nie ma tu jednak miejsca na trucie o rozczarowaniu wspaniałą Ameryką. Okazuje się, że nasi bohaterowie nie mają dużych wymagań. I, choć jeden tęskni za ukochaną żoną, inny - za opuszczonym ciągnikiem, to wszyscy doskonale odnaleźli się w nowej rzeczywistości - równie surrealistycznej jak ta, którą pozostawili za sobą. Rękę do tego przyłożył nawet sam Jim Jarmusch. W kinie, w którym oglądałam film, kultowy reżyser wywołał ogólne poruszenie, choć pojawił się tylko na chwilę jako sprzedawca używanych samochodów. Ale to był zaledwie zwiastun atrakcji, jakie na nas czekały.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones