Recenzja filmu

Milczenie Lorny (2008)
Jean-Pierre Dardenne
Luc Dardenne
Arta Dobroshi
Jérémie Renier

Cena sumienia

Żyjemy w idealnym społeczeństwie, a wszelkie problemy nie istnieją naprawdę. Żyjemy spokojnie, zadowoleni z siebie, szczęśliwi. Bo nas to przecież nie dotyczy. I wtedy pojawiają się tacy
Żyjemy w idealnym społeczeństwie, a wszelkie problemy nie istnieją naprawdę. Żyjemy spokojnie, zadowoleni z siebie, szczęśliwi. Bo nas to przecież nie dotyczy. I wtedy pojawiają się tacy bracia Dardenne, wybudzają nas z jakże przyjemnej apatii i pokazują inną rzeczywistość. Inną choć tak naprawdę wciąż tą samą, tylko ujętą z odmiennej perspektywy. Robią to systematycznie, gdy tylko stwierdzą, że mają coś ważnego do powiedzenia. Na co pragną zwrócić uwagę tym razem? Tytułową Lornę (Arta Dobroshi) poznajemy, gdy rozmawia przez telefon ze swoim ukochanym. Następnie wchodzi do mieszkania, w którym czeka na nią Claude (Jérémie Rénier). Czy to z nim rozmawiała przez telefon? Chyba nie, bo dlaczego nagle jest taka nieczuła? Kim jest dla niej Claude? Może to rodzina? Są wobec siebie bardzo oschli. A właściwie to tylko ona. On wygląda mizernie, jakby stara się być miły. Ona to od siebie odpycha. Czemu? Pytań rodzi się mnóstwo, bohaterów poznajemy stopniowo, powoli zagłębiamy się w ich historię. Okazuje się, że Lorna jest mieszkającą w Belgii Albanką. Claude jest jej mężem, ale wyszła za niego tylko po to, by dostać belgijskie obywatelstwo. Mieszkają razem, bo muszą. Policja jest wyczulona na takie sztuczki. Claude, wygląda tak anemicznie, ponieważ jest narkomanem, heroinistą. Stara się wyjść z nałogu, lecz jest zbyt słaby, by samemu tego dokonać. W Lornie widzi swoją nadzieję. Ona go odpycha, bo boi się emocjonalnej więzi, przecież nie o to w tym wszystkim chodziło. Ma ukochanego, Sokola (Alban Ukaj), również Albańczyka. Jej największym marzeniem jest założyć wraz z nim bar w Liege, mieście, w którym żyje. Wtedy będą mogli żyć razem, godnie. Ale na to potrzeba pieniędzy. Zdobędzie je. Wystarczy, że wyjdzie za mąż drugi raz, za Rosjanina, który też chce otrzymać obywatelstwo. We wszystkim pośredniczy Fabio (Fabrizio Rongione). Przyjaciel? Może, ale to przede wszystkim związany z mafią gangster. Aby wziąć drugi ślub potrzebny jest rozwód. A to nie tak łatwo. Najlepiej by było gdyby ćpun „przypadkiem” przedawkował, radzi Fabio. W końcu to zwykły śmieć, nikt nie zauważy. Zwykły śmieć. Jak wiele warte są marzenia Lorny? Czy raczej, jak wiele warte jest jej sumienie… Lorna milczy. Dusi wszystko w sobie. Stara się żyć, stara się zapewnić sobie przyszłość. Spełnić swoje marzenia…, ale czym są te marzenia? To raptem kilkanaście tysięcy euro. Czy faktycznie jest to aż tyle warte? Pieniądze kuszą, przechodzą z rąk do rąk, ich ruch zaciera moralność. Sumienie gdzieś tam krzyczy, ale tego wrzasku nikt nie słyszy. Bohaterowie wyrażają siebie jedynie drobnymi gestami. Nie stać ich na otwarte akcje. To zbyt trudne. Otworzyć się przed drugim człowiekiem, przeciwstawić się łamaniu podstawowych zasad? Nie. Bracia Dardenne w skupieniu relacjonują sytuację. W filmie praktycznie nie ma muzyki. Jedynie nurtująca cisza. A jak już coś się pojawia to tylko niespokojne dźwięki.  Obserwujemy zdarzenia z perspektywy Lorny. Łatwo ją oceniać, jednak nie robi się tego zbyt chętnie. Podświadomie czujemy jej niepokój, jej lęk i to poczucie nie pozwala na swobodną krytykę. Bo jak my zachowalibyśmy się w jej sytuacji? Czy jej wybory nie są w swym tragizmie najnaturalniejszymi z możliwych? Bracia Dardenne w swoim filmie pokazują moralny upadek, chciałoby się powiedzieć "ludzi Zachodu", lecz niestety byłoby to tylko wygodne odsunięcie problemu od nas samych. Brzmi to również okropnie patetycznie: "moralny upadek -  och, cóż za wielkie słowo!", bardzo łatwo (i praktycznie) jest, więc temat godności zbagatelizować. Reżyserski duet, zdaje sobie z tego sprawę i doskonale unika niepotrzebnych dosłowności i wielkich słów. Całość przedstawiona jest bardzo prosto, ascetycznie wręcz i, jak na artystyczne kino z najwyższej półki przystało, bez narzucających się odpowiedzi. Film jest raczej naświetleniem problemu, niż jego rozwiązaniem, a zakończenia ma na celu ukierunkować widza, a nie wpoić mu jedyną słuszną prawdę. Na wielką pochwałę zasługuje Arta Dobroshi, która wcieliła się postać Lorny całkowicie, ukazując jej psychologiczną głębię i czyniąc ją niezwykle realną. Jérémie Rénier doskonale jej partneruje. Z całą pewnością nie jest to optymistyczne kino, jednak przesłanie, choć smutne, niesie nadzieję. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Milczeć można na głos. Główna bohaterka "Milczenia Lorny" wcale nie jest milczkiem, mówi dużo i mówić się... czytaj więcej
Bracia Dardenne po praz kolejny postanowili nam udowodnić, że epidemia relatywizmu moralnego szerzy się w... czytaj więcej
Na wstępie od razu przyznam się, że jest to pierwszy film braci Dardenne, jaki obejrzałem. Dlatego nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones