Sukces nieszczęściem pisany

Każdy z nas chciałby osiągnąć sukces, w tej czy innej dziedzinie. Lecz jak to może wyglądać od tej mrocznej strony? Tego zadania podjął się Bobcat Goldthwait, który jednocześnie wyreżyserowała
Każdy z nas chciałby osiągnąć sukces, w tej czy innej dziedzinie. Lecz jak to może wyglądać od tej mrocznej strony? Tego zadania podjął się Bobcat Goldthwait, który jednocześnie wyreżyserowała obraz i napisał do niego scenariusz.
W samej fabule nie ma zwrotów akcji, bo i nie o to chodzi. Całą historię znamy jeszcze przed obejrzeniem filmu, dzięki przeczytaniu streszczenia. Dlatego też nie jest ona mocną stroną filmu, niemniej jednak nie o to tu chodzi – aby zaskakiwać widza lub chociaż go zaciekawić. Od początku do końca praktycznie wiemy co się wydarzy. Nie wiemy tylko dokładnie jak.

Film ma tą zaletę, że w dosyć niecodzienny sposób traktuje o pewnym zjawisku – sukcesie, którego każdy z nas może zakosztować przez swoje pięć minut. Jednak ścieżki do osiągnięcia tego stanu są zgoła różne. Ta w filmie pokazana została w dosyć oryginalny sposób. Jaki? Oczywiście, trzeba obejrzeć film, aby się tego przekonać.

"Najlepszy ojciec świata" to przede wszystkim powrót Robina Williamsa, może nie epicki, lecz warty uwagi. Jest on największą zaletą tego filmu - wypada bardzo przekonująco w roli nierozgarniętego nauczyciela i ślamazarnego ojca. Jego rola tak bardzo różni się od oscarowej z "Buntownika z wyboru", że z niemal równie wielką przyjemnością się go ogląda.

Równie ważny jest występ młodego Daryla Sabara, którego zapewne wielu z was pamięta z roli grzecznego chłopca z "Małych agentów". Natomiast w tym filmie prezentuje nam się on w innej roli – wulgarnego, zbuntowanego nastolatka z własnymi problemami. Po dłuższej chwili oglądania go na ekranie, mamy wrażenie irytacji jaka jest nieodzownie połączona z jego postacią. Dzięki czemu film zyskuje trochę na uroku. Film jest dosyć naiwny i zbyt prosty jak na europejskie standardy przystało, dlatego też lepiej się on przyjął w Ameryce, co zresztą widać po różniących się ocenach na zagranicznych serwisach i polskich. Przyczynia się do tego też brak promocji w Polsce – jedynie wiadomo, że film został wydany na DVD 18 sierpnia bieżącego roku, i tyle.

Reasumując, czy warto poświęcić półtorej godziny na obejrzenie "Najlepszego ojca świata"? Odpowiedź brzmi: tak, jeżeli: chcecie zobaczyć Williamsa w dobrej formie, macie ochotę na niezłą komedię obyczajową i nie irytują was happy endy. Poza tym film dobrze wpasowuje się w tematykę relacji dwóch bliskich osób, obok takich tytułów, jak "Papierowy bohater" czy "Król Kalifornii", więc jeżeli podobały wam się te filmy to i ten wam przypadnie do gustu.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones