Recenzja filmu

Polar (2019)
Jonas Åkerlund
Mads Mikkelsen
Vanessa Hudgens

Pstro

Bywają filmy tak złe, że aż dobre, niestety "Polar" nie jest takim filmem. To znaczy jest zły… i tylko zły. 
Bywają filmy tak złe, że aż dobre, niestety "Polar" nie jest takim filmem. To znaczy jest zły… i tylko zły. 

Pan Jonas Åkerlund ma w swoim dorobku kilka filmów, nie są to raczej dzieła wybitne, bardziej znany jest z kręcenia muzycznych teledysków (w swoim dorobku ma kilka sukcesów). Mimo wszystko tworzenie filmu a teledysku to dwie różne sprawy.

"Polar" to film na podstawie czarno-białego komiksu pana Víctora Santosa. Fabuła, jak to bywa w tego typu produkcjach nie jest specjalnie zawiła, a mianowicie: pan Duncan (Mads Mikkelsen) to płatny zabójca, najlepszy w swoim fachu, jednak już nie młodzieniaszek, raczej starszy pan nieuchronnie zbliżający się do wieku emerytalnego. Przez lata swojej ciężkiej, nierzadko brudnej pracy odłożył sporą sumę pieniędzy na koncie agencji go zatrudniającej. Jednak szefostwo w ramach oszczędności w budżecie zamiast wypłacić emeryturę, woli się go pozbyć na amen.



Fabuła dawała nadzieję na całkiem przyjemne, rozrywkowe kino, może nawet w stylu "Johna Wicka". Ale niestety twórcy za bardzo chcieli być oryginalni i postawili na prawdziwy miszmasz konwencji. Jak na moje oko, to nie wiedzieli, co robią i w która stronę idą, czy w stonowane kino, czy może w pstrokate, wulgarne teledyskowe klimaty. I tak z tego chaosu powstał "Polar", film nie wiadomo co, trochę "Leon zawodowiec", trochę "John Wick" i trochę "Adrenalina". 



Film najlepszy jest w scenach stonowanych, kameralnych, kręconych na odludziu, w miasteczku rodem z "Przystanku Alaska". W tych scenach dialogi i postacie bawią, a czarny humor działa. Twórcy jednak brutalnie wyrywają nas z tej klimatycznej sielanki i przenoszą do innego świata, w kolorowe pstrokate klimaty rodem z teledysków LMFO, z postaciami i humorem tak przerysowanym i żenującym, że aż zęby bolą. Gdyby twórcy obrali jeden kierunek i postawili raczej na te stonowane klimaty doprawione szczyptą czarnego humoru, to myślę że, teraz pisałbym recenzje pochwalną na cześć tego filmu.



Aktorsko nie można mieć uwag do Madsa Mikkelsena, aktor udowodnił już wielokrotnie, że role zimnych drani nieokazujących emocji są dla niego idealne. Na ekranie towarzyszy mu Vanessa Hudgens, która nie irytuje, nie drażni, spisuje się po prostu przyzwoicie w swojej roli. Momentami udaje się miedzy bohaterami wyczuć chemię. Niestety twórcy wolą naszą uwagę skupiać na pstrokatych postaciach niż rozbudowywać relacje między głównymi bohaterami.

Na temat postaci drugoplanowych lepiej nie wspominać zbyt wiele, napisze tylko że dawno w żadnym filmie nie widziałem tak przerysowanych i idiotycznych postaci - osobliwości rodem z filmu "Austin Powers".



Film nakręcony jest nieudolnie, efekty są kiepskie, CGI razi w oczy swoją sztucznością, a nieumiejętny teledyskowy montaż potęguje wrażenie, że poszczególne elementy filmu do siebie nie pasują. Pan Jonas Åkerlund może i zna się na robieniu teledysków, ale musi jeszcze podszkolić się, jeśli chodzi o reżyserię długometrażowych produkcji.

Taki styl kamerowania może i działa w teledyskach które trwają 3-4 minuty ale nie w obrazie, który ma ponad 120 minut. Film jest przeładowany scenami, nic niewnoszącymi do fabuły, przez to wydaje się stanowczo za długi. Same sceny akcji w większość wypadają mizernie i nieudolnie. 

"Polar" to film słaby, żaden z niego guilty pleasure, można z ciekawości obejrzeć ale raczej będą to stracone 2 godziny.  
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film przedstawia losy płatnego zabójcy, Ducana (Mads Mikkelsen) który odlicza dni do oficjalnego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones