Recenzja filmu

Pierścień ognia (1991)
Richard W. Munchkin
Gary Daniels
Maria Ford

Zabójczy romans

Gdy pierwszy raz zobaczyłem w gazecie tytuł "Pierścień ognia", pomyślałem sobie: "Kolejny, nudnawy i na dodatek stary film o karate. Nic dobrego z tego nie będzie". I muszę się przyznać, że
Gdy pierwszy raz zobaczyłem w gazecie tytuł "Pierścień ognia", pomyślałem sobie: "Kolejny, nudnawy i na dodatek stary film o karate. Nic dobrego z tego nie będzie". I muszę się przyznać, że przedwcześnie "wydałem wyrok" na "Pierścień ognia". Omawiana produkcja nie jest bezmyślną kopaniną, w której główny bohater pokonuje niemalże całe hordy niezbyt inteligentnych wrogów. Jest to film z przemyślanym scenariuszem, dobrą grą aktorską i bardzo dobrze rozbudowanymi oraz poprowadzonymi wątkami. "Pierścień ognia" opowiada o pewnym Chińczyku, Johnnym, który jest szanowanym lekarzem. Jego brat Terry to przywódca chińskiego gangu rywalizującego z grupą przestępczą Amerykanów. Obie ekipy walczą przeciwko sobie w nielegalnych pojedynkach. Żadna z grup nie mogła znieść myśli dzielenia swojej dzielnicy z obcokrajowcami. W międzyczasie Johnny zapoznaje pewną dziewczynę, w której zakochuje się ze wzajemnością. Niestety na drodze rodzącej się miłości zaczynają pojawiać się problemy. Jak się później okazuje, nowa dziewczyna głównego bohatera to siostra przywódcy gangu Amerykanów, Brada. Johnny zostaje postawiony przed trudnym dla siebie wyborem. Będzie musiał wybrać pomiędzy jedyną osobą, którą tak naprawdę pokochał, a bezpieczeństwem swojego brata, uparcie dążącego do walki z Amerykanami. Największą zaletą scenariusza jest motyw miłości miedzy członkami obu grup, na tle trwającego, pomiędzy ich przywódcami, konfliktu. Takie zestawienie daje nadzieję na intrygującą i ciekawą historię, na której nie sposób się nudzić. Lecz czy tak jest naprawdę?  Mogę jedynie zdecydowanie odpowiedzieć: "Tak". Jeśli ktoś nastawia się na typowy film karate, będzie zawiedziony. Nie doświadczymy zapierających dech w piersiach pojedynków, ponieważ stanowią jedynie tło dla treści wypływających z omawianej produkcji. Właśnie to było dla mnie największym zaskoczeniem. Nigdy nie spodziewałbym się po Donie "The Dragon" Wilsonie produkcji z bądź co bądź prostym, ale jakże intrygującym i wzruszającym scenariuszem. Potwierdza to wspomniany zaraz na początku motyw miłości. Dwójka zakochanych pomimo grożącego im niebezpieczeństwa, na przekór przeciwnościom losu, postanawiają być razem i wzajemnie się wspierać. W omawianym filmie można by znaleźć jeszcze bardzo wiele innych równie interesujących, ale mniej ważnych wątków. Dla przykładu: zemsty Brada, morderstwa brata Johnny'ego, rodziny Julie, ożenku Johnna i wiele, wiele innych... Mnogość wątków urozmaica  i rozbudowuje produkcje równocześnie nie nudząc widza. W "Pierścieniu ognia" nie możemy mówić o rozbudowanych wewnętrznie bohaterach. Mamy do czynienia z prostymi  schematami. Dobrzy Chińczycy, źli Amerykanie. Sprawa jest jasno postawiona, Johnny to przykład idealnego bohatera zaś Brad to typowy "czarny charakter".  Należy dodać, że aktorstwo było dobre. Nie spodziewałem się po "Pierścieniu ognia" niczego nadzwyczajnego, ale po seansie stwierdzam, że jest nie tylko solidnym filmem na dobrym poziomie, ale również ciekawą odskocznią od obrazów opartych w większości na komputerowych efektach specjalnych.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones